Wpis z mikrobloga

#gme Moi kochani! Kolejny dzień walki za nami, dziękuję Wam, było ciężko, ale jak mówi łacińska sentencja: Per Aspera ad Astra!

Chciałbym dziś zakończyć dzień nie modlitwą, a wspomnieniem jednego Mirka z tagu, niejakiego Juuuzou. Był Szczurem jakich mało, zawsze gotów wyjść z nory gdy spadało, pomimo, że nie posiadał akcji. Człowiek na czarnej liści niemal każdego. Codziennie siadaliśmy jak do telenoweli, był szczurem rzetelnym. Już nie będzie Juuuzou w następnych dniach walki z Grubasami. Pożegnanie Juuuzou z tagiem… Dziesiątki wpisów: cztery z siedmioma plusami, dwa z czterema, jeden z jednym plusem, tu zdobyty jeszcze przed chwilą. Kilkanaście lat aktywności. Fenomen wykopu. Powtarzalność szydzących wpisów przez lata, przez dekadę, a przecież pierwszy wpis na wykopie zamieścił jako osiemnastolatek i było to przecież piętnaście lat temu. Coś niewiarygodnego! Co dziennie siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby właśnie czytać jego wpisy. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że można w życiu pracować w fabryce azbestu ewidentnie bez układów. Że jest człowiekiem zawistnym, zazdrosnym, posłańcem złych wiadomości, niedający nadziei. Zaczynał jako mały szczurek kryzysowy, który miał nas ośmieszać na tagu. Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym wpisom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele... Mam nadzieję, że z tych młodych chłopaków, którzy dzisiaj mają aspiracje, którzy czytali wpisy Juuuzou, jak Narmol, który powiedział, że Juzek go natchnął. Że uwierzą, że nie zmarnujemy tego fenomenu zawiści. Tego fenomenu popularności...
Wieczne wyleszczenie daj mu Grubasie, a akcji GME niech nie kupi przez Wieki! Lambo.
  • 3