Wpis z mikrobloga

Chciałam podzielić się z wami moją historią, w roli głównej ksiądz - covidowy roznosiciel, o piczach marzyciel.

Krótki wstęp.
Cała historia zaczęła się w piątek, kiedy będąc z mężem u rodziny oddalonej o 250 km od naszego miejsca zamieszkania, zaczęłam mieć skurcze w nocy. Byłam na końcówce ciąży, chcieliśmy odwiedzić umierającą moją babcię i bęc, że nagle dziecku się zachciało wychodzić. Cóż :) budzę męża, mąż panika wracamy do domu, a ja że nie, wolę się wyspać i pojechać wypoczęta, że 4 godziny we wte czy we wte nie robi różnicy. Gdy obudziłam się rano, myk do auta i ruszamy. Jedziemy, nagle mocne skurcze. Jedziemy więc na najbliższy szpital. Środa Wielkopolska. Przyjmują, test na covid i poród.

Po porodzie jak wiecie lub nie, człowiek jest zmęczony że na stojąco czasem by zasnął. Krocze całe obolałe, ciężko usiąść, ciągle wylewa się dołem krew. Ważne jest wietrzenie krocza. No i na sali kobiety z wywalonym cycem karmią swoje dzieci.

Niedziela. I oto nadchodzi on. Kątem oka widzę białą postać, myślę o kolejna wizyta lekarzy. Ale nie. Ksiądz. Wchodzi bez żadnego pukania, bez żadnego zapytania czy może wgl wejść, wchodzi jak do siebie jak gdyby nigdy nic. No ja #!$%@?. Co on robi na sali poporodowej, bo chyba tylko ogląda cyce i cipy. Nie dość że pandemia, odwiedziny zakazane, ale taki to se wejdzie. I pyta czy któraś z nas chce komunie. Ta, bo po porodzie marzy mi się kawałek białego andruta. Na koniec życzył miłego dnia i poszedł dalej z andrutami na kolejne sale. Nie pamiętam czy miał maseczkę, jakoś nie zakodowałam (na sali nie musiałam mieć, więc nawet gdyby nie miał to żadna nowość, bo personel czasem też chodził bez maseczki).

Nie wiem po jakich oddziałach chodzi, ale to chore że ksiądz, mający kontakt z grupą najbardziej odporną (kojarzycie mema grupa ryzyka ludzie z siłowni, grupa odporna mohery, babcie na wózku heh), to że taki ksiądz se chodzi po oddziałach noworodkowych w dobie pandemii i jemu to wolno.
Gdzie tu logika.

Takie #gorzkiezale #porod #koronawirus #bekazkatoli
Pobierz Mzl02 - Chciałam podzielić się z wami moją historią, w roli głównej ksiądz - covidowy...
źródło: comment_1618519853tMIay3AGov1QVrg1adYe2Q.jpg
  • 13
@Mzl02

Ksiądz. Wchodzi bez żadnego pukania, bez żadnego zapytania czy może wgl wejść, wchodzi jak do siebie jak gdyby nigdy nic.


Niestety, często się na wykopie o tym pisze że w szpitalach tak jest. (°°
@bartdziur: nie wiem, byłam i zmęczona, i chyba w szoku że w czasach covida wpuszczają księży? Albo zostały mi może stare nawyki? W sensie w dzieciństwie chodziłam do kościoła chociaż nie chciałam i zawsze jakos tak wmawiano szacunek do księży i kościoła. Mino że od kilku lat nie jestem katolikiem to może coś zostało