Wpis z mikrobloga

@robertx: Z moich wspomnień bo sam już od jakiegoś czasu nie uczestnicze w tym całym motłochu tylko wole albo przed 1 listopada albo po "zwiedzić" groby, to zawsze ktoś nagabywał do kupna zniczu, wieńca, kwiatka gdzie często pod osłoną nocy te wszystkie "dobra" wracały do sprzedającego. Również nie widzę powodu do dalszej kontynuacji rozmowy.
@mariuszMAXpalonko: Czekaj, czekaj... Swoją całą wiedzę oparłeś na tym, że ktoś kiedyś Ci próbował sprzedać znicz? I dlatego branżę funeralną nazywasz hienami cmentarnymi? Tak, nie ma powodu do dalszej kontynuacji.
Ja od wielu lat jestem 2-3 razy w tygodniu na cmentarzu, nikt nigdy mi nic nie opchnął, nigdy nic nie zniknęło z grobów, które odwiedzam.
@ogrod87: nie ktoś kiedyś tylko notorycznie w czasie święta Wszystkich Zmarłych. Czytanie u kolegi sie kłania chyba ze zrozumieniem. No to widocznie musisz mieć niesamowite szczęście albo pochodzić z ogromnego zadupia gdzie ludzie nie są zepsuci i szanują cudzą własność, o zadupiu nie pisze Broń Boże w sensie negatywnym bo często na Zadupiach jest większa więź społeczeństwa niż w miastach. Ja niestety wspominam że notorycznie nagabywanie przez sprzedawców było na cmenatrzach
@mariuszMAXpalonko: stolica województwa, 150 tysięcy ludzi. Liczę, że średnio rocznie jestem minimum 100 razy na cmentarzu - często kupuję u różnych ludzi - nie powiem, że to hieny cmentarne. Może dlatego, że chodzę do normalnych sklepów przy cmentarzy, nie od niewiadomego pochodzenia gościa pod cmentarzem.
@mariuszMAXpalonko: Widzisz w tym coś dziwnego? Jak to mówią "jest frajer, to trzeba go strzyc". To, że zarabiają na osobach religijnych, wcale nie musi oznaczać, że sprzedający to fanatycy religijni, mogą sobie nawet być nie wierzący. Jest okazja, to trzeba ją wykorzystać, biznes to biznes.