Wpis z mikrobloga

#covid #covid19 #koronawirus

Warto zauważyć, że jeśli zmarło 119 osób, a śmiertelność wynosi około 1%, to oznacza (z racji tego, że gony przypadają najczęściej kilka dni po diagnozie), że jakieś 3 dni temu nie mieliśmy 5300 przypadków tylko 11 900, a jeśli śmiertelność plasuje się na poziomie 0,5% tzn. że mieliśmy przypadków 23 800.

Przy założeniu, że współczynnik R wynosi 1,5 to z 11 900 przypadków zrobi się 17850 -> 26775 -> 40162 -> 60243

Jeśli od zarażenia do zaraŻANIA mija około tydzień, tzn. że około 60 000 REALNYCH przypadków będzie za 4 tygodnie. Mam poczucie, że tego się nie zatrzyma.
  • 8
  • Odpowiedz
@deathcoder: wątpię, żeby było tyle przypadków skoro ta liczba testów około 45 tysięcy jest już w zasadzie graniczna, a nie dojdziemy do opcji, że 1 test = 1 pozytywny wynik
  • Odpowiedz
@Exen0: Nie zrozumiałeś. Ja nie mówię o ilości ZDIAGNOZOWANYCH PRZYPADKÓW tylko realnych.

Jak nie mas zobjawów nie idziesz do lekarza, bo po co - czujesz się zdrowy więc nie będziesz nalegał na test. Wielu ludzi z "grypą" w ogóle się z tym ukrywa w obawie przed kwarantanną.

Nie dojdzie do sytuacji, w której jeden test = wynik pozytywny. Do testów kierowane są osoby z obawami, osoby z kontaktu, osoby z gyrpą (które nie mają covidu)
  • Odpowiedz
@syn_admina: No tak to mniej więcej wygląda (0,3 % czasem nawet mniej) ale jak sam zauważyłeś warunkiem jest drożna służba zdrowia, bo jak przestanie być drożna na każde 1000 ZDIAGNOZOWANYCH przypadków zagrożonych nie będzie 10 osób, a 200 czyli wszyscy którzy potrzebują opieki.
  • Odpowiedz