Wpis z mikrobloga

Jest jedna rzecz, której nie znoszę w polskich naukach humanistycznych. Próba zdefiniowania absolutnie każdego słowa. Boże, kopałbym tych wszystkich pseudoautorów pseudomonografii. Chcę się dowiedzieć czegoś o bezpieczeństwie zdrowotnym, reformach systemu zdrowotnego w Polsce w latach 1918-2018, jeb 20 stron CZYM JEST SYSTEM XD pic rel.

Chcę się dowiedzieć czegoś o bezpieczeństwie energetycznym Polski? Jeb, 20 stron co to jest bezpieczeństwo (???). Po co to komu?
Kumam, że różne osoby mogą to inaczej postrzegać ale po co o tym pisać? Bierze się tą definicję, która zdaniem autora dobrze pasuje i elo.
Dla porównania wyciągam Global Terrorism Index - pierwsza strona, definicja na 3 zdania. Wskazuje co to jest terroryzm i czemu porachunki między gangami na ulicach Meksyku nie są terroryzmem. Elo, koniec. Nie muszę słuchać o historii terroryzmu, o tym jak definiuje terroryzm jakaś śmieszna organizacja działająca w Wejherowie. Bo po co? Po to ludzie przez ostatnie tysiąc lat piszą różne prace żeby inni nie musieli się powtarzać.

A potem siedzę i przewracam 100 z 250 stron z książki, za którą zapłaciłem 120 złotych (co znowu w sumie jest skandalem) bo pewien pan Dohtur chciał napisać PRAWDZIWOM MONOGRAFIEM a nie jakąś broszurę na 150 stron. A mógłby to zrobić i miałoby to o wiele większą wartość.

Kopałbym jak głupi.

#nauka #studbaza #szkolnictwo #zalesie