Wpis z mikrobloga

Zakładałem konto, żeby śmieszkować, ale jakoś ostatnio wrzucam bardzo długie #zalesie

tl;dr Czy istnieją na świecie normalne #rozowepaski nie będące w #zwiazki ? Gdzie ich szukać? Czy ze mną jest coś nie tak, czy po prostu mam pecha?

Piszę to, bo i tak chyba prędko nie zasnę, ze względu na sytuację, którą opiszę na końcu.

Mam prawie 27 lat. Od podstawówki byłem zawsze bardzo lubiany przez rówieśników i rówieśniczki, jednak temat realcji damsko-męskich zaczął się dla mnie dopiero w gimnazjum. Cieszyłem się powodzeniem wśród dziewczyn, zwłaszcza z młodszych klas (ostatnio 2 lata młodsza koleżanka powiedziała mi, że jak w szatni obgadywały chłopaków, to zawsze byłem wymieniany w top 3 w szkole). Niestety zamiast z tego korzystać zakochałem się bez wzjemności w koleżance z klasy. Było to bardzo silne uczucie, które trzymało mnie aż 6 lat.

W liceum było trochę lepiej. Pomimo nie gasnącego uczucia do wspomnianej koleżanki byłem w dwóch związkach i całowałem się z kilkoma dziewczynami na imprezach. Z pierwszą dziewczyną (która swoją drogą sama mnie poderwała) rozstałem się po miesiącu, ze względu na moje niedojrzałe podejście (byłem trochę zbyt nachalny i trochę po prostu pierdołą). Z drugą było bardzo fajnie przez 3 miesiące, potem zaczęły się cyrki (jakieś ciche dni, a jak w końcu udało mi się wydusić o co cho, to podała tak absurdalne powody, że np. rodzice przyjaciółki się chcą rozwieść, a pani od angielskiego powiedziała, że są głupi i nie zdadzą matury xD), próbowałem rozmawiać i naprawiać, ale musiałem z nią zerwać (po kilku dniach od zerwania wysłała mi pic rel).

Po tych wszystkich rozczarowaniach i jeszcze kryzysie egzystencjanym po odejściu od wiary, dałem sobie spokój ze związkami i skupiłem na sobie. Wyszedłem z depresji i myśli samobójczych. Dostałem się na wymarzoną medycynę. Ćwiczyłem, rozwijałem się, stawałem się lepszym człowiekiem. Zajmowało mi to dużo czasu. Relacje międzyludzkie ograniczyłem do kontaktu z przyjaciółmi i bliższymi znajomymi. Kompletnie nie interesowały mnie realcje damsko-męskie, które do tej pory okazywały się prawie zawsze negatywnymi doświadczeniami. Było to bardzo spokojne, szczęśliwe 5 lat życia.

W te wakacje poznałem na praktykach dziewczynę, o której pisałem jakiś czas temu (nie polecam czytać, też długi wysryw). Początkowo byłem sceptyczny, ale ostatecznie wydawało mi się, że jest mną zainteresowana (teraz jestem tego pewny, bo potem znowu pisała, wysyłała serduszka, itp. ale olewam ją po tym jak zastosowała na mnie wczesniej ghosting), więc otworzyłem się i zauroczyłem się w niej. Nic z tego nie wyszło, kolejne rozczarowanie.

Stwierdziłem, że coś jest ze mną nie tak. Poświęciłem setki godzin na oglądanie coachów od relacji damsko-męskich, rozmowy z przyjaciółmi w wieloletnich zwiazkach, przeczytałem na ten temat książkę. Nie ze wszytkim się zgodzilem, ale zrozumiałem, że faktycznie kilka rzeczy robiłem nie tak, a podstawą związku jest najpierw być jak najlepszą wersją siebie i cieszyc się życiem w pojednykę, co udało mi się wypracować już wcześniej. Po włożonym w stanie się lepszym człowiekiem wysiłku, postanowiłem zacząć szukać jakiejś fajnej dziewczyny, co w obecnych czasach jest ciężkie, a z grona znajomych wszyscy już są zajęci. Padło na #tinder

