Wpis z mikrobloga

#villarreal nareszcie wygrywa w Europie! Cieszy, że tacy gracze jak doświadczony Albiol, czy też Pau Torres, Gerard Moreno, Paco Alcacer, Dani Parejo, Geronimo Rulli i reszta, po dobrym sezonie w La Liga, dali radę Manchesterowi i przenieśli swoje nazwiska - wraz z całym klubem, który reprezentują - do panteonu gwiazd z nieśmiertalną chwałą.

Jednak najbardziej mnie cieszy, że ten finał wygrał Unai Emery. Pokazał Anglikom, że kiepska forma Arsenalu to nie była tylko jego wina, ale to był efekt wieloletnich błędów w zarządzaniu. Teraz wszyscy muszą to widzieć. Udowodnił im, że jest kimś więcej, niż tylko śmiesznym panem z memów "Good ebening". Zmył plamę pozostawioną na CV. Kontynuuje swoją legendę w Hiszpanii.

Unai Emery, król Ligi Europy.

To nie był finał gwiazd. Ole postawił wszystko na jedną kartę, chciał skończyć mecz jak najszybciej. Rashford, Greenwood, Cavani, Fernandes, wszyscy rzuceni na raz do ataku. Oczekiwaliśmy gradu goli, a co najmniej celnych strzałów. Jasnym punktem był głównie Cavani. Bez niego atak #united wyglądałby bardzo biednie. McTominay był najlepszym piłkarzem Manchesteru, ale zabrakło mu sił. Zabrakło zmienników o poziomie zbliżonym do składu wyjściowego. Ole wiedział, że przy każdej zmianie ta jakość będzie uciekać.

Zawiedli przede wszystkim Fernandes, Rashford. Brak indywidualnych popisów, przebojowości, wzięcia na swoje barki tego finału i odpowiedzialności za wynik. Brak celnych strzałów.

Czy karne to loteria? Te karne pokazały, że nie. Każdy strzelający wykazał się kunsztem pokonując bramkarza rywali. Nie strzelił tylko ten ostatni z United - bramkarz de Gea - któremu zabrakło jedynie umiejętności.

Grande Villarreal, vamos Villarreal!

Oddajemy głos do studia w Warszawie.

#mecz #ligaeuropy
źródło: comment_16220681898tKuQjefVan144vY97UNzp.jpg
  • 3