Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem rozczarowany "normalnym" zyciem.

Dobra robota, o ktorej wielu marzy. Zero wysilku, totalny luz, co miesiac 4k na reke. A mimo wszystko rzygam tym i mecze sie niemilosiernie. Profesjonalna amatorszczyzna, zabawa a nie praca. Stoje w miejscu, juz nawet rozwinac sie w tej dziedzinie nie da za bardzo.

W zwiazku nie chce mi sie juz nawet podchodow robic. Wszystko po to zeby poruchac klode w jednej pozycji. Nudne to jak flaki z olejem (nie obrazajac flakow). Nie zdradzilbym nie dlatego, ze jestem wierny i kochajacy, ale dlatego iz im wiecej o tym mysle tym mniej ma to sensu. Kawalek miesa w kawalku miesa, najpiekniejsze modelki nie robia na mnie zadnego wrazenia.
Nie mam nawet ochoty rozmawiac z partnerka o czymkolwiek bardziej skomplilowanym, bo tylko slysze, ze mam za duzo czasu skoro rozmyslam o takich dziwnych rzeczach/sprawach. Gadamy wiec o #!$%@?, a ja sam ze soba w glowie prowadze debaty.

Ludzie, ktorzy mnie otaczaja dzialaja mi coraz bardziej na nerwy. Wieczne narzekanie, wieczne problemy, caly czas te same spiewki. No ile mozna?
Wszyscy wgapieni w media spolecznosciowe, nikt juz nie patrzy w niebo. Kazdy w pospiechu, bylejakosc na kazdym kroku. Zle sie czuje w duzych skupiskach ludzi, coraz mniej mnie z nimi laczy.

Pasje, hobby, zainteresowania? Powoli to wszystko umiera. Troche mi sie juz nie chce, troche to juz nudnawe. Zrobilem co chcialem, mam co tylko zechce, nie widze potrzeby byc najlepszym, nie potrzebuje kazdej nowinki. Tak, wiem, strasznie to ogolnikowe, ale co dokladnie mnie jara (albo jaralo) nie ma kompletnie znaczenia. Ot kilka rzeczy wybranych z miliona roznych.

Kazdy czegos ode mnie oczekuje. Czas zwiekszyc kompetencje, czas sie oswiadczyc, czas zalozyc rodzine, wziac kredyt, byc taki fajny jak wszyscy na instagramie, cieszyc sie z tego co sie ma. A ja bym, #!$%@?, chcial byc w koncu szczesliwy. I troche odwazniejszy, by miec jaja rzucic to wszystko w #!$%@? i wyjechac na jakies biedne zadupie albo do jakis mnichow. Bo co czlowiekowi potrzeba wiecej?

Ktos powie - to depresja. Nie, depreche mialem dekade temu. Teraz to po prostu chlodne spojrzenie na aktualny swiat, ktory biegnie w zlym kierunku.
Na nic nie czekam, nie oczekuje niczego. Moglbym umrzec za minute i niczego by mi nie bylo szkoda. Troche w tym filozofii wschodu. Ciesze sie, ze codziennie potrafie miec radoche z #!$%@? - ptaka, ktory wydziobie robaka z ziemi czy z splywajacej po szybie wody. Ktos powie, ze to chore, naiwne i przegrywowe, a dla mnie to wlasnie jest prawdziwy swiat - przemijajacy, bez celu. Ludzie za wszelka cene chca nadac cel i sens swoim chwila na tym swiecie. Ja mam to gdzies, chce byc tu i teraz. I nikt tego nie rozumie.

Dlatego jestem rozczarowany aktualnym - "normalnym" - zyciem, ktory uznawany jest za standard.
To ja jestem zombie - juz umarlem wewnetrznie, a pochowaja mnie za xx lat. Klepie dzien za dniem, bez sensu, i dobrze o tym wiem. To dopiero 30 lat, jeszcze troche przede mna. Moze czas cos zmienic. Nie wiem jak, nie wiem co. Moze faktycznie jebnac tym wszystkim i uciec do prostszego zycia.

Musialem to z siebie wyrzucic. Tak po prostu.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #604e8ece4fe83c000a9046c1
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 36
@AnonimoweMirkoWyznania: dlaczego dalej jestes z ta kobieta? Moze troche dramatyzujesz, bo ciagle roxprawiasz na takie tematy i ja to meczy, a moze nie macie wspolnego jezyka i wasz zwiazek to pomylka? Zastanow sie czy nie jestes z nia z wygody. Moze to Cie ciagnie w ten dol.
Co do reszty mam podobne przemyslenia. Nie wiem ile masz lat, ja 23. Probuje cos z tym robic, ale kiedy otoczenie ciagnie Cir w