Wpis z mikrobloga

@Sok_Mandarynkowy: Spokojnie. Nie wyglada to źle. Normalne, że w czasie studiów większość pracuje bardziej dorywczo.

Ja bez studiów w jednym roku zmieniłam prace 4x (beznadziejna firma, potem następny pracodawca mnie oszukał, potem praca potrzebna tylko do opłacenia rachunków i w końcu normalna praca). W ostatniej firmie w tamtym roku pracowałam rok, potem poszłam do korpo. Pytali skąd tyle firm miałam wcześniej, mowilam szczerze, zero problemów
@Lonate: Ja teraz mam umowę o pracę, ale bardzo mnie dymają z racji tego, że potrzebuję doświadczenia i pieniędzy, bo studiuję zaocznie, a do tego COVID :(

Ale muszę zacisnąć zęby chociaż jeszcze na rok i dać sobie radę, bo potrzebuję w branży doświadczenia i wpisu w CV dość dobrego, jakby nie było, mimo tego jakie warunki mi dali.
@Sok_Mandarynkowy: Rozumiem, moja praca przed korpo, ta w której byłam rok, była właśnie powiązana z studiami zaocznymi, które zaczęłam. Też tam siedziałam dla doświadczenia. Był to typowy Januszex z typową Grażyną jako szefowa. W końcu dostałam cholery i zrezygnowałam, poszłam do korpo, okazało się, że można ot tak zarabiać 2x więcej robiąc 2x mniej xD A w międzyczasie spokojnie skończyć studia
@Lonate: O, to mam taką samą historię jak ty. Też studiuję zaocznie i ta praca jest z tym powiązana. Januszex to tylko pod względem kasy, bo naprawdę spora grupa mediowa.

I też dostaję cholery, ale jestem 3 miesiące i dopiero najlepsze się zacznie. No i planuję też się wyprowadzić jednak

Jaka branżą? :P
@Sok_Mandarynkowy: Inżynieria środowiska, pracowałam w wentylacji i klimatyzacji. Specjalnie za praca wyprowadziłam się do Warszawy, a studiowałam w Wrocławiu. Po odjęciu kosztów utrzymania, dojazdów do Wrocławia, zostawało mi 100-200zł na jedzenie :D Szefowa wykańczała mnie psychicznie, po roku udręki stwierdziłam że mam gdzieś prace tam. A w międzyczasie w któryś weekend we Wrocławiu poznałam mojego męża ;) Zaproponował mi mieszkanie we Wro za darmo na 2 miesiące, taki czas żebym ogarnęła
@Lonate: Moja siostra kończyła ten kierunek, tyle że w obcym jezyku i teraz też ma fajną pracę i kierownicze stanowisko po awansie.

100-200 na jedzenie to jest jakiś hardkor, to ja jednak na to budżet przeznaczam sobie na bogato, ok 600, ale to pewnie dlatego, że jestem bardzo aktywny fizycznie.

Bardzo fajnie, że sobie poradziłaś, ale widać to była jednak zdecydowanie gorsza sytuacja, za 100-200 zł na miesiąc na jedzenie to
@Sok_Mandarynkowy: Miałam wtedy najlepsza figurę w moim życiu xD Parówki kilogram z biedry, do pracy brałam 2 dziennie + bułka. Jak odwiedzałam mamę raz na 4 miesiące to wpadła jakaś wałówka. Na śniadanie 2 jajka zazwyczaj, obiad robiłam na 2-3 dni. Do pracy jeździłam na rowerze, 3km w jedną stronę. Jakoś się żyło :)

Teraz 200zł to jedne zakupy na tydzień w Lidlu i to tak lekko na nas dwoje. W