Wpis z mikrobloga

Siedzę sobie w ogrodku lokalu na krakowskim rynku i zawsze to samo.
Najpierw czuję zapach takiego takiego świeżo wyprodukowanego kupska, potem słyszę stuk i potem mija mnie powóz wiozący jakichś... ludzi, po czym 10 minut przerwy i powtórka.

Zawsze obdarzam wiezionych tym powozem spojrzeniem pełnym pogardy. Jak to możliwe że w obecnych czasach, nadal ten - wątpliwej wartości historycznej - zwyczaj jest utrzymany?

Czy w Krakowie tak lokalni lubią jak #!$%@? smrodem czy innym smogiem w zimie że muszą sobie znaleźć odpowiednik na lato? Wtedy mogą sobie usiąść na rynku w ciepłe niedzielne popołudnie i zajadając się schabowym po rosole zaciągną się zepsutym powietrzem po przejeżdżającym powozie i pomyśleć:

Mmm... Nie ma to jak Kraków.


#krakow #przemyslenia #przemysleniazdupy #takaprawda #polska i średnio #heheszki i prawdziwy #gownowpis
Max3nium - Siedzę sobie w ogrodku lokalu na krakowskim rynku i zawsze to samo.
Najpi...

źródło: comment_1628425938qfgKNp0nffdVyxd4mQ51TU.jpg

Pobierz

Lubię powozy na krakowskim rynku

  • Tak, lubię zapach świeżego kupska 33.9% (37)
  • Nie 66.1% (72)

Oddanych głosów: 109

  • 10
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@Max3nium:
Jeśli to by zależało ode mnie to wszystkie te jeżdżące fabryki gówna bym wywalił z miasta.
Zawsze mnie irytuje że trzeba się odsuwać bo wielmozna księżna Helga z Hansem w powozie jado.
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@Max3nium: po pierwsze żadna to nowa tradycja bo krakowskie dorożki mają historię sięgającą poprzednich wieków, a po drugie w Krakowie mamy przepisy jasno regulujące w jakich warunkach koń może pracować i Straż Miejska pilnuje ich przestrzegania więc z dzikusami góralami nas nie mieszaj ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz