Wpis z mikrobloga

#zmijekk #coolstory

Dzisiaj o tym, że pod pewnym względem wrócić z Anglii to jak wyjść z więzienia. Króciutko.

Od razu po powrocie prysznic, obiadek, witanie się z domkiem, za którym stęskniłem się niemiłosiernie, a potem - miasto. Umówiłem się z dwoma kumplami na rynku, długo mnie nie było - dzisiaj ja stawiam.

Mirki, ileż ja pięknych kobiet zobaczyłem. Kosmos! Ta ładna, ta też ładna, ta jeszcze ładniejsza, tutaj więcej do kochania ale też gicior. I zachwycałem się cały wieczór.

To by było wszystko, gdyby nie to, że chwaliłem się kumplom moimi "spostrzeżeniami".

A oni patrzyli tam gdzie ja, po czym mówili

- No co ty, ten PASZTET?!

Patrzę jeszcze raz, przecieram oczy, może coś źle widzę - nie no, dobrze widzę, szarpałbym jak Reksio szynkę.

- Jaki pasztet, panowie kurde to jest 7/10

- Żmija #!$%@? chory jesteś!

I tak przez cały wieczór. Ja się zachwycam, a oni, że pasztet. Kilka tylko było takich, że stwierdzili, że faktycznie cud miód, ale tak to tragedia.

Tak mi się standardy obniżyły. Pewnie za miesiąc wróci wybredność, jak się ślicznych dziewczyn naoglądam.

A teraz pytanie natury filozoficznej.

Widzę różowy pasek 7/10 i wiem, że za miesiąc to dla mnie będzie 4/10. Czy jak coś teges, to będę żałował za ten miesiąc?
  • 17
@zmijekk: Jezu, miałem dokładnie to samo, dwa tygodnie temu wróciłem po dwóch miesiącach z Londynu (praca+szkola) i jak zaczalem patrzec na te kobiety to oboże, jak u nas jest pięknie! I to samo, ja mowie ze "jeju. jaka piekna rusałka", a moi kumple "co #!$%@?? Ciebie juz calkiem skrzywilo w tym jukeju". Nie mówiąc o tym, że jednym z powodów dla których (pomimo bardzo dużych możliwości) nie chcę się przeprowadzić do
@zmijekk: Wychodzi na to, że niebieskim paskom od tego dobrobytu (w postaci ładnych różowych pasków) się w dupach poprzewracało :D Wydaje mi się, że skoro masz teraz w ogóle porównanie, jakie kobiety są np w UK, to tym bardziej docenisz Polki i nie będziesz niczego żałował :)