Wpis z mikrobloga

Młody Willy Krasnala od zawsze był zafascynowany opowieściami swojego ojca Josepha o jego dalekich wyprawach kupieckich i napotykanych przez niego przygodach, jego historie były dla Williego lepsze niż pieśni bardów i starych mędrców z rodzinnego miasta Porto Argos, Willy lubił myśleć o swym ojcu jak o bohaterze powieści fantasy. Dzięki obrotności ojca, Willy z rodziną wiódł dostatnie życie bez wielu zmartwień – lecz wszystko zmieniło się jednego dnia, a pogorszyło następnej nocy.
Był to piękny i upalny dzień na wyspie i nic nie wskazywało na to że zmieni się on w horror. Siedząc na brzegu morza po całym dniu doglądania rodzinnego biznesu – sklepu „U Krasnala”, wchodzący w dorosłość Willy spostrzegł pędzącą w jego stronę rzecz, wyglądała jak pocisk sunący po spokojnym tego dnia morzu. Gdy obiekt zbliżył się dostatecznie, krasnolud się wzdrygnął – był to bagaż, ale nie pierwszy lepszy bagaż czy jak nazywają to ignoranci – skrzynia, należał on do ojca Williego a to oznaczało jedno, Joseph Krasnala nie żyje, więź z bagażem została przerwana i teraz bagaż należy do niego. Chcąc sprawdzić swoje przypuszczenia salmer dotknął bagażu a ten otwarł się – dziwnie przy tym mrucząc, nigdy nie udało mu się otworzyć bagażu ojca aż do dziś. Gdy Krasnala zajrzał do środka oniemiał, zobaczył to co spodziewał się ujrzeć choć miał przeczucie że w bagażu jest jeszcze więcej rzeczy to są przed nim ukryte, oprócz pokaźnej ilości gotówki na wierzchu leżał list zaadresowany do niego – poznał charakterystyczne pismo ojca i łzy napłynęły mu do oczu, zamknął wieko i nie ocierając łez ruszył do domu zanieść wieści matce i bratu, bagaż posłusznie wstał i ruszył za żałobnikiem.
Po dniu żałoby i rozpaczy nastała noc, wykończeni domownicy usnęli, a Willy wraz z bagażem grzali się przy kominku powoli zasypiając. Wtem bagaż poderwał się na nogi i ujadając zaczął biegać w kółko, Krasnala poderwał się na swoje nie za duże nogi i w tym samym momencie rozpętało się piekło, w sąsiednich pokojach wybito okna a przeraźliwy krzyk matki i brata sparaliżował na moment Williego, na chwilę zapanowała cisza po czym drzwi do salonu gdzie przebywał uchyliły się z obu stron pokoju.
Tu jest ten karzeł i święte drzewo, bierzmy go! – Wysyczał dość głośno jeden z napastników.
Willy, dzięki temu że ojciec zmuszał go do nauki języka drowów, zrozumiał mniej więcej co się święci i szybko rozpoczął poszukiwać ratunku, jakiś znak na boku bagażu zaczął emanować światłem, Krasnala poczuł że może mu to pomóc lecz przed nim stał zamaskowany drowz sztyletem. Tylko niesamowite zdolności akrobatyczne pozwoliły Williemu odskoczyć, zrobić salto i zakończyć pięknym fikołkiem unik przed zamachem elfa.
Nie wierzę że w końcu tytuł mistrza fikołków Porto Agros na coś się przyda – pomyślał Willy.
Gdy przestraszony salmer znalazł się tuż obok bagażu, światło przybrało na mocy i oślepiło go mocniej niż bimber wujka Gimilego na zeszłych wydobycinach. Gdy Willy odzyskał wzrok okazało się że znajduje się on wraz z bagażem w dziwnej jaskini, na której wyryto inicjały J.K.
Jedyne co teraz przyszło do głowy Krasnalowi to przeczekanie tutaj nocy, wyciągnął list od ojca, który znajdował się w bagażu, którego nie zdążył przeczytać a być może pozwoli mu oderwać myśli od tego, że właśnie w przeciągu parunastu godzin stracił całą najbliższą rodzinę.

