Wpis z mikrobloga

Jest wykonanie planu minimum w postaci udziału w fazie grupowej. Warto to podkreślić – minimum, bo mówimy na razie o Lidze Konferencji, ale jest szansa, aby były to bardziej prestiżowe rozgrywki.

Zostałem w ten sposób zatrudniony na jeszcze sześć kolejnych wieczorów do końca roku, ale nie narzekam. Nadal mówimy to spełnieniu obowiązku i o czymś, co powinno być oczywiste, ale jakoś przez cztery sezony z rzędu nie było. Ok, różnica jest taka, że wtedy trzeba było pokonać trzech lub czterech przeciwników, a teraz dwóch (choć też nie do końca, Magierze też wystarczyłoby dwóch, a w drugiej próbie miał Sheriffa). Mieliśmy jednak w ogóle problemy z przejściem pierwszych rywali, z eliminacji LM odpadaliśmy już w II rundzie, a na pewno nie mieliśmy kompletu zwycięstw. Może ciężko to teraz nazwać wielkimi sukcesami, ale przynajmniej w odróżnieniu od poprzednich sezonów te wyniki są takie, jak być powinny.

Zawsze znajdą się rzeczy, na które można narzekać. Słaba gra, za mało goli, szczęście musiało pomóc, z Dinamem i tak baty, a Liga Konferencji to rozgrywki pasterzy. Jasne, że choćby te mecze z Florą powinny wyglądać inaczej. Tylko że dlaczego nagle miałyby wyglądać nie wiadomo jak super? Z takimi przeciwnikami od dłuższego czasu są ciężary w eliminacjach, a nieraz kończyło się to odpadnięciem. Na ten moment ciężko zrobić coś więcej – pokonaliśmy mistrza Norwegii w niezłym stylu, z Estończykami było słabiej, ale nadal jest to komplet zwycięstw i liczą się one tak samo. Pięć lat temu awansowaliśmy do Ligi Mistrzów po słabych meczach z Dundalk i jakoś nie żałuję. Takich przeżyć związanych z udziałem w LM życzę tutaj każdemu, niezależnie od sympatii klubowych. Teraz będzie ciężko to powtórzyć, ale każdy dwumecz czy nawet pojedynczy mecz wygrany w Europie będzie na plus. Właściwie nie ma sensu, abym się produkował, przeczytajcie lepiej tekst Michała Treli, który bardzo dobrze to wszystko ujął: https://newonce.sport/artykul/z-noga-w-glowie-zdziwione-san-marino-tesknota-za-czasami-ktorych-nie-byo

Pierwszy skład Legii ostatnio nie wygląda najlepiej. Gdy podstawowi zawodnicy weszli na końcówkę meczu z Wisłą Płock, to straciliśmy nieco kontrolę, a tej kontroli brakowało przez dłuższy czas meczu z Florą. Ustawienie było ofensywne, obiecujące, ale jak wiemy, ono nie stanowi żadnej gwarancji. Ci piłkarze muszą jeszcze być w odpowiedniej dyspozycji i wykonywać założenia taktyczne. W obu tych aspektach było tak sobie. Oczywiście ci zawodnicy mają takie umiejętności, że nawet w słabszych meczach jakiś minimalny poziom zaprezentują. Juranović może wyglądać nonszalancko, ale przynajmniej większość swoich zadań wypełni. Emreli może znowu bez gola, ale miał udział w akcji bramkowej oraz dwa razy sam był bliski szczęścia, czyli przynajmniej w kreacji lub w dochodzeniu do sytuacji jest ok. Luquinhas czy Martins zawsze wywalczą kilka fauli, Pekhart wygra kilka główek i tak dalej. To minimum, które dziś pokazali, wystarczyło na Florę, i bardzo dobrze. Tego typu mecze potrafiliśmy przegrywać, a Legia ostatnio dość często jest w stanie wygrywać mecze na remis. Jest tego coraz więcej, więc trudniej mówić o przypadku.

Można to bagatelizować, ale my się nagle nie odkręcimy po stracie Kapustki, który był ważny w taktyce Michniewicza, zwłaszcza, gdy wahadła grają poniżej oczekiwań w ofensywie. Mieliśmy dziś trochę problem jak z Necidem parę lat temu, grano górą w pole karne, gdy nie było go na boisku, a gdy już się pojawił, to przestawano. Teraz też za dużo było górnych piłek, gdy Pekhart jeszcze siedział na ławce. Nie bardzo kto miał to zgrać ani zebrać, Florze jak widać gra na chaos wychodziła nieźle, ale to nie znaczy, że mieliśmy się do tego dostosować i grać tak samo. W tej sytuacji nadal było kim grać, bo byli Luquinhas, Emreli, Lopes i Josue, ale rzadko coś z tego wynikało. Lopes dużo pracuje w defensywie, to trzeba mu oddać, ma instynkt w polu karnym… Ale gdy pomaga w rozegraniu, to jednak zbyt często to nie wychodzi. Próbuje piętek i innych efekciarskich trików, może lepiej by było, gdyby grał trochę prościej. Na szczęście kolejny raz zamyka mi mordę kluczowym golem, niech strzela je dalej, a nie będę miał pretensji. Fajnie, że Josue próbuje coraz bardziej rządzić na boisku, bo ktoś musi brać ciężar gry na siebie. Martins zbyt często był osamotniony, teraz powinno być z tym lepiej, ale chyba cały czas czekamy, aż Josue tak całkowicie odpali. To na razie są przebłyski, które dopiero z czasem mogą przeobrazić się w konkrety.

