Wpis z mikrobloga

@niewiemcorobic też byłem kiedyś takim przegrywem, który bał się zagadać nawet do paszteta, ale powiedziałem sobie, że raz kozie śmierć. Parę razy zaliczyłem wtopę i się zalamywalem, ale w końcu zacząłem olewać porażki. Po prostu zacząłem mieć w dupie, że jakaś laska mnie oleje. Jak przypał to przypał, najwyżej będzie mem na dzielni. Jak jakieś przegrywy pozamykane w sobie same się nie otworzą, to już nic im nie pomoże.

Tak wiem nie