Wpis z mikrobloga

Nie jesteśmy już na drodze do „apolitycznego” społeczeństwa.

Nie jesteśmy już na drodze do „apolitycznego” społeczeństwa. Nadeszły czasy, w których widać jak na dłoni, ile zależy od woli politycznej. Łącznie z egzystencją – na przykład to, czy ludzie będą mieli środki do życia, czy będą mieli co włożyć do garnka, czy zostaną podłączeni do respiratora, czy umrą w karetce pod szpitalem. Nie da się już ściemniać, że wszystko reguluje rynek. Trzeba wziąć polityczną odpowiedzialność za ludzkie życie.

Żeby trafić na tzw. prowincję, trzeba mieć albo dostęp do mediów publicznych (który jest radykalnie ograniczony w obecnej sytuacji), albo – i to ścieżka, którą każdy lewicowiec powinien obrać – postawić na pracę u podstaw. Ona jest nie tylko politycznie potrzebna, ona jest po prostu słuszna. Musimy pomagać ludziom, którzy tracą posady w małych zakładach pracy, albo w lokalnych PKS-ach, które nagle, pod wpływem kryzysu, redukują zatrudnienie. To są zadania, do których Lewica jest powołana, naszym obowiązkiem jest reagować. Musimy zakorzenić Lewicę w elektoracie sceptycznym, być może w ogóle niezainteresowanym polityką.

Konkretni ludzie na konkretnej prowincji wyżej niż konferencje i orędzia telewizyjne cenią sprawczość. W tej chwili jest ona po stronie władzy, ale tam, gdzie władza zawodzi, rolą Lewicy jest zapełnianie tych luk. Są posłowie Lewicy, którzy skupiają się na wsparciu pracowników transgranicznych, są posłanki, które walczą z wykluczeniem transportowym albo takie, które skupiają się na wsparciu pacjentek w dostępie do opieki ginekologicznej.


„Ideologia”, słowo zawłaszczone przez prawicę i używane przez nią w kontekście pejoratywnym, jest do odzyskania. Lewica musi móc go używać, bo musi mieć spójną wizję tego, w jakim kierunku powinno zmierzać państwo i świat. Bez tego trudno będzie pozyskać czyjekolwiek poparcie, nie wspominając o szerokich elektoratach.

Właśnie dlatego trzeba skończyć z technokratyzmem, ze sprowadzaniem polityki do menadżeryzmu. Nie, w polityce nie chodzi o zarządzanie sektorami, ale o to – jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi – żeby zmieniać świat.

Rozmawiamy o dylemacie: populizm kontra polityka oparta na wiedzy. Jestem jednak przekonana, że możliwy i konieczny jest dziś „populizm oparty na wiedzy”. Bez manipulacji, dezinformacji czy wpisywania się w konkurs „kto barwniej kłamie”. Da się przekuwać rzetelną, naukową wiedzę w nośne hasła i emocjonalne narracje. Postulaty dotyczące praw pracowniczych można włączyć w historie konkretnych, pokrzywdzonych przez system ludzi. W coś, z czym drugi człowiek mógłby empatyzować, czuć, że to o nim, o niej. Że jedziemy wszyscy na tym samym wózku. To jest do zrobienia.

Kościół nie potrafi poradzić sobie z własnymi grzechami, traci moralne prawo do rozliczania kogokolwiek z czegokolwiek. Na pewno publikacja raportu i kolejne ujawniane skandale przyczynią się do dalszego rozdziału społeczeństwa od Kościoła – bo do rozdziału państwa od Kościoła dojdzie dopiero po zmianie władzy na autentycznie świecką.


#publicystyka #lewica #socdem #razem #dziemianowiczbak #polityka
Pobierz TerapeutyczneMruczenie - Nie jesteśmy już na drodze do „apolitycznego” społeczeństwa....
źródło: comment_1605797262IRZNiCqxC6CLBSSxxt90B8.jpg
  • 6
Żeby trafić na tzw. prowincję


@TerapeutyczneMruczenie: jeśli ADB chce tam trafić, to lewica musi być mniej antyklerykalna. Sorry, takie są warunki polskiej gry. Moja mama i mój sąsiad (miasto 50-10k mieszkańców) ostatnio o niczym nie chcieli gadać jak o wniosku Lewicy dot. zmiany nazwy placu Jana Pawła II we Wrocławiu. Wielkomiejska banieczka już nie może się doczekać odjaniepawlenia Polski, czego prowincjonalna Polska będzie broniła do grobowej deski.