Stworzyłem atrakcyjny profil i nie poddawałem się, znając realia facetów na tej apce. Starałem się wybierać całkiem fajne, normalne dziewczyny, a w lewo szły wszystkie karyny i laski bez opisu (łącznie 70%). Nazbierałem trochę par. Większość dziewczyn nie odpisywało lub przestawało po jakimś czasie. No nie jestem mistrzem podrywu, ale bez przesady. Z jedną sie udało spotkać, to okazała się nudna. Ogólnie dramat, wiem, że lepiej poszłoby mi na żywo (np. w barze na kawalerskim poznałem śliczną dziewczynę, która na bank by mnie nie przesunęła w prawo, a bawiliśmy się świetnie, szkoda że nie wziąłem numeru). Rozczarowałem się miastem wojewódzkim, ale postanowiłem spróbować w rodzinnych stronach. Tu akcja właściwa

Tam poszło lepiej. Już drugiego dnia sparowało mnie z fajną dziewczyną (dosyć ładna, sympatyczna z twarzy, miała normalny opis, w opisie pytanie "czy są na świecie jeszcze normalni ludzie?"). Ja jestem normalny i szukam normalnej dziewczyny, więc od razu napisałem i gadało nam się świetnie non stop przez 3h i od razu przenieśliśmy się na messengera. Zaproponowałem spotkanie nastepnego dnia, ale nie chciała, bo za szybko i chce mnie lepiej poznać. Dzień póżniej wróciłem do wojewódzkiego i jako, że zapowiadała się na taką dziewczynę jakiej szukam oraz pisała, że na tindera już nie wchodzi od kiedy przenieślliśmy się na fb, a nie mam czasu na bajerowanie kilku dziewczyn na raz, to ukryłem swój profil. Poznawaliśmy się tak 2 tygodnie. W końcu przyjechałem na umówione spotaknie, ale napisała, że źle sie czuje, czy możemy przełozyć. Napisałem, że spoko, choć byłem trochę zdenerwowany, bo nie chciałem byc zrobiony w #!$%@?, skoro jadę 100km). Potem wyszło, ze covid i widzimy się za 14 dni.

Przez ten czas świetnie nam sie pisało, ale nie robiłem sobie nadziei, dopóki się nie poznamy. W końcu udało nam się spotkać i było fantastycznie. Gadało się na żywo świetnie, czułem jakbyśmy się znali i doskonale rozumieli od lat. Flirtowałem z nią, ale powiedziała, że ona tak szybko nie może, bo się łatwo przywiązuje i najpierw musimy się zakumplować. Powiedzialem, że friendzone odpada, bo szukam dziewczyny, ale ona powiedziała, że nie widzi w tym nic złego i najpierw się lepiej poznajmy. Jak pytałem o nastepne spotkanie, to od razu wysłała grafik z pracy, żeby sie zgrać na nastepny raz. Potem dalej pisało się świetnie, tydzień później (w zeszłą niedzielę) spotkaliśmy się po raz drugi. Znowu było genialnie, czułem, że dogadujemy się, mamy podobne poglądy na wiele ważnych tematów, no praktycznie bratnia dusza. Rozmowa była bardziej koleżenska, bo skoro lubi wolno, a wydaje się być wartościową dziewczyną, to mi się nie spieszy. Ustaliliśmy, że widzimy się w okolicy świąt, bo ja teraz mam #!$%@? na uczelni, a ona też teraz będzie bardzo zajęta nauką na studia zaoczne, a w srodę wraca do pracy po długim chorobowym. Wieczorem fajnnie popisaliśmy przed snem i życzyliśmy dobrej nocy.

