Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
#koronawirus #niemcy #przemyslenia
Wg moich skomplikowanych obliczeń wynika, że w porównaniu do lutego mamy średnio, mniej więcej dwukrotny wzrost w odsetku pozytywnych testów.
W ujęciu tygodniowym w przeliczeniu na 100tys. mieszkańców pozytywnych testów wzrosło z 110 w lutym do 337 teraz. Gdyby uwzględnić to, że #!$%@?ą teraz dużo więcej testów niż wtedy i pozostać jedynie przy dwukrotnym wzroście odestku pozytywnych to wyszłoby ok 220 w ujęciu tygodniowym na 100k.
Biorąc to pod uwagę łapalibyśmy się ledwo, ledwo w Hochinzidenzgebiet i może nie byłoby tej całej #!$%@? szopki z testami.
Poza tym, biorąc pod uwagę fakt, że wg danych około 30% wykonanych testów daje wynik pozytywny to prosta matematyka sugeruje, że na 100 osób przetestowanych powinno być 30 pozytywnych.
Jednak mimo wszystko przez to co się odwala na granicach (masowe testowanie, żeby pójść do pracy) stałem wczoraj 5h w kolejce do punktu i z lekka 100+ osób przede mną dostało wynik negatywny, 0 osób pozytywny.

Jaki mi się nasuwa wniosek? W Polsce testuje się tylko osoby chore, które wykazują symptomy grypowe/koronawirusowe. Stąd też wzrosty w sezonach do tej pory typowo grypowych. Wsród ogółu społeczeństwa koronawirus się za bardzo nie trafia.
Żeby nie było jednostronnie można uwzględnić, że nie wszystkie przypadki korony są w statystykach, bo nie wszyscy zostali przetestowani. Jednakże te 25k chorych dziennie wydaje mi się rozdmuchaną liczbą, bo (dane z dupy, nie chce mi sie szukać) na pewno nie wszyscy z nich przechodzą to jakoś uberciężko pod respiratorami. Może jak faktycznie jakaś wyśmiewana cięższa grypa. (Dowód anegdotyczny, znam masę osób po koronie z objawami lekkimi lub mocniejszej grypy)
Ok. 24tys osób jest hospitalizowanych, ok. 2,4tys jest pod respiratorem. Biorąc pod uwagę, że chorzy pod respiratorami mogą przebywać tygodniami ta liczba nie jest katastrofalna moim zdaniem.
Mowa końcowa: Czy koronawirus jest turbo pandemią dziesiątkującą ludność Europy? Bo działania władz w Polsce/Europie na to wskazują. Uważam, że nie. Przecież ludzie zawsze chorowali i niestety też umierali. W roku 2020 nadmiarowe śmierci 67tys, czyli 1 osoba na 500 obywateli więcej. W 2019 umarł co 90. polak! Ile z tych 67tys dodatkowych zgonów był spowodowany nieudzieleniem pomocy, niewdrozeniem leczenia na czas nawet nie chcę myśleć! Tak, koronawirus istnieje i jest zagrożeniem dla zdrowia, ale podejmowane środki w walce z nim są prawdopodobnie przyczyną większej ilości zgonów niż sam wirus. Pomijając ABSURDALNĄ skalę niszczenia gospodarki, co odbije się bezpośrednio na każdym z nas. Dodatkowo jeśli przepowiednie "szurów" będą dalej sprawdzały się z takim samym odsetkiem, to zmiany, które mogą wejść/wchodzą na świecie pod płaszczykiem koronawirusa odmienią nasze życia jeszcze bardziej.

Wpis miał być ogólnie krótkim śmieszkiem z uproszczonych obliczeń, ale mnie poniosło w miarę sprawdzania kolejnych danych i uświadamiania sobie w jakiego WAŁA jesteśmy robieni.

Z lenistwa do obliczeń przyjąłem dane z czwartków w lutym i marcu oraz tydzień 11-18 w lutym i marcu.

Jeśli popełniłem gdzieś jakieś znaczące błędy w obliczeniach lub myslowe śmiało dajcie znać w komentarzach ;)

Trzymajcie się zdrowo :*
  • 9
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@miki4ever: prawidłowe pytanie brzmi: ile osób zmarło PRZEZ te rygorystyczne obostrzenia. (Znow dowod anegdotyczny) w rodzinie osoba zmarła na covid, ale: przez 16 dni nie uzyskała żadnej pomocy lekarskiej. Dopiero w mega zaawansowanym stanie, przez co po kilku tygodniach walki zmarła. Czy gdyby to było zapalenie płuc wywołane czym innym to po ponad 2 tygodniach nieleczenia nie byloby też takiego zakończenia?
@lestear: w Niemczech opóźnienia w planowanych operacjach są obecnie 6-7 dniowe, notfall działa normalnie. Jedynie problem był rok temu kiedy to się zaczęło, ale później system już działa jak trzeba. W jakim Landzie niby miales taka osobę z rodziny?
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@wrzesien: niestety nie, nie jestem jakimś dziennikarzem śledczym czy innym czymś. We własnym otoczeniu spotykałem się z przypadkami odmowy/odroczenia leczenia "niecovidowych" chorob. To samo dzieje się w skali kraju. Nawet w mainstreamie przewija się problem chorób onkologicznych, przekładanych zabiegów. Do tego ludzie żyjący w strachu, którzy boją się chodzić do lekarza/szpitala, bo moga coś złapać, itd. itp. Nie twierdzę, że to wina wszystkich 67tys zgonow powyzej sredniej, ale na pewno sporej
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@miki4ever: akurat większość wpisu odnosi się do sytuacji w Polsce. Tylko początek ma się do sytuacji na granicy, bo o tym miałbyc wstępnie wpis, ale mnie poniosło przez co wyszlo bardzo chaotycznie, sorry.

Tak naprawdę niemcy radzą sobie nieporównywalnie lepiej niż polacy. I do tego 2x mniej zakażonych przy 2x większej populacji
@lestear: Ok, w Polsce to inna zabawa, system pada, a Państwo sobie z tym nie radzi.

W ostatnie wakacje byłem u rodziny w Polsce i musiałem mieć szybka operacje. W Polsce dostałem informacje, ze mogą mi to za 4 miesiące zrobić, w Niemczech jak wróciłem, zgłosiłem się w poniedziałek, w środę mnie operowali. To nie było nic zagrażającego życiu, ale w PL bym żył przez 1/3 roku ze sporym bólem, w
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@miki4ever: takich kwiatków jest na pęczki. Kolega grając w nogę zerwał więzadła w kolanie (jak się później okazało). Najpierw do szpitala w PL, coś tam na odwal się lekarz chyba musiał zrobić u decyzja: gips. Koledze coś nie pasowało i dzida do DE, a tam jakieś badania, nie znam szczegółów i diagnoza. Pierwszą operację miał tego samego dnia jeszcze, potem rehabilitacja, po ok.3 tyg. druga operacja i rehabilitacja. Lekarz mu powiedzial,
@lestear: Dlaczego Polska miałaby być wyjątkowa? W krajach gdzie szerzej się bada to ilość nadmiarowych śmierci jest niższa od ilości oficjalnych ofiar wirusa. Na pewno są przypadki o jakich mówisz, ale ciężko oszacować ich skalę.