Wpis z mikrobloga

Będzie w miarę krótko (jak na mnie) i treściwie.

Psychicznie :

Border pod względna kontrolą. Stres już mniejszy, ale dalej jest.

Z chemią się oswajam, w poniedziałek zaczynam, liczę, ze będzie dobrze.

Trochę pomaga mi CBG - zamówiłem wraz z waporyzerem, nie kupowałem najtańszego więc jest spoko. Daje efekt podobny do niewielkiej ilości alpry, której wole albo unikać albo minimalizować do zera. Susze tez miętę z ogródka, uwielbiam miętę w każdej postaci, a mam akurat taka, co sie nadaje. Więc będzie gadżet w użyciu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jako tako powracam do utrzymywania kontaktów z ludźmi i rozmowie o sobie i swoim stanie. Wcześniej niezbyt mialem ochotę, ale trzeba poczekać, żeby sraczka odpuściła (czy jakoś tak to leciało).

Jutro krew, potem urząd, na koniec wizyta u znajomej w szpitalu (mam po drodze, podwioze #!$%@? pryncypalki, ucieszy sie).

A i teraz najlepsze - dawca spermy (do 16rż najwyzwany ojcem lub debilem naprzemiennie) wystalkowal mnie na wykopie i napisał pod jakimś śmiesznym nickiem, obstawiam, że jego nowy (kolejny) pasierb mu w tym pomógł (jak to czytasz ćwikła, to kij ci w rzyć, zajmij się swoją matką, bo ten pajac was pociągnie na dno). Owa matka również napisała do mnie tak żałosnego SMS, że jakąś godzinę nie mogłem się otrząsnąć z tego, co przeczytałem.

Nie, nie wkleję konwersacji ani SMS - już raz kazałem się całej tej rodzinie udać pośpiesznie w bliżej nieokreślonym kierunku i mimo upływu lat - nie zmieniłem zdania.

Fizycznie :

Ciut gorzej, organizm czasem z czymś walczy, randomowo gorączka albo zasypianie w środku dnia.
Fizycznie minimalnie mniej siły.

Będę pisał ciut więcej podczas chemii, staram się ten czas spędzać aktywnie.


#borderline #psychiatria #nowotwory #rakjadra
  • 3