Nie chciałem jej przeszkadzać, bo mówiła, że będzie teraz bardzo zajęta, ale w poniedziałek wieczorem wysłałem coś w kontekście wcześniejszej rozmowy (nie odczytała do tej pory). Wczoraj wieczorem gadałem o tym ze wspólokatorami, że trochę nie fajnie tak nawet nie odczytać wiadomości (wcześniej jak przez 2h nie odpisywała, bo np. była w pracy, to pisała, że przeprasza), ale stwierdziłem, ze dopiero co się widzieliśmy i było super, a ona jest teraz zajęta, to nie ma co układać czarnego scenariusza w głowie. No ale jednak...

Wszedłem na tindera, na którego nie chodziłem jakiś czas. Dalej jesteśmy tam parą i widzialem, że ma zielone kółko, czyli że była niedawno aktywna. Przekopałem google, żeby się upewnić, czy to prawda, czy apka leci w #!$%@?, tak jak czasami messenger i jeden rabin mówił tak, a drugi nie. Wspólokatorzy powiedzieli, że jeszcze jedna taka rozmowa ze mną, to stwierdzą, że jestem jakiś #!$%@? i przewrażliwiony. Na messengerze minęło juz ponad 24h od nieodczytania wiadmości, pomimo tego, że czasem widziałem, że jest aktywna. Po 22:00 wszedłem znowu na tindera. O, jest nowa aktywność kogoś sparowanego. Sprawdzam i okazało się, że ustawiła sobie inną piosenkę w profilu. Napisałem jej na tinderze, że "piszę tutaj, bo chyba prędzej odpowie tutaj niż na messengerze". Zobaczymy co odpisze, ale ja nie widzę żadnego wytłumaczenia skoro nie odczytuje na messengerze, a zmienia piosenkę na tinderze, choc mówiła, że nie wchodzi i miała być bardzo zajęta, to #!$%@? z nią. Szkoda, bo wydawała sie naprawdę świetną dziewczyną, ale wyszło jak zawsze.

Jeżeli ktoś przeczytał całość, to może macie jakieś porady, bo ja już nie wiem o #!$%@? chodzi. Wiem, że ludzie przechodzą gorsze rzeczy (zdrady, zostanie czaarodziejem, toksyczne zwiazki, inne traumy), ale ja na prawdę jestem zwykłym fajnym chłopakiem, który nie ma wymagań z kosmosu, a (oprócz dosłownie 4 miesięcy) w całym moim prawie 27-letnim życiu realcje damsko-męskie to pasmo porażek i cierpienia. Jak mam się teraz znowu przed kimś otworzyć i zaufać, jak nigdy się to nie opłaciiło? Jak nie dać ponieść się frustracji? Prawie wszyscy dookoła kogoś mają albo byli z kimś w jakimś dłuższym szczęśliwym zwiazku, w większości bez żadnych dram. Jakiś true przegryw mógłby sie oburzyć "o #!$%@? ci chodzi oskarku pedzlaku? Miałeś dwie dziewczyny, z kilkoma się całowałes i raz nawet zamoczyłes nad czym ty rozpaczasz?". Tylko, że jakbym był jakiś w #!$%@? brzydki i #!$%@? z toksycznym charakterem, to bym to zaakceptował i został sam na zawsze, co z resztą testowałem przez 5 lat i było całkiem ok. Tylko, że (wiem, że to zabrzmi nieskromnie, nie uważam sie za nie wiadomo kogo, ale serio jestem wartościowym człowiekiem i dużo nad sobą pracuję) jestem niebrzydki, wysportowany, zabawny, ludzie mnie lubią, mam świetnych przyjaciół i trochę znajomych, jestem ułożony, pracowity, ambitny, na dobrych studiach, z dobrego domu i ciągle staram się nad sobą pracować, a i tak dla mnie to jest taka abstrakcja, że mozna tak po prostu z kimś być, kto chce dla ciebie dobrze, jest szczery, patrzy na ciebie jak na swojego męzczyzne i po prostu kocha, że ja #!$%@?. Wszytko mi w życiu wychodzi: studia, samorozwój, hobby, przyjaźnie, znajomości, ale to akurat nie. Wiem, ze jestem wrażliwy i mam troche zbyt romantyczne spojrzenie na związki, ale no #!$%@?, ja chciałbym po prostu znaleźć normalną kochającą dziewczynę. Nie wierzę, że takich nie ma, bo prawie wszyscy przyjaciele z takimi są, ale gdzie takie spotkać? No już chyba wiem, że na tinderze raczej nie, ale gdzie? Na wykopie na nocnej? Ale się #!$%@?łem. Wypiłbym napój bogów, ale na 8:30 zajecia, więc troche sie pogapie w niebo i spróbuję zasnąć.
spider-man - Zakładałem konto, żeby śmieszkować, ale jakoś ostatnio wrzucam bardzo dł...

