Wpis z mikrobloga

Dzień 40
5 Grudnia 2020 - Sobota:
Dawno nie robiłem żadnego podsumowania. Planowałem już jakieś zrobić 10 dni temu, przy pełnym miesiącu, ale zbliżający się deadline i odkładanie pewnych spraw na ostatni moment skończyło się na masakrycznym kołchozie przez ostatnie dwa tygodnie. Miało to jednak pewne zalety: z racji #!$%@? nie miałem żadnej ochoty na walenie. O sprawach segzualistycznych nawet nie myślałem. W zasadzie jakby nie odwyk to pewnie psychicznie nie dałbym rady ze zmęczenia. A tak miałem pokłady energii którą starałem się wykorzystać jak najlepiej. Jako że obowiązki już załatwione to obecnie odpoczywam i staram się przywrócić do normy, #!$%@? kilkoma nockami roboty, rytm dobowy.
Udało mi się w całości zaliczyć listopadowe wyzwanie. Blokada bardzo dobrze działa, choć prawdę mówiąc nie miałem jakiegoś ciśnienia by próbować ją obejść. Działanie blokerów jest u mnie bardziej wymierzone w uniemożliwienie eskalacji ze słabszych do mocniejszych materiałów. Sama świadomość braku możliwości szukania fapcontentu działa odstraszająco na myśli o ewentualnych próbach. Patrząc na przyczyny resetów z boku, głównymi u mnie były: chęć obczajenia co nowego i zostanie na dłużej, eskalacja z łagodniejszych materiałów do mocniejszych oraz walenie "na smutno" wynikające z poczucia beznadziei i próby poprawy humoru. Przyczynę trzecią już dawno wyeliminowałem, blokery załatwiły pierwszą. Pewnym problemem pozostaje ciągle dostęp do łagodniejszych materiałów, ale część staram się blokować.
Zauważyłem że pomimo braku snu i zmęczenia praktycznie nie mam zaczerwienionych oczu. Do tego mój beniz wydaje się "zdrowszy". W prawdzie flatline siedzi ciągle mocno i erekcję praktycznie można wywołać tylko ręczną stymulacją, ale stan skóry wydaje się tak jakby lepszy, i to przy braku zmian w sposobie utrzymywania higieny. W ogóle cała reszta skóry wydaje się w lepszej kondycji, dokuczający mi trądzik w niektórych rejonach zelżał.
Ze zmian psychicznych zaczynam powoli zauważać powrót pewności siebie we własnym głosie oraz zanik ataków fobii w obecności większych tłumów. Do tego łatwiej mi się zmotywować i myślę bardziej czysto ( w sensie że brainfog mi praktycznie zanikł poza momentami tuż po przebudzeniu ). Co do różowych, to ze względu na izolację praktycznie nie mam z nimi kontaktu, ale nie czuje do nich praktycznie żadnego pociągu - Tak się żyje na tym flatline.
Zaczynam się zastanawiać nad próbami wyjścia z przegrywu. Niestety ze względu na gackową grypę i brak podobających mi się różowych w mojej okolicy czeka mnie pewnie zabawa z paszportem tindera. Na razie jednak nie odczuwam do tego aż tak wielkiej motywacji. Po za tym zastanawiam się nad praktycznie całkowitym wywaleniem cukru ze swojej diety, od kiedy go mocno ograniczyłem czuję się lepiej. Do tego będę musiał wrócić do kalisteniki. Patrząc na mój manletyzm i nie aż tak zły ryj lookmaxxing wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Być może da mi to +1 w skali Stooley'a, zauważyłem że po schudnięciu mój ryj jest zdecydowanie mniej szpetny - sadło zgromadzone na mordzie mocno zniekształca wynik końcowy. Do treningów wracam jak tylko znormalizuje rytm dobowy.
Na razie czekam aż będę mógł wyjąć żarcie z piekarnika. Nie jestem jakimś Makłowiczem ale coś umiem a gotowanie to przydatny skill.
Trzymajcie się. Mam nadzieję że tym razem mi się uda()
#przegryw, #nofapchallenge, #nopornchallenge, #wychodzimyzprzegrywu
  • 7