Wpis z mikrobloga

Dawno, dawno temu, w czasach słusznie minionych, jak wchodziło się do publicznej toalety (na dworcu itp.), to zazwyczaj spotykało się nieziemski syf, smród oraz tabliczkę:

Żądasz czystości – zachowaj ją sam.

Byłem wówczas tylko pacholęciem, ale już wtedy nie dostrzegałem żadnych walorów edukacyjnych tego hasła, za to w szczególny sposób mnie ono wnerwiało. Bo owszem, sam zachowywałem czystość – tak jak uczono mnie w domu. Nie srałem na deskę, nie szczałem na podłogę, nie zapychałem klopa, a zużytych podpasek nawet nie mógłbym zostawiać, z powodów obiektywnych. W domu, u znajomych itp. faktycznie kible były czyste, a nawet był w nich dostępny (z trudem zdobyty) papier toaletowy. Natomiast w toaletach publicznych sam mogłem sobie zachowywać czystość do woli, a i tak były one jak chlew obsrany gównem (dosłownie). Zacząłem nawet rozkminiać, że autor hasła sugeruje że niby ja mam złapać za wiadro i szczotę, skoro mam taką zachciankę żeby było czysto. Ale to głęboko raniło moje poczucie sprawiedliwości, bo niby czemu to ja miałbym jeździć ścierą, skoro nasyfił ktoś inny? Byłem smarkaczem, a nie frajerem. Więc z poczuciem niesmaku opuszczałem lokal, a przy następnej wizycie w tym lub innym przybytku witał mnie znów syf, smród oraz ta szydercza tabliczka.

Ale czasy się zmieniły. Transformacja ustrojowa, oprócz bezrobocia, przestępczości i upadku PGR-ów przyniosła rzeczy wcześniej niespotykane: katany dżinsowe, gumę Donald oraz – Alleluja! – czyste kible. Na początku był to szok kulturowy, bo nie byłem do tego przyzwyczajony, jednak defekacja w ludzkich warunkach przynosiła uczucie szczęścia, którego młodsze pokolenia nigdy nie doświadczyły (i już nie doświadczą). To były czasy gdy często podróżowałem w grupie przyjaciół i gdy kolega, który w danym miejscu poszedł skorzystać, wracał z bananem na gębie i słowami "czysty, europejski", przynosiło to niekłamane zadowolenie oraz aprobatę całego towarzystwa.

Tymczasem Polska przystąpiła do UE, minęły kolejne lata i czasy znów się zmieniły, bo określenie "czysty, europejski" niepostrzeżenie się zdezaktualizowało. Obecnie w Polsce zasyfionych kibli się już nie spotyka, więc "czysty" jest truizmem, a "europejski" oznacza de facto... brudniejszy niż w Polsce. Zwłaszcza jak się podróżuje autostradami i porównuje toalety przy parkingach, to nawet w Niemczech czy w Belgii standard jest dużo niższy. A na stacjach benzynowych czy w lokalach gastronomicznych polskie kibelki po prostu lśnią czystością. Zaiste, pod tym względem polski uczeń przerósł europejskiego mistrza.

Nadal żądam czystości, nadal zachowuję ją sam. Ale oto w końcu ją mam, zamiast tych cholernych tabliczek! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#prl #komunizm #polska #nostalgia #gimbynieznajo #higiena
xniorvox - Dawno, dawno temu, w czasach słusznie minionych, jak wchodziło się do publ...

źródło: comment_16232472493vF1riTqUT667fjqYrTCu8.jpg

Pobierz
  • 2