Wpis z mikrobloga

Pomału trzeba iść spać, lecz zanim uderzę w kimono, pozwolę sobie na małe wspominki. Jak każdy nastolatek ery bushowskiej (syna W., ma się rozumieć) pochłaniałem muzykę z VIVA i MTV jak odkurzacz, ale najbardziej interesowała mnie muzyka rockowa, choć bardzo zróżnicowana (słuchałem od popularnego w tamtych czasach nu metalu jak Korn i Limp Bizkit, poprzez punk rock jak nasz rodzimy Dezerter, po klimaty raczej poppunkowe). Na kasetach miałem The Offspring, Green Day, oraz bardzo popularnego wówczas dzięki MTV zespołu Blink-182. Od tego kalifornijskiego tria miałem tylko jeden album na kasecie magnetofonowej: Take Off Your Pants and Jacket (2001), który wówczas kupiła mi... moja świętej pamięci mama (tak, wiem matka kupuje nastolatkowi muzykę - przypał jak cholera). Pamiętam jak pierwszy raz przeglądałem z mamą książeczkę (chciała wiedzieć co jej syn słucha). Żeby nie wyjść na frajera wytłumaczyłem jej co oznacza etykieta Parental Advisory Explicit Content (z dzisiejszej perspektywy taki szpan zakrawa o śmieszność). Ostrzeżenie o niecenzuralnym słownictwie mocno ją zdziwiło, bo książeczka zawierała zdjęcia członków zespołu - "Tacy fajni chłopacy, a przeklinają" - mniej więcej w tym stylu skomentowała kasetę, który mi kupiła XD. Na albumie znajdował się hit First Date, opowiadający o pierwszej randce... o czymś, czego ja nigdy nie doświadczyłem. Zdążyłem pochować oboje rodziców, wyłysieć, zachorować (większość tagowiczów wie o co chodzi) i zgorzknieć do reszty. W życiu pozostały mi tylko takie porąbane wspomnienia.
Blink-182 - First Date
#przegryw #tfwnogf #stulejacontent #wspomnienia #przegrywpo30tce #nienawiscdosamegosiebie
  • 9
  • Odpowiedz
@CulturalEnrichmentIsNotNice: Blink 182, no oczywiście, że się słuchało. Mi z kolei ojciec kupił chyba w 99' kasete The Offspring (album Smash) co zdefiniowało większość mojego gustu muzycznego do dzisiaj. Ale do tych wspaniale poppunkowych klimatów też lubię czasem wrócić :) Brzmi banalnie, ale łeb do góry Mirula, trzymaj się!
  • Odpowiedz