Wpis z mikrobloga

Przeczytałem książkę Gosi Halber "Najgorszy człowiek na świecie". A tak naprawdę to nie, bo na razie raptem 1/3.
I... jestem trochę zawiedziony.

Spodziewałem się poważnej, konkretnej, konstruktywnej propozycji, która może komuś pomóc (kto wie - może i pomogła). Czegoś mind-blowing. Zamiast tego mamy strumień świadomości. Coś jak blog trzydziestoletniej+ nastolatki. Okraszony anegdotkami i sypaniem nazwami własnymi. Coś jak teksty Taco Hemingwaya. Nie wątpię w dobre intencje autorki, ale dostajemy tekst na pograniczu wstydu, chęci zrobienia czegoś dobrego i maskowanego narcyzmu. Przykład:

"Jakbym nie mogła uwierzyć że oto ja, Krystyna alkoholiczka i narkomanka w zielonych baletkach, z wyższym wykształceniem i szalonymi pomysłami, piekąca piękną szarlotkę, znająca słowo „indyferentny” i bawiąca konwersacją inteligentne osoby, zostałam zgarnięta #!$%@? do suki wprost z asfaltu."

Szczerze? Mam wrażenie że "Ćpałem, chlałem i przetrwałem" Maleńczuka jest bardziej autentyczne i bardziej pomóc może osobie uzależnionej. To powiedziawszy, jak dobrnę do końca (a czyta się to ciężko), to mogę zmienić zdanie o 180 stopni.

#alkoholizm #ksiazki #alkohol
Dutch - Przeczytałem książkę Gosi Halber "Najgorszy człowiek na świecie". A tak napra...

źródło: comment_1613241788Txq7Kpr79ndl7iWPSVAXUT.jpg

Pobierz
  • 4
@Dutch: Czytałam parę lat temu, więc mogłam źle zrozumieć, bo miałam jakieś 16 lat i zero trudnych doświadczeń, ale czytało się trudno, książka i myśli są chaotyczne, ciężko się połapać. Skończyłam z obowiązku, nie lubię nie kończyć książek. Generalnie mam problem z tego typu wysoko ocenianą literaturą, dostającą nagrody - denerwuje mnie konstrukcja zdań, takie zadęcie (nazwałbym je pseudointeligenckim, ale dopuszczam myśl, że to ja mogę być za głupia).

Co do