źródło: comment_160807692798toUBjkt89jQkxOXGWzJ9.jpg

Pobierz
  • 33
  • Odpowiedz
@spider-man:

Jak złapie, to będę udawał, że jest wszystko ok, doprowadzę do spotkania na żywo i z nią o tym pogadam (bez żalu i agresji, po prostu jestem ciekway jej reakcji, jak zostanie przyłapana na kłamstwie -> ja #!$%@?, to brzmi jak jakaś zarzutka przegrywa, nie sądziłem, że takie sytuacje sie zdarzają i jedna zdarzy się własnie mi (,) )


Szczerze, ja bym sobie odpuścił takie rzeczy.
  • Odpowiedz
@spider-man:
Jak dla mnie to dziewczyna chciała Cię naprawdę dobrze poznać zanim by się zaangażowała. To zrozumiałe. Ty byłeś bardziej nakręcony, chciałeś szybciej rozkręcać znajomość. Poczuła się niekomfortowo, pod pewną presją (nie pytaj mnie, faceta, czemu - te kobiety po prostu tak mają) i ucięła znajomość. Jasne, że powinna uczciwie dać Ci znać, ale pewnie brakuje jej odwagi (kobiety ogólnie mają problemy z taką szczerością do mężczyzn). Pewnie boi się Twojej
  • Odpowiedz
@cyberpunkowy_neuromantyk: Na początku byłem pewny, jak wygląda sytuacja (jest na tinderze, nie odpisuje, po 2 dniach pisze, jak gdyby nigdy nic, a na pytania co robiła odpowiada, że nie miała czasu, bo sprzatała u babci, potem była na noc u kolezanki, którą rzucił chłopak, wróciła, to poszła spać i wzięła się za mycie okien, a na tinderze jest, bo szukają chłopaka jej koleżanki), tak po kilku godzinach rozmów z przyjaciółmmi wcale
  • Odpowiedz
@dens_permanens: To prawda, bardzo szybko się nakręcam (nawet pomimo tego, że teraz starałem się jak mogłem to powstrzymać i prowadzić sprawy wolno). Sprawa jeszcze nie rypła się całkowicie, ale nawet jeśli, to będzie to kolejna lekcja. Szkoda że, jeśli to faktycznie cały czas ja popełniam jakieś błędy, to ta nauka przychodzi tak wolno i bez zadowalającego rezultatu. Zobaczymy, jak to się skończy, bo po kilkugodzinnej rozmowie z przyjaciółmi, nie jestem już
  • Odpowiedz
@spider-man: nie ma sprawy, Twoja historia brzmi dość znajomo, też się trochę nakręcałem, ale przede wszystkim miałem w sobie po prostu chęć zapoznania się z dziewczyną i gdy tak kiedyś entuzjastycznie rozmawiałem na powiedzmy siódmym naszym spotkaniu to dziewczyna w końcu zmieszana do mnie, że... ona nie chce jakoś szybko ślubu brać. Ja nawet jeszcze nie rozważałem czy nam z tego coś wypali, bo raczej nie parłem do szybkiego związku :D
  • Odpowiedz
@spider-man: ogólnie mega smutno czytało mi się pic rela ale myślę, że sporo osób ma podobne problemy, za szybkie angażowanie się w relację przerabiałem i rozumiem, że nie jest tak łatwo się wstrzymać, nie mam jakichś super porad dodam, że już nie raz pisało mi się spoko z jakąś dziewczyną na tinderze przy zaangażowaniu obu stron po czym później brak odpowiedzi na wiadomości, a oczywiście ikona aktywności się świeci

