Wpis z mikrobloga

#lata90 #szkola #nostalgia #gimbynieznajo
Niedawno wspominałem z kumplem szkolne lata i tak mi się nasunęło - czy u was w szkołach też były wypasione gabinety do chemii i fizyki pełne tych wszystkich fiolek, urządzeń, mechanizmów których... nigdy nie używaliście? Jak sobie przypomnę moją podstawówkę (późne lata 80. i wczesne 90.) oraz liceum (końcówka lat 90.) to zawsze to były dobrze wyposażone pracownie ale nigdy nie robiliśmy żadnych doświadczeń, nie oglądaliśmy nic ciekawego. Zawsze tylko teoria, wyprowadzanie wzorów i klepanie na pamięć setek informacji z których zapamiętywało się może 1/10 i to w porywach.
Do tego nauczycielki fanatyczki. Przynajmniej ja na takie trafiałem. Mimo to, jak przypominam sobie szkolne lata to jednak #nostalgiamocno
DocentMarzanek - #lata90 #szkola #nostalgia #gimbynieznajo 
Niedawno wspominałem z k...

źródło: comment_1629874433DXVyDbJi1JfHlgO7EINNmW.jpg

Pobierz
  • 102
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: czasami nauczycielka coś na tych fiolkach pokazała, ale my nigdy nie dotykaliśmy ¯\_(ツ)_/¯

pełne tych wszystkich fiolek, urządzeń, mechanizmów...


Raczej powodem jest to, że one wcale "pełnie" nie były, tylko jeden zestaw. A szkoda jeden zestaw dzieciakom dawać, bo zaraz wytłuką XD
  • Odpowiedz
@Kressska: Właśnie u mnie w liceum było tego od cholery i trochę jeszcze. Cała wielka szafa, niektóre rzeczy w trzech lub więcej egzemplarzach. Chodziłem do Liceum Ekonomicznego, które wcześniej było Technikum Rachunkowości Rolnej. Jeszcze w latach 90. szkoły rolnicze dostawały kasę z Ministerstwa Rolnictwa i to niezłą. Szkoła była więc doskonale wyposażona (jako pierwsza w gminie miała np. specjalne biurka w gabinecie informatycznym). Sala do chemii to był po prostu wypas.
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: a to u mnie, aż tak nie było. Był ogólnie sprzęt, ale widać, że nienajnowszy i tak jak pisałam tylko używała nauczycielka, w dodatku bardzo rzadko. Szkoda, bo to mogłyby być takie ciekawe przedmioty :/
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: Niestety szkoła stała się kursem przygotowującym do matury, niczym więcej. Im nie zależy na budowaniu zainteresowań, tylko na tym, aby uczniowie jak najlepiej zdali egzaminy. A pokazanie eksperymentu, choć ciekawe, to na ogół wartość edukacyjną ma dość ograniczoną.
  • Odpowiedz
@TenTypZez: Chyba zawsze tak było. Ja kończyłem Liceum Ekonomiczne (wtedy pięcioletnie) w 2001 i uważam, że edukacja w latach 90., to była jedna wielka pomyłka. Mógłbym na placach jednej ręki policzyć nauczycieli, którzy się angażowali w nauczane przedmioty. Większość odwala pańszczyznę i mam wrażenie, że czekali z utęsknieniem nie mniejszym niż uczniowie na wakacje.
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: No na tym polega system edukacji odziedziczony po Prusach, który miał kształtować przede wszystkim dobrych obywateli ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W Finlandii na przykład już od tego odeszli, ale jeszcze dekady pewnie miną, zanim u nas coś się ruszy.
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: Ja w liceum miałem laboratorium chemiczne i z niego korzystaliśmy, robiliśmy proste doświadczenia. Nie chodziłem do klasy o profilu chemicznym (tamci mieli więcej takich zajęć), wszyscy mieli u nas takie zajęcia.
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: U mnie było podobnie. Na chemii mieliśmy oddzielne pomieszczenie do przechowywania tego wszystkiego i były tam całe szafki i regały tych pojemników, narzędzi i czegoś tam jeszcze. Nigdy nie korzystaliśmy z tego nawet w 10%. Raz na pół roku nauczycielka wyciągnęła jakąś fiolkę z czymś i dawała powąchać jakieś tam dziadostwo. No i raz mieliśmy zajęcia z odczynami i kwasowością.
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek
U mnie szkoła wiejska, było podobnie. W liceum również.
Do końca gimnazjum jeszcze się łudziłem, że przyjdzie taki moment że nauczycielka coś wyjmie i nam pokaże, tylko musimy dojść do odpowiedniego tematu w podręczniku. Coś w stylu ostatniej prostej... Nic nie pokazała, nigdy.

Wyjątkiem był nauczyciel fizyki, który naprawdę robił co mógł z tym co miał. Ale to był wyjątek.
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: ja miałem ten plus, że chemiczka była prawdziwą fanką chemii i korzystaliśmy z tych wszystkich odczynników, probówek, pipetek i wirówki użyliśmy z dwa razy, ale tylko zobaczyć jak to działa.
Fizyczka za to miała uboga pracownie ale przynosiła różne fanty z domu.
Matematyczka kochała wsystskie te swoje graniastosłupy, ostrosłupy wielkie linijki cyrkle i kątomierze więc z tego też korzystaliśmy.
W sumie jak tak teraz myślę to praktycznie na każdym przedmiocie
  • Odpowiedz
@DocentMarzanek: na chemii w gimnazjum pamiętam, że nauczycielka czasem robiła jakiś eksperyment i to w sumie tyle, oczywiście przez całą edukację sam nie miałem takich pomocy naukowych jak fiolka nawet w rękach xD
Ogólnie wszędzie coś było, przyrządy na końcu sali od fizyki, chemik zawsze miał swój kantorek, ale słabo było z wykorzystaniem tego. Rozumiem, że dawanie szklanych fiolek czy różnych substancji chemicznych dzieciakom może być słabym pomysłem, no ale kurde
  • Odpowiedz