Wpis z mikrobloga

- Niech Slaa’nt was obdarzy mocą chaosu. Idźcie i nauczajcie w imię Slaa’nta tłumy Twinhalli. Drodzy wojownicy - najwyższy prorok Varnaðr spojrzał z kapłańską powagą prosto w oczy wybranym nordom - Na waszych barkach spoczywa cała duma naszego narodu. Naszych wiosek. Naszego jarla. Nie bójcie się, Slaa’nt was poprowadzi, albowiem w chaosie jest zbawienie. A teraz pochylcie głowy - stary kapłan sięgnął do środka dymiącego się kadzidła wyciągając garść gorącego popiołu - Czy bierzecie na siebie to brzemię?
- Bierzemy - odpowiedzieli zgodnie z chórem wojownicy.
- Niech wasze słowa będą wam świadkiem. Niech przeszłość wam towarzyszy - powiedział wzniośle kapłan po czym posypał głowy wybrańców - A teraz moje drogie dzieci - Varnaðr rozejrzał się po świątyni z ojcowską czułością - Ucztujmy i pijmy za naszych dzielnych mężów.
Po tych słowach zza kolumn pojawiła się służba z tacami, połowa tac, była wypełniona najlepszym mięsem, alkoholem i owocami dostępnymi w Nordanii, a druga połowa była głębsza i pusta. Jednak po krótkiej chwili, pierwsza część tac została opróżniona z jedzenia, a druga wypełniła się złotem i srebra. Gdyby ktoś w tej chwili wszedł do świątyni, pomyślałby, że to tawerna. Cała sala została zalana gwarem i okrzykami, a między nimi kręciły się tace z jedzeniem, które jak tylko wyszły, to tak szybko znikły. Jak zwykle bywa, na takich ucztach formują się grupki, najczęściej wokół ważnych osób. Jednak orbita Varnaðra jak i Jarla była nieosiągalna, chyba, że to oni wcześniej zaprosili. Tak było i tym razem, gdzie do swojej orbity najwyższy prorok momentalnie wciągnął słabsze ciała, którymi byli wybrani wojownicy. I prawdą jest, że rozmowa z samym najwyższym prorokiem była olbrzymim honorem, ale prawdą też było to, że każdy się proroka bał. Powodem tego strachu nie był wygląd, tu wręcz przeciwnie, Varnaðr wyglądał na dobrotliwego staruszka, czy zachowanie, wiele od wyglądu kapłana się nie różniło. Powodem było to, że prorok był niesamowitym słuchaczem, i kiedy się nieostrożnie coś przy nim powiedziało, ten zaczynał dopytywać i drążyć. Każdy wiedział, żeby broń cie Slaa’nt, nie poruszaj ani filozofii, ani polityki przy najwyższym proroku. Niestety jeden z wojowników zapomniał tego co go matka uczyła i wspomniał o bananach.
- I widzicie, że to nie takie proste prawda? - mówił z taką zapalczywością prorok, że jego zmarszczki nie nadążały z marszczeniem - Bo w sensie metafizycznym nie istnieje takie coś jak
- Najwyższy, bo jest sprawa - szepnął Assur który bezszelestnie stanął za prorokiem - Miał pan, z Jarlem pomówić, pamięta pan? - szepnął jeszcze ciszej kapłan.
- No cóż chłopcy, sprawy wzywają. Bijcie się dobrze, i sie nie zabijcie. Dacie rade - powiedział z ciepłym uśmiechem Varnaðr klepiąc jednego z nich po barku, po czym wraz z Assurem oddalił się od grupki.
- Panowie, proponuje wnieść toast za Assura, wybawce! - odezwał się jeden z nich do pozostałych.
- Za Assura!
- Za naszego wybawce!
- Niech żyje Assur Wybawca utrudzonych!

#lacunafabularniefantasy #lacunafabularnie
  • 1
@SirSherwood
- Na północy w jednej małej wiosce, paru głupców wyłoniło się nam jako heretycy. Nic wielkiego. - Zagadał Assur, gdy razem z Varnaðrem szli prosto do Jarla.
- Jak myślisz, co planuje Stig? - odpowiedział beztrosko Najwyższy prorok.
- Podobno chce wysłać tam Achtunatha... trzeba będzie wysłać z nim paru ludzi, żeby to potem posprzątali...
- Oj, to nadużycie, nie będziemy tam wysyłać jednego z Tych. Najwyżej się ich zetnie.
-