Wpis z mikrobloga

@carmazeen:

Gdyby właśnie teraz prezydent USA podjął decyzję o uruchomieniu arsenału jądrowego, to wezwałby trzymającego się zawsze w jego pobliżu oficera ze specjalną walizką, nazywaną "futbolówką" (sami Amerykanie nie są pewni, skąd ta nazwa). Według skąpych, odtajnionych informacji walizka mieści system łączności i plik papierów, które zawierają między innymi kilka opcji przeprowadzenia uderzenia jądrowego. Ma to przypominać restauracyjne menu. Prezydent wybiera jeden ze scenariuszy przygotowanych przez wojskowych - gdzie i ile
Rozkaz odpalenia jest następnie wysyłany do centrum dowodzenia w Pentagonie (albo w awaryjnych zapasowych stanowiskach dowodzenia, mogących się znajdować np. w latających centrach dowodzenia). Znajdujący się tam przez całą dobę oficerowie monitorują sytuację na świecie i najlepiej zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje. W praktyce prezydent powinien się z nimi skonsultować przed wydaniem rozkazu odpalenia rakiet, jednak formalnie nie musi. Oficerowie teoretycznie są winni posłuszeństwo głowie państwa i nie mogą