Wpis z mikrobloga

via Rowerowy Równik Skrypt
  • 38
576 984 + 39 = 577 023

Trzynastego w piątek, trzynasta wyprawa po kwadraty. Co mogło pójść nie tak?

Otóż kurła wszystko. Zapowiadało się dobrze. Małżonka wróciła z Lidla z zapasem kraftowych piw z promocji, które wylądowały w lodówce. Ja stwierdziłem, że zanim się odpowiednio schłodzą, zrobię małe kółko rowerem. Na pierwszy ogień poszły dwa brakujące kwadraty w lesie koło Studzieńca. Tu zaczęły się schody. Dość szerokie według map i googlowej satelity drogi okazały się po pierwsze zarośnięte, a po drugie zapiaszczone. Albo przedzierałem się przez dżunglę, albo prowadziłem rower bo nie szło jechać przez piaski. Gdy wyjechałem w Szwedach, byłem pełny nadziei. Stąd, w stronę Dębowca miała prowadzić szeroka, utwardzona leśna droga. A przynajmniej do takiego wniosku doszedłem analizując mapy. No, tylko, że nie. Czekały mnie ponad trzy kilometry prowadzenia roweru przez głęboki piach...

Gdy w końcu znalazłem się w okolicach Dębowca, zaczynało robić się w lesie powoli ciemno. Nie ukrywam, obleciał mnie strach. Podobno gdzieś w tych lasach żyją wilki. Wątpiłem, żeby takowy odważył się do mnie zbliżyć, ale mimo wszystko perspektywa jazdy po ciemku po takim lesie wcale mnie nie zachwycała. Porzuciłem więc plan krążenia po okolicy i zbierania kwadratów na rzecz jak najszybszego powrotu do domu. Napędzany strachem zarejestrowałem chwilami nawet blisko 40km/h na żwirowej leśnej drodze. Przyznaję, tyłek wytłukło mi zdrowo. Z lasu wyleciałem akurat w momencie, gdy słońce skrywało się za wiejskimi zabudowaniami.

Zmęczony i zdenerwowany, że wyprawa nie idzie po mojej myśli ruszyłem w stronę domu, pocieszając się perspektywą raczenia się piwkiem. Dotarłem zaledwie do Jastkowic, gdy poczułem, że na mikroskopijnym krawężniku dobiłem rafką do ziemi. Szybka inspekcja wykazała zastanawiający brak ciśnienia w tylnym kole. Mając resztki nadziei podpiąłem kompresorek, który jednak był w stanie dobić tylko do 25PSI. Powyżej tej wartości czułem rześki wiatr z okolicy wentyla...

Miałem ze sobą łatki, miałem narzędzia i dętkę. Nigdy jednak nie miałem okazji wprawić się w ich użyciu, a nie miałem ze sobą sprayu na komary. Najlepszą opcją było więc pozostanie w ruchu, co oznaczało około 8km spacer... A na koniec jeszcze dostałem zjebę od małżonki, że miałem być dwie godziny wcześniej...

Explorer Tiles: 404 (+8)
Max cluster: 228 (+13)
Max square: 12 x 12 (+1)

https://statshunters.com/share/4593cf570abe

#rowerowyrownik #kwadraty

Skrypt | Statystyki
Pobierz Kompulik - 576 984 + 39 = 577 023

Trzynastego w piątek, trzynasta wyprawa po kwadrat...
źródło: comment_1629225069B6A5zUZPpoUS67a6oDFoPf.jpg
  • 4