Wpis z mikrobloga

#perfumy #150perfum 245/150
Geoffrey Beene Grey Flannel (1975)

Wykop jest podzielony na dwa obozy odnośnie Grey Flannel, jedni uważają te perfumy za dziadowe a drudzy za bardzo dziadowe. Dla mnie pomimo, że mają delikatny retro vibe to w dalszym ciągu się mniej zestarzały niż perfumy Aramisa i w przeciwieństwie do wielu leciwych już dziś kompozycji pachną bardzo oryginalnie, drożej niż wskazuje na to cena.

Otwarcie Grey Flannel jest prawie, że kropka w kropkę z Eau de Narcisse Bleu Hermesa. Jest to narcyz, naturalny, gorzkawy, jeszcze wilgotny po porannej rosie. Po chwili jednak robi się inny od tego Hermesowego i wychodzi delikatna słodycz, której nie uświadczymy w kompozycji Jeana-Claude’a Elleny. Jest to moment w którym Grey Flannel pachnie najładniej. Ciągle obok tego narcyza gdzieś tam pobrzmiewa fiołek, który wchodzi z nim w symbiozę. Świeżości kompozycji nadają także obecne tu cytrusy w postaci cytryny i bergamotki. Baza jest zielona, ale jednocześnie słodkawa i jakby lekko ziemista poprzez pojawiający się w sercu korzenny irys. Królują tu mech dębowy i cedr. Jest też i tonka ale ku mojemu zaskoczeniu bardzo cicha, tak jak i zresztą migdały, które są wręcz niewyczuwalne. Znakomite jest też podejście do świeżości w Grey Flannel, która jest delikatnie mydełkowata, coś w stylu Drakkar Noir, podkreślona wspomnianymi wyżej owocami cytrusowymi. Fenomenalnie łączy się to z surowością narcyza i fiołka, które to w tej kompozycji rządzą.

Zapach jest niesamowicie bogaty. Pachnie inaczej niż większość obecnych kompozycji ale jednak jest coś w miarę nowego i podobnego do Grey Flannel jak Eau de Narcisse Bleu Hermesa właśnie. Dla mnie aromat GF jest tak wyjątkowy, że gdyby mi ktoś dał je do powąchania w ciemno w raz z innymi perfumami, czy to z tamtego okresu czy z lat obecnych to powiedziałbym, że jest to jakiś luksusowy zapach niszowy w cenie 7,0 zł za mililitr. Nie jest to dziadowska, aromatyzowana barszczem ukraińskim skóra z Aramisa, nie ma tam starszego człowieka w przydużym palcie przywołującego Anteusa, ani też nie jest to jednowymiarowy las liściasty z Quorum. Tu się dzieje więcej. Perfumy te wyprzedziły swoją epokę o lata bo pachną zupełnie inaczej niż te najbardziej cenione zapachy tworzone w tamtym okresie jak np. Guy Laroche Drakkar, Nino Cerruti pour Homme, Jacques Bogart Bogart, Lanvin for Men czy Hermes Equipage.

Na koniec zostawimy parametry. Jak na tak budżetowe perfumy to jest bardzo dobrze. Perfumy te głównie używał mój ojciec więc będzie mi tę projekcje dość łatwo ocenić. A więc będzie to 7 na 10. Wyczuwalna bardzo dobrze przez pierwszą godzinę, z czego pierwsze powiedzmy 15-20 minut to jest istny killer. Później zapach osiada przy skórze i układa się na niej do 8-9 godzin.

Świetne, bardzo męskie perfumy jak za darmo. Nie nakłaniam Was aby zaryzykować nawet w tak niskiej cenie ale skoro po moich rekomendacjach braliście nawet Kourosa to wiem, że tej karuzeli nikt nie zatrzyma( ͡° ͜ʖ ͡°) Zawsze będziecie je mogli komuś oddać i czy to ojciec, dziadek czy wujek powinni być zadowoleni jeśli Wam coś się nie spodoba w ich aromacie.

Ocena tak wysoka bo wpływa na to oryginalność, uniwersalność, wysoką jakość, dobre parametry, bogactwo składników, śmiesznie niska cena czy nawet wyróżniające się opakowanie wraz z flakonem. Perfumy te nie mają słabych punktów i jeśli macie ograniczony budżet to zamiast Antonio Banderasa w Rossmanie można wybrać GF. Klasyczny zapach gentlemana.

zapach: 8,0/10
trwałość: 8,0/10
projekcja: 7,0/10
podobne: Hermes Eau de Narcisse Bleu
cena: 120 ml za 52 zł
dr_love - #perfumy #150perfum 245/150
Geoffrey Beene Grey Flannel (1975)

Wykop je...

źródło: comment_1601540820vIHQzbX7uQMHE0m0iu3wj8.jpg

Pobierz
  • 28
@dr_love: Przytoczę swój komentarz z kiedyś, radzę uważać jeśli ktoś nie zna:
"Dosłownie zapach starej baby, jeśli ktoś był w mieszkaniu jakiejś starej babci co ma koty i dżunglę paprotek może wiedzieć jak "pachnie" Grey Flannel.. To jeden z tych zapachów, który jest nieprzyjemny, a z każdą minutą robi się jeszcze bardziej duszący, pierwszy i jak na razie jedyny zapach który musiałem zmyć z nadgarstka bo nie potrafiłem wytrzymać smrodu, zalecam
@dr_love: Kupilem kiedyś jako blind buya... nie polecam zamawiać bez sprawdzenia. Straszny śmierdziuch, jak to ktoś wyżej pisał stara baba w połączeniu z kurzem i zapachem szafy w której ktoś umieścił zapach na mole. Tylko dla wytrawnych nosów! Btw parametry chyba faktycznie dobre bo ciezko się tego pozbyć z siebie a potem domu i to po jednej chmurze.
Nie nakłaniam Was aby zaryzykować nawet w tak niskiej cenie ale skoro po moich rekomendacjach braliście nawet Kourosa to wiem, że tej karuzeli nikt nie zatrzyma( ͡° ͜ʖ ͡°)


@dr_love: pamiętam akcję jak się ludzie rzucili na Jacques Bogart One Man Show Ruby Edition po twoim wpisie, a później na mirko pojawiały się ciągle wpisy z ofertą odsprzedaży ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@dr_love
Jeden z moich ulubionych zapachów, ale otwarcie jest tragiczne, pachnie jak dwutygodniowa woda z wazonu po kwiatach. Trzeba aplikować 30-40 minut przed wyjściem, potem momentalnie się zmieniają.
Trwałość i projekcję zdecydowanie zaniżyłeś, jak dla mnie, kolejno 9/10 i 9,5/10.
Perfumy dla kogoś pewnego siebie, na tyle pewnego, że wyśmieje komentarz,, że śmierdzi jak stara baba hodująca paprotki.
@Zapaczony: wiadomo, że kupowanie w ciemno nigdy nie będzie najlepszym pomysłem i nawet jak odradzam to się ludzie napalaja. Kitona w starej formule też zwracali a mimo to ponad 100 butelek rozeszło się ma Mirko w moment.

Ruby jednak na Wykopie według mnie ma więcej zwolenników niz przeciwników. Killer który bije chyba każde perfumy mainstreamowe parametrami. Dla niektórych to wystarczy i zapach schodzi na drugi plan. Mi sam zapach bardzo leży