Wpis z mikrobloga

Pierwszy dzień przerwy międzyświatecznej... 2 lata temu uwolniony z rodzinnych świąt na ktorych musialem sie ograniczać z piciem właśnie rozpoczynalem swoje najmocniejsze alkoholowe eldorado w życiu, dosłownie połykałem 200ml wiśniowej soplicy jedna po drugiej, nie mam zielonego pojęcia ile tego przyjalem do 3 stycznia ale 4 tego już leżałem na wroclawskiej koszarowej na chirurgii z ostrym zapaleniem trzustki... Dzisiaj jak o tym myślę, mam ciarki, czuje sie jakbym robił salto jak to napisał kiedyś Pezet a bylo to przecież tylko 2 lata temu. Moge szczerze powiedzieć, ze moje życie zmienilo sie o 180stopni ale wiem i jestem świadom tego, ze ten demon jest we mnie uśpiony i tylko czeka na ten pierwszy łyk wódki czy piwa ktory go obudzi. Wiem o tym i pamiętam bo gdybym o tym zapomniał to prędzej czy później straciłbym wszystko. To chyba najbardziej intensywny i ryzykowny okres jesli chodzi o picie w calym roku, swieta, zimno, a jeszcze do tego lockdown to i tak nie ma co robić, sam czułem wczoraj dość mocny głód alkoholowy, na szczęście strzeliłem dwie mocne kawy zamiast kupić Jacka w żabce. Chciałem sie tylko wygadać mirasy, trzymajta sie tam. #alkoholizm #depresja #uzaleznienie #psychologia #przegryw
  • 6