Wpis z mikrobloga

spotkałem się z dziewczyną poznaną na tinderze. lubię takie spotkania, bo nigdy nie wiesz na co trafisz, to tak jakbyś brał pytanie na siebie w 1 z 10, ale z tą różnicą, że tutaj pytanie najczęściej jest o wzrost. dobrze, że jestem wysoki, bo czekałby na mnie co najwyżej kuferek solidarności, a nie powiem, żebym był jakimś wielkim zwolennikiem lecha wałęsy. dziewczyna miała na imię milena i z tego co o sobie pisała była wielką fanką numerologii i tarota, co zaintrygowało mnie na tyle mocno, że do spotkania doszło po jedenastu miesiącach od naszej pierwszej rozmowy.
spotkaliśmy się na warszawskich pawilonach. gdy ją zobaczyłem okazało się, że wygląda tak samo jak na zdjęciu z tindera, co nie wróżyło zbyt dobrze, bo miała na nim insta nakładkę zmieniającą twarz w kiełkującego ziemniaka.
ale to nic - pomyślałem. przyszedłem się tu dobrze bawić i porozmawiać z nową osobą, to na pewno zaprocentuję w przyszłości, na przykład w momencie gdy będę rozmawiał z jakimiś przypadkowymi ludźmi z hr-u o moich zainteresowaniach i o tym co będę robił w czasie wojny o nuklearnej za pięć lat.
usiedliśmy. podała mi kartkę papieru.
- napisz tutaj swoją datę urodzenia.
- co? tak od razu? - zapytałem.
- tak, wole się upewnić, że spotykam się z kimś wartościowym, żeby nie tracić czasu.
napisałem jej na kartce moją datę urodzenia.
- och, jesteś ze znaku raka! - powiedziała z przejęciem w głosie - czyli się dogadamy, bo ja jestem baranem. nasze znaki zodiaku świetnie się uzupełniają, raki wprowadzają do związku inspiracje i energię, a barany śmiałość i odwagę. będzie z tego związek pełen kreatywnych pomysłów i chęci do ich realizacji.
- to świetnie - powiedziałem - to może ja teraz zaproponuję jakiś inspirujący pomysł, a ty ze śmiałością i odwagą go ze mną wykonasz.
- w porządku! - odpowiedziała z nieukrywaną radością.
- mam taki plan, może głupi, może mądry, nie wiem, chodź za mną!
dziewczyna wahała się przez ułamek sekundy, ale zgodziła się i za mną poszła.
szliśmy tak przez kilkaset metrów, podczas których ona śmiało i odważnie milczała, a ja energicznie nie odzywałem się.
- jesteśmy - zatrzymałem się i pokazałem placem na kawiarnie o nazwie antykwariat, która nazwę swą zawdzięczała tym, że sprzątanie lokalu mieli tylko raz w miesiącu.
- kawa? to jest ten kreatywny pomysł? - zapytała z widocznym rozczarowaniem.
- nie, zaraz zobaczysz. wejdźmy. - zaproponowałem
otworzyłem drzwi, jej oczom ukazał się pokój pełen machających łapami kotów maneki neko, plastikowych psów do samochodu machających głowami i ludzi z niedowierzaniem otwierających oczy, że ktokolwiek tutaj wszedł z własnej woli.
zaprowadziłem ją do stolika na samym rogu sali, przy którym siedział mój znajomy.
- to jest mariusz, on też jest numerologiem. zada ci teraz kilka pytań.
mariusz siedział z dziewczyną dobre piętnaście minut. zadał jej kilkanaście pytań, po czym przedstawił jej propozycję chwilówki na preferencyjnych warunkach z rrso 21,37%.
milena podpisała umowę, kupiła magiczne kryształy 2mmc na dowóz i przez kilka dni byliśmy za te pieniądze w cugu alkoholowym. po tygodniu i powrocie do domu usunąłem tindera.

#pasta #heheszki #tinder #narkotykizawszespoko
  • 4