Dlatego, dopóki wahadła i Josue nie osiągną lepszej formy, to musimy bazować na Luquinhasie i Emrelim w kreacji, a do wykańczania akcji jest dość długa kolejka solidnych napastników. Fajnie, że są transfery, ale to są zawodnicy inni niż dotychczasowi, więc Legia nie będzie grać dokładnie tak samo, jak do tej pory. Trochę trzeba będzie zmienić zachowania i poruszanie się na boisku, trzeba trochę zmodyfikować ustawienie, i w dodatku to wszystko trzeba szlifować w meczach. Treningów za bardzo nie ma, i tak udało się zyskać jeden dla podstawowych zawodników dzięki zmianom w składzie na mecz z Wisłą Płock. Legia, gdy zmieniała radykalnie swój pomysł na grę, była po zgrupowaniu zimowym i pełnym tygodniu przygotowań pod mecz ligowy z Rakowem. Teraz też miała zgrupowanie, ale nie wszyscy na nim byli, a teraz nie ma za bardzo miejsca na eksperymenty, mimo że jest taka potrzeba. Legia i tak jest w miarę poukładana, więc teraz nie mamy takich katastrof, jak rok temu z Omonią czy Karabachem. Jest na czym bazować i większość zawodników mimo wszystko wie co ma grać, tylko niekiedy są problemy z realizacją. Nie zawsze jest to tak proste, jak się wydaje.

Nietypowo wygląda nasza obrona, bo można mieć pewne zastrzeżenia, ale jest kolejny mecz na zero z tyłu. Ponownie mamy na koncie m.in. niebezpieczne podanie do własnego bramkarza, kilka pomyłek w obliczeniu wejścia w rywala/piłkę czy innych błędów. Flora miała swoje sytuacje, ale ciężko zagrać absolutną perfekcję z tyłu, i tak dość często w naszych meczach bramkarz miał niewiele roboty. Tu i tak mówimy o ogromnej pracy wykonanej przez Wieteskę, naprawianiu błędów kolegów w ostatniej chwili, sam chyba tylko raz się przeliczył, ale i tak było to daleko od bramki, zdążył jeszcze wrócić i zaasekurować. Są tu narzekania na Jędrzejczyka, ale ich nie rozumiem. Trzyma obronę jako lider, dostosował się już do kolejnej pozycji w defensywie, jest bardzo pewny w pojedynkach, i tylko czasami zbyt agresywnie zaatakuje, ale jego forma względem poprzedniego roku to niebo a ziemia. Hołownia jest najmniej pewny, jeszcze w połączeniu z Mladenoviciem ta strona nie wygląda nawet solidnie, ale jego gra i tak nie skończyła się jeszcze jakąś większą katastrofą. Gra, bo potrzebny jest zawodnik lewonożny, na razie można liczyć tylko na Abu Hannę, że go zastąpi. Z Płockiem grał nie na swojej pozycji, więc kto wie, może na lewym środku obrony będzie wyglądał lepiej. Tylko że na razie to też ryzyko.

Ciężko też uciec od faktu, który staram się tu przetwarzać i podawać w formie samych wyników, ale na pewno taka sytuacja istnieje – gra zespołów Michniewicza przeciwko tym teoretycznie dużo słabszym. Nie potrafią się do końca wywiązać z roli faworyta, męczą się, ale tu przynajmniej były zwycięstwa, a nie remisy, jak z Wyspami Owczymi w młodzieżówce. Dużo lepiej to wygląda, gdy trzeba zneutralizować silniejszego rywala, a ustawić się pod niego w defensywie Michniewicz zdecydowanie potrafi. Nawet nie trzeba specjalnie oglądać meczów, wystarczy zobaczyć wyniki, i to daje pewną nadzieję przed Dinamem. Nie mamy pewnie większych szans, jesteśmy spisywani na straty, ale jak widać dla Legii to może lepiej. Na pewno nie najlepiej to wygląda, jeżeli pełna koncentracja jest tylko na takie mecze, ale to chyba nie tylko to. Presja teraz powinna być mniejsza, ale nadal gra się na wynik. Zdecydowanie będzie do przyjęcia dla mnie, jeżeli Legia nie pokaże znowu nic wielkiego, ale osiągnie korzystny rezultat.

W międzyczasie Legia zagra jeszcze z Radomiakiem w lidze. To beniaminek, więc niczego pozytywnego się nie spodziewam, w dodatku im głośniej o rekordzie minut/meczów bez straty gola w lidze, tym bardziej pewnie nie uda się go osiągnąć. Jakaś rotacja będzie musiała być, stawiam, że pewnie nie aż taka, jak z Wisłą Płock. Nie będzie aż tak krótkiej przerwy przed meczem w Zagrzebiu, a będzie można wystawić np. Pekharta w ataku od początku. Na pewno będzie można jakoś ciekawie to rozwiązać.

#kimbalegia #legia
  • 5
@Kimbaloula: no, ale Bodo to jest dogmatycznie grający zespół. To im zaprocentuje w przyszłości, ale z tego powodu w pucharach na ten moment nie muszą zajść daleko mimo potencjału. Teraz natomiast zaczynają się rundy gdzie już nie ma projektów tylko są dobre zespoły które cię rozjadą w taki sposób w jaki potrzebują, jeśli będą w stanie. A przynajmniej tak to sobie wyobrażam bo o Dinamie nie wiem zbyt wiele ( ͡
@tyrytyty: No oni na pewno wiedzą jak się gra takie rundy, choć wydaje mi się, że jeszcze lepszy pod tym względem jest Olympiakos.

Sprawdziłem właśnie ich trenera i się trochę zdziwiłem. 49 lat i tak naprawdę dopiero pierwsza praca w roli pierwszego szkoleniowca. To już Klaf miał lepsze CV, w momencie gdy zatrudniali Krznara. Zresztą jak pewnie wiesz, klepnął go ostatnio 2-0 w lidze.