Aktywne Wpisy

WonszEkspert +22
Biorę po 1000zl od każdej z drużyn i słucham, dlaczego ludzie piszą że nagrywający miał pierwszeństwo. (╥﹏╥) mam nadzieję że na światłach “kolizyjnych” nigdy ich nie spotkam. #kierowcy #patologiazewsi


lkoikm +588
źródło: temp_file2799691684228538920
Pobierz




Biskup przyjeżdża na wizytację do księdza, a po kolacji, nie patrząc temu biednemu proboszczowi w oczy, wyciąga rękę i czeka, aż znajdzie się w niej gruba koperta. Bo pieniądze po prostu są. A jak ich nie ma, to mają być.
Były kleryk Czarek:
– Powiem to z pełną świadomością: w seminarium odsiewa się tych, którzy mogliby być fajnymi, niezależnymi księżmi, a zostawia tylko tych posłusznych, którzy będą wykonywać polecenia, dotrzymywać tajemnic i tworzyć hermetycznie zamkniętą społeczność. Dlatego tak wielkie wrażenie zrobił na mnie „Kler". Zastanawiam się, jak Smarzowski, który deklaruje się jako niewierzący, tak trafnie sportretował ten świat i tych ludzi.
– "Mordowiczów" z „Kleru" spotykałeś osobiście?
Koledzy bywali u pewnego bardzo ważnego biskupa w mieszkaniu, w którym panował barokowy wręcz przepych. Miał ksywkę "Arcyksiążę", zakonnice pracowały u niego jako służące. Diakoni również na każdym kroku byli przez niego pomiatani.
„Jakoś to będzie"*
Jeden z przełożonych seminarium w czasach Tomasza Jegierskiego bardzo lubi "gierki", intrygi, wewnętrzne seminaryjne waśnie.
Dręczył kolegę, twierdząc, że chłopak potajemnie dorobił sobie klucz do bramy seminaryjnej i go używa. A nikt poza przełożonymi nie może mieć do takiego klucza dostępu – mówi ksiądz Tomasz. – Mnie też raz próbował w swoją gierkę wciągnąć.
Przełożony wzywa Tomasza do siebie. Oświadcza: słyszał, że przed seminarium Tomasz miał dziewczynę (rzeczywiście miał) i podobno ona "zabiła jego dziecko".
Powiedział tę bzdurę i czekał, jaka będzie reakcja. Sondował. Kiedy stanowczo zaprzeczyłem, obrócił wszystko w żart, mówiąc, że była to "taka próba".
Na każdego przełożony stara się szukać haka i każdego wystawiać na "próby". Pewnego razu mówi, że z PGR-ów pochodzą "najgorsze ludzie", "gadziny", które nie powinny mieć wstępu do seminarium. Wie, że i Tomasz, i wielu jego kolegów pochodzi z PGR-ów. Jednocześnie na zewnątrz, jak wspomina Jegierski, przełożony zgrywa niemal świętego. Swoją książkę z psychologii uważa za istne cudo. Czuje się bardzo ważny, ponieważ jest prawą ręką biskupa i nawet przy ołtarzu podczas mszy porusza się jak wysoki dostojnik.
Wiele razy dawano mi do zrozumienia, że nawet jeśli będę "fikał", to i tak nikomu nie jestem w stanie zaszkodzić – mówi ksiądz Jegierski. – Wielu duchownych ma satysfakcję, jeśli da się komuś we znaki. Często tym kimś byłem ja.
W rozmowie z księdzem Tomaszem kilkakrotnie powtarzam to samo pytanie: dlaczego? I drugie: jak to możliwe? Próbuję zrozumieć motywacje ludzi, w których parafianie i podopieczni powinni pokładać duże nadzieje. Których standardy postępowania powinny być znacznie wyższe niż innych. A jednak w opowieściach księży i kleryków nieraz słyszę żal, pretensje i gniew spowodowane tym, że to właśnie ludzie Kościoła, profesorowie teologii i hierarchowie – ich autorytety – prezentują najniższe ze standardów.
Jego zdaniem polski Kościół trawi też inna choroba, która sprzyja budowaniu i utwardzaniu się hierarchii, betonowego niemal systemu zależności, "haków", opartych na wiedzy jednych na temat drugich.
Księża potrafią być interesowni, zależy im, by być blisko władzy i pieniędzy. A przekonanie o tym, że w Kościele można być blisko kasy, zaczyna się już w seminarium – mówi. – Młody człowiek kończy szkołę średnią i trafia do seminarium, gdzie wszystko ma podane jak na tacy. Nie musi się starać, nie musi walczyć o to, by przeżyć kolejny dzień, bo zawsze "jakoś to będzie".
Ci, którzy wybijają się poza schemat "jakoś to będzie", ci lepiej "ustawieni", są milej widziani na salonach, pilniej słuchani. Od nich łatwiej jest odebrać prywatny telefon.
"
Wiokary"
To klerycy jako pierwsi poznają, na czym polega i jak działa kościelna hierarchia.
Najniżej są w niej oczywiście klerycy pierwszego roku. Ich najbardziej się gnębi. W seminarium jest fala, niemal taka sama jak w wojsku. Najmłodszych wysyła się do najgorszych prac, dokucza się im na wszelkie sposoby – mówi ksiądz Jegierski.
Fala działa z góry na dół. Dlatego ten, który był gnębiony, jako starszy student gnębi młodszych.
Potem są święcenia, młody ksiądz trafia na parafię i znowu staje się szmatą. Na wikarego mówi się „wiokary". Bo można nim sterować jak koniem pociągowym. Na plebanii zdarzają się na przykład sytuacje, że proboszcz odłącza wikarym ogrzewanie. Znam przypadki księży, którzy spali w samochodach przy włączonych silnikach, żeby tylko się ogrzać. Opowiem panu pewną historię. Jeden z wikarych gnębionych przez proboszcza wziął pistolet, oleje do namaszczenia, poszedł do proboszcza, położył to wszystko na biurku i powiedział: "Teraz ksiądz proboszcz uklęknie, ja księdza namaszczę i to będzie księdza koniec". Przyłożył mu spluwę do skroni, ale nie pociągnął za spust. Proboszcz nauczył się szacunku do swojego wikarego
https://www.wykop.pl/link/6253049/przekonanie-ze-w-kosciele-mozna-byc-blisko-kasy-zaczyna-sie-juz-w-seminarium/
#ksiazki #katolicyzm #reportaz #religia #polska #ciekawostki #neuropa #finanse
źródło: comment_1630392895I8hmMmaWLWGQHmZAAPyzt8.jpg
PobierzW podobnym tonie pisał autor "Byłem księdzem", że utrącane są autentyczne powołania