„Drogi Willy,
Jeśli czytasz ten list to znaczy że bagaż jest Twój a mnie nie ma już na tym świecie. Weź się w garść i czym prędzej udaj się do domu i zabierz matkę z bratem w bezpieczne miejsce zaznaczone na mapce narysowanej po drugiej stronie listu lub trzymajcie się bardzo blisko bagażu, udało mi się nałożyć na jego bok starożytne zaklęcie teleportacji lecz obawiam się że po jednorazowym użyciu jego moc przepadnie na zawsze. Powodzenia i uważajcie na Drowy.”

Willy Adama poczuł ścisk w żołądku i wypełniający jego głowę gniew na samego siebie, gdyby odczytał tą wiadomość szybciej to jego rodzina mogłaby nadal żyć, pogrążony w złości i bezradności salmernie wiedział co ma teraz począć, lecz zauważył że w kopercie znajduje się jeszcze jeden list, z trudem zaczął czytać:

Sussie, Willy i Billy,
„Przykro mi że muszę was informować o tym w ten sposób, lecz wpierw rzeczy najważniejsze, przeczekajcie noc czy dwie w jaskini, w dzień wypatrujcie statku z naszym herbem, zwróćcie ich uwagę a moja dzielna załoga powinna was wciągnąć na pokład i dobrze ukryć. Sprzedajcie majątek na wyspie i schowajcie w bagażu, po tym czym prędzej opuśćcie Porto Agros, zmieńcie tożsamość i osiedlcie się w nowym miejscu i nikomu nie mówcie co wam się przytrafiło – i tak nie uwierzą. Te wszystkie opowieści o których wam odpowiadałem przez tyle lat były prawdą, lecz ich bohater nie był kupcem, pracowałem jako szpieg a pieniądze i egzotyczne towary – no cóż są niejako efektem ubocznym. Na jednej z misji zapuściłem się w głąb czarnego lasu z którego przyniosłem ten wspaniały bagaż, po czasie okazało się że ów bagaż zrobiony jest z drewna które jest bardzo ważne dla ich wierzeń – chowają w drzewach zmarłych którzy oddają mu niejako talent magiczny, przynajmniej tyle zrozumiałem. Przez wiele lat zwodziłem drowy i ich zasadzki ale robię się coraz starszy i czuję że w końcu mnie dopadną, a ich zemsta często idzie o wiele dalej, dlatego plan awaryjny wymyślam już teraz. Chciałem dla was innego i lepszego życia, cieszę się że Willy okazał się wspaniałym handlarzem oraz przywódcą w naszym biznesie jak i domu pod moją nieobecność. Mam nadzieję że stworzycie sobie dobre i bezproblemowe życie w nowym miejscu.
Wasz mąż i ojciec
Joseph Krasnala.”

Nazajutrz Willy zobaczył znany mu statek ojca, było tak jak napisał, załoga okazała się lojalna i wykonała ostatnią wolę Josepha. Lecz młody Krasnala nie zamierzał się ukrywać, postanowił ruszyć śladem ojca jako handlarz. Załoga w zamian za utrzymanie statku dostała pozwolenie na handel morski do czasu powrotu Williego z "kupieckiej" wyprawy. Salmer zaprzągł konie, bagaż wrzucił na powóz i wyruszył jak się później okazało na dwu letnią podróż od Xanthi po Petrę, podczas której niestety nie odnalazł śladów ojca lecz poznał wielu przyjaciół - dyplomatę, łotra, wojów i okultystów.
Teraz gdy Willy Krasnala powrócił do Xanthi i wrócił do załogi jako jej kapitan, nadszedł czas uruchomić kontakty z przyjaciółmi, którzy również w ten czas nie próżnowali i zbili majątki czy też trzymają co nieco w zanadrzu. Pewnego deszczowego dnia gdy Willy siedział w karczmie, weszli oni - starzy przyjaciele, choć ich cele i motywacje nie są podobne to droga wydała się im wspólna i korzystna. Nadchodzi Złota Era dla kontynentu - a już na pewno dla ich sakiewek.

#lacunafabularnie #lacunafabularniefantasy #lacunafabularnieczarnolisto
William_Adama - Młody Willy Krasnala od zawsze był zafascynowany opowieściami swojego...

źródło: comment_1603484342mJvOYcSUbxk9LuTdmwHCeR.jpg

Pobierz