Wpis z mikrobloga

Boję się żyć.

Mam 22 lata. Mieszkam z rodzicami. Nie mam nic: nie mam pracy, studiów, zainteresowań, znajomych, przyjaciół, dziewczyny. Biorę leki na depresję od 3 miesięcy. (duloksetyna 90mg, pregabalina 225mg, trittico)

W tym roku rzuciłem studia. Jak powiem o tym rodzicom to będzie inba w domu. Bardzo się przejmują moją edukacją i zawsze przejmowali, szczególnie matka. Wymyśliłem że, żeby uniknąć darcia się na mnie z powodu studiów, wyprowadzę się xD Tylko nie wiem gdzie. Mieszkałem tylko w moim miasteczku 10k mieszkańców i w Warszawie na studiach. Nie znam miast w Polsce, nigdy ich nie zwiedzałem. Nie wiem, czy wybrać jakieś średnie miasto gdzieś niedaleko, czy coś z największych miast w Polsce.

Jak znajdę jakąś prace, to za najniższą krajową, więc raczej wynająłbym pokój. Boję się mieszkać z ludźmi. Boję się, że trafię na jakichś normików i będzie tak samo jak na studiach w akademiku. Będą sobie rozmawiać o swoich dziewczynach, swoich ex, swoich wypadach z znajomymi, swoich podróżach, swoich zwierzątkach, o siłce czy jakiś innych rzeczach, a ja będę tam stał i czuł się jak debil i nie odezwę się słowem, bo w sumie to nie mam nic do powiedzenia.

Do pracy też boję się iść. Boję się współpracowników, boję się, że czegoś nie ogarnę, nie zrozumiem, oni będą się na mnie wyżywać, denerwować się. Źle znoszę, jak ktoś jest zły, albo smutny, zawsze martwię się, że to ja coś zrobiłem źle i teraz ta osoba ma takie emocje przeze mnie. Raz pracowałem na wakacjach. Stałem na kasie. Przez 3 miesiące mojej pracy przychodziłem tam z stresem. Ani przez chwilę nie czułem się tam swobodnie, zawsze byłem w takim „stanie gotowości”. W obecnej sytuacji dziwię się samemu sobie, że zdecydowałem się w ogóle pójść do pracy, że pokonałem strach, żeby porozmawiać przez telefon i żeby pójść na rozmowę kwalifikacyjną.

Mam tendencję do prokrastynacji i do uciekania od problemów. Widzę siebie jak siedzę na łóżku w moim wynajętym pokoju w nowym miejscu, czuję lęk, boli mnie brzuch, ledwo powstrzymuję płacz, bo pojawił się problem, a ja nie widzę żadnego rozwiązania. Czasami myślę też, że nie opłaca mi się nic robić. Że nie opłaca mi się narażać się na kolejny lęk, niepokój, stres, ból brzucha, płacz. Że lepiej zrezygnować z wszystkiego w ogóle.

To takie przemyślenia, które zajmują mi głowę od kilku miesięcy, a nie mam z kim się podzielić ¯\_(ツ)_/¯

#depresja #przegryw #samotnosc
  • 29
  • Odpowiedz
@Ashtar: I co dalej? Nie przeraża Cię wizja samotności w przyszłości? Ja jestem w trochę podobnej sytuacji i też mam 28 lat. Swojego życia po 30 nawet nie próbuję sobie wyobrażać bo to będzie jeden wielki dramat. Marzę żeby tego nie dożyć.
  • Odpowiedz
@Ashtar: Ile się człowiek nasłuchał, że po 20 to najlepszy okres życia, a czas studiów to w ogóle Bailando. I co? Ano gówno, dla mnie ten okres był katastrofalny, najgorszy w moim życiu. Jak dalej ma być tylko gorzej to #!$%@?ę takie coś.
  • Odpowiedz
@Quote: Podbijam - powiedz rodzicom. Powoli zaczniesz z tego wychodzić, masz sporo czasu, ale pamiętaj, że życie jedno - i szkoda je tracić na strach
  • Odpowiedz
@Quote leki lekami, ale mam nadzieję, że chodzisz na terapię i się do nowej przykładasz. No i przyznaj się rodzicom że rzuciłeś studia, nawet jeśli się zdenerwują to tylko na chwilę. A Ty potrzebujesz czasu i spokoju żeby stanąć na nogi.
  • Odpowiedz
@Quote: Siedzenie w chacie i unikanie swiata tylko poteguje strach. Im czesciej bedziesz sie z nim konfrontowal tym z dnia na dzien bedzie coraz mniejszy. Nie boj sie swojego strachu, przezywaj go, ale miej w glowie mysl, ze zostales tak wytresowany, zeby sie bac. Jak by wygladalo Twoje zycie jakbys nie odczuwal tego leku? Potrafisz sobie to wyobrazic?
  • Odpowiedz
@Bolostolo: raczej działają, nie mam już huśtawek nastrojów, w związku z czym nie mam już tego uczucia, że wydaje ci się ze wszystko jest beznadziejne i bezsensu i masz ochotę się tylko zabić, jak jest jakaś robota to zrobienia to chętniej ja wykonuje, ale motywacji wewnętrznej do czegokolwiek to nie doświadczam xD no i lepiej znoszę kontakt z ludźmi z rodziny, sam czasami nawet inicjuje
  • Odpowiedz