  • Odpowiedz
@spider-man:

Mysle, ze nie jestes na etapie, gdzie musisz czytac ksiazki o relacjach damsko-meskich i takich tam, bo to tylko miesza w glowie. Nie mowie, ze jest nieprawda, ale wedlug mnie, zle nastawia do calej tej zabawy. Czytanie tych #!$%@? z tagu przegryw Cie zmieni Ci mindset na taki, ze kazda panna to zlo, nastawiona na kase karyna itd. Na tym sie nic nie da zbudowac.

Napisales, ze poznales panienke na
  • Odpowiedz
@Zielony_Minion: Z tindera na pewno rezygnuję, to nie dla mnie. Poznawanie na żywo lepiej mi wychodzi, ale obecnie są trudne czasy. Poczekam jeszcze kilka miesięcy, aż wszystko wróci częściowo do normy. Zgadzam się, że lepiej poznawać znajomych-znajomych, bo masz ten social proof. Są większe szanse, że skoro zadajesz się z ogarniętymi znajomymi, to ich znajome tez będą ogarnięte, a nie jakimiś lambadziarami z tindera.

Co do czytania książek i oglądania coachów
  • Odpowiedz
@spider-man: Z tych ksiazek i coachów, to ja kiedyś też korzystalem. Za moich czasów nazywało się to PUA i... rzeczywiście, korzyści z tego były.. ale jak zwykle - w dluzszej perspektywie, nie były to korzysci jakich szukałem. Teraz nie wiem w sumie o czym mowimy, wiec moze mnie nie sluchaj :)

A i z tym inwestowaniem w siebie. Mi sie wydaje, ze to nie chodzi o to, ze Ty inwestujesz w
  • Odpowiedz
@Zielony_Minion: Poczytałem trochę co to PUA i faktycznie jest trochę elementów wspólnych z tym, co teraz oglądam. Chociaż wydaje mi się, że PUA skupia tylko na początkowym etapie realcji (jak sama nazwa wskazuje - podrywie), a to co oglądam dodatkowo obejmuje długotrwałe relacje. Korzyści jakich ja szukam, to lepsze zrozumienie kobiet, tego jak powinien zachowywać się facet i w ogóle psychologii relacji, bo coś ewidentnie robię nie tak, skoro praktycznie zawsze
  • Odpowiedz
@spider-man: Wybacz za odkop z przed miesiąca, ale dawno mnie nie było na wykopie i chciałem nadrobić straty w nieodczytanych postach, a chciałem odpisać w temacie.

Jestem trochę w podobnym wieku do Twojego i nawet w podobnej sytuacji i chciałem Tobie odpisać, bo rozumiem Ciebie w tym temacie najlepiej. Niestety, ale obecnie mamy czasu Tinderowe w których kobiety otrzymują potężna ilość atencji i to one mają wybór. Jest ich mniej, a
  • Odpowiedz
@AssRock: Ale odkopałeś... ale miło wrócić do tego wpisu i przeczytać go z perspektywy miesiąca później ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dużo racji w tym co piszesz, ciężko się nie zgodzić, do podobnych wniosków doszedłem. Trudne czasy na znalezienie fajnej partnerki zwłaszcza, kiedy ma się nieprawidłowy, romantyczny (trochę disneyowski) obraz relacji damsko-męskich oraz niezbyt dobre wzorce męskości (ojca często nie było w domu, matka była nadopiekuńcza), ale myślę,
  • Odpowiedz