Wpis z mikrobloga

@KaWuSia89: mnie to zastanawia jak ludzie gadaja o wyzywieniu zagranica to mam wrazenie ze jada na samych fastfoodach, od prawie 15lat mieszkam w UK i gotujac samemu to wychodzi zawsze w przedzialach £30-£50 tygodniowo(realnie cala zpozywka czyli + kawa,cukier,mleko itp. to £40-£60) i to bez zadnego oszczedzania, kupowania z dolnej polki itp. Jesli by chciec jechac na fastfodach to £100/tydzien(~£15/dzien) to mogloby byc malo, wiec tu gra role jak sie
  • Odpowiedz
@KaWuSia89: Tzn może to jest kwestia tego co kto rozumie przez przyzwoity poziom, bo ja np nie jem w knajpach. Ale spokojnie mogę sobie pozwolić na to, żeby kupując spaghetti nie kupować najtańszego, tylko kupić sobie wyraźnie lepszą Barille, mogę sobie pozwolić na normalne kupowanie płatków śniadaniowych markowych po 3 euro za opakowanie, granoli orzechowej, parmezan regularnie, soki a nie produkty sokopodobne, chlebek z piekarni, kawa też nie najtańszy syf
  • Odpowiedz
@obk jak ktoś chce prowadzić jakąś dietę z dobrej jakości owocami, warzywami itp, to uważam, że za 50€ jest to niemożliwe. Od znajomych sama wiem, że te 50€ na tydzień to jest dieta 2xdziennie kanapki plus jakieś danie główne typu makaron z mięsem i sosem, także ja bym tego nie nazwała "wyższym poziomem". Aktualnie na 2 osoby wydaję jakieś 200-250€ na tydzień, bo nie zapychamy się glutenem, produktami z krowiego mleka
  • Odpowiedz
@KaWuSia89: nie wiem jak na kontynencie ale moze jednak poza roznica w Euro/GBP to moze jedzenie jest tansze w UK ? nie mam pojecia bo np. owoce : 5xpomarancz-£1, 1kg jablek-£1.2, 1kg mandarynek £1.7, wazywa tez tanie ajedynie mieso drogie troche, nabial przystepne ceny, choc pieczywo to tylko swieze z polskich sklepow bo angielskie lepszej jakosci to drozyzna, w przyprawy zaopatrzam sie w hinduskim markecie bo maja naprawde dobra jakosc
  • Odpowiedz
@wojtanowsky ja też nie jem w knajpach, ale bardzo dbam o jakość jedzenia i urozmaicenie. Oczywiście nie pędzę w każdy weekend do leśniczego aby kupić świeżą dziczyznę, ale staram się urozmaicać bardzo jadłospis i kupuję świeże ryby we Francji, dziczyznę kupuję od znajomego, tuńczyka do sushi zamawiam w sklepie rybnym itp, sok tylko wyciskany albo robię sama smoothie.
W sensie nie zapytałam złośliwie. Po prostu chciałam wiedzieć, co oznacza wyższy poziom
  • Odpowiedz
@obk w de za dobre jakościowo pomarańcze trzeba dać w DE 3,5€ za kg (pryskane w kaufie 2,5€ za kg), jabłka jakieś niepryskane regionalne (nie z chłodnii z ameryki południowej) jakies 4€ za kg(bieda wersje i.portowane 2,9€ za kg), ziemniaki bio marki kaufland 1,7€ za kg (najtańsze wychodzą jakoś 1€), mięso jest w DE tanie i na przykład w kaufie nie ma dużej różnicy między bio a nie bio i biorę
  • Odpowiedz
@KaWuSia89: ja przestalem kupowac w wielkich sieciowkach bo w porownaniu do wiekszych sklepow jakiejs nacji (mi najlepiej odpowiada hinduski,chinski i afryka) to jest drogo i bardzo kiepska jakosc, moze optycznie ladniejsze ale jakosc lezy, a w sumie to w tych czasach wlasnie jak wazywa/owoce sa optycznie ladne, rowny kolor, brak uszkodzen i regolarny ksztalt to mozna spokojnie uznac ze jest to marketowy chlam.
  • Odpowiedz
@obk jakbym podzła do sklepu bio to bym za kurczaka dała 20€ za kg, a obydwa certyfikowane bio jak te w kaufie, dlatego akurat robię zakupy w "normalnym" markecie. W sklepie bio w DE idzie zbankrutować xD
  • Odpowiedz
@KaWuSia89: dlatego proponuje takie produkty jak owoce,warzywa czy mieso poszukac w sklepach hinduskich/muzelmanskich bo przynajmniej w UK od conajmniej 5-7 lat sa tansze i lepszej jakosci niz w sieciowkach bo zauwazylem ze sieciowki zaczely kozystac ze swojej popularnosci i stosuja pewne sztuczki jak wzrokowo niska cena typu 4.99 ale bardzo dziwne gramatury jak np 730g co sprawia ze nam sie wydaje ze kupujemy 1kg i w cenie 4.99a tak naprawde
  • Odpowiedz
@Kempes: swoją drogą super kase zarabia się na polecaniu takich osób wysoce porządnych do DE. Za lekarza np. Szpitale godzą się jednorazowo zapłacić nawet 60% rocznej pensji brutto. Stąd osoby pośredniczące potrafią być bardzo pomocne w załatwianiu wszelkich formalności.
  • Odpowiedz
@KaWuSia89: u mnie dość dużym plusem jest faktem, jestem wegetarianinem, więc mięsko które dobrej jakości jest naprawdę, naprawdę drogie odpada. Oczywiście domyślam się, że gdybym chciał kupować warzywa i owoce z wysokiej półki to też bym za nie zapłacił jak za zboże i analogicznie w Polsce, ale to zostawię na czas po studiach, bo diabli wiedzą, czy skoro mnie tak nie zachęcają, to czy faktycznie sam nie wyjadę po studiach
  • Odpowiedz
@wojtanowsky aaa, to wszystko tłumaczy. Ja wydaję sporo na mięso, bo chleba nie mogę
P.S. mi się tak bardzo w DE "podobało", że wyemigrowałam dalej, ale kto co lubi ;) ja akurat spotkałam się z ogromną niechęcią do Polaków w tym kraju
  • Odpowiedz
@KaWuSia89: Tzn w tej robocie w której teraz jestem, czuje się gorzej niż Ukrainiec w Polsce i gdybym miał się opierać o to wrażenie, to nigdy w życiu bym tu nie wrócił. Ale z drugiej strony trochę inne opinie słyszałem gdy mowa o emigrujących lekarzach. No i zostają jeszcze dwa inne niemieckojęzyczne kraje w Europie w których można pomyśleć o przeprowadzce, więc nauczyć się języka chyba warto :D
  • Odpowiedz
@wojtanowsky CH piękna, ale jest mega droga. Jak nie mieszkasz przy granicy to jeżeli chcesz kiedyś uzbierać wpłatę na kredyt (trzeba mieć minimum 20% wartości nieruchomości!!!!), to bym się nie pchała. Zürich to w ogóle kosmos. Żeby dostać możliwość wynajęcia mieszkania tam to na castingu musisz mieć min. 120tysi franków rocznie, aby wynająć kawalerkę 25m2 xD
Ogólnie lekarze tutaj jako specjalisci maja chyba około 160-180 tys franków (dane od znajomych), ale
  • Odpowiedz