Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow
Hej mirki, będą #gorzkiezale. Mieszkamy z niebieskim od kilku lat, ale coraz bardziej przeszkadza mi jego... skąpstwo. Nie dość, że jest z niego prawdziwy łowca promocji, praktycznie wszystko w promo, tydzień się zastanawia czy jednak kupić sobie nowe majty, czy pochodzić jeszcze w dziurawych, a poważniejsze zakupy wymagają miesięcy przemyśleń, to absolutnie nie widzi, że rozwala hajs np. na energetyki czy gadżety. Woli wypić dwie puchy niż zrobić sobie kanapkę na kolację. No właśnie i tu jest mój główny problem - z hajsem na jedzenie. Mamy ustalone, że gotujemy obiady na zmianę, na 2 dni. Przy czym wygląda to tak, że ja robię obiad (jakieś mięsko, sporo warzyw, kasza/makaron/ryż, staram się szukać nowych przepisów), jemy go te 2 dni, a potem albo:
- jemu się nie chce, pójdźmy na pickę/tajskie/maca/cokolwiek - i tu by było spoko, ale on uważa, że 1 obiad "na mieście" (no ok, wychodzi ze 4 dychy) załatwia jego kolej na gotowanie. Potem na kolejny dzień mówi, że "wraca później z pracy, OP, zjedz sobie coś beze mnie". I zgadnijcie czyja kolej znowu? ( ͡° ʖ̯ ͡°)
- dzwoni ze sklepu, czy mamy w domu makaron/ryż/passatę/cokolwiek - oczywiście, że mamy, kupiłam całe opakowanie i na 2 obiady nie zużyłam, oczywiście że możesz wziąć... Nie wspominając o rzeczach rzadziej kupowanych typu olej, przyprawy (czasem go zmuszę, to kupi) itp.
- jęczy, że "nie ma pomysłu", po czym przychodzi z pracy (późno, bo zakupy robił!), niedogotowuje kurczaka (bo się spieszy, a jak on to robi źle, to przecież mogłabym mu "pomóc"), nie spieszy się oczywiście też, bo wypok się sam nie przeglądnie, a co biedak ma robić, jak czeka aż mu się woda zagotuje?
Poza obiadami często zjada to, co sobie kupuję. Jeszcze nigdy nie odkupił. Kurcze, nie chcę żeby wyszło, że mu wyliczam każde jabłko, ale droższych rzeczy, jak np. orzechy - nigdy nie kupuje, bo "za drogie". Ale jak "są w domu", to mu smakują... Od jakiegoś czasu też dzieliłam się z nim podwieczorkiem czy kolacją (ciasta, babeczki, porządniejsze sałatki, zapiekanki itp.), więc teraz napomyka "a co dziś na kolację?" ;_; Czuję się trochę jak różowy beta-bankomat. Zarabiam jakieś 2x mniej niż on (jeszcze studiuję i pracuję dorywczo, on już na pełen etat). Wielokrotnie próbowałam rozmawiać, czasem ze łzami, że budżet mi się nie spina, to jakiś czas było lepiej, ale on nie potrafi widać inaczej. Nie wychodzimy też praktycznie nigdzie, chyba że coś zaproponuję (jakieś droższe rzeczy na pół, ale uczciwie powiem, że kino przed pandemią prawie zawsze stawiał, jakieś raz na 2-3 miesiące). Próbowałam go też wyciągać do knajp i stawiać, to faktycznie potem przy następnej okazji (obiad) miał mniejszego węża w kieszeni. Co do wybiórczości jego skąpstwa - oprócz energetyków ma hobby, na które wydaje jakieś dwie stówy miesięcznie.
Obiektywnie, patrząc z drugiej strony: ma samochód, więc jak gdzieś jedziemy to oczywiście nim, nigdy nie dorzucam się do benzyny (ale też nie wozimy się codziennie), raczej korzystam z komunikacji publicznej (zniżki <3). Często tłumaczy skąpstwo "zbieraniem na mieszkanie" (drogie hobby i energole się nie liczą xD). Poza tym nie dba o siebie, zmuszam go do kupowania podstawowych artykułów higienicznych (w wieku 26 lat odkrył obcinacz do paznokci...).
Jeszcze dla wyczerpania opisu sytuacji: rachunki i wynajem mieszkania zawsze na pół, nigdy nie chciałam tu robić żadnych proporcji. Nie mamy też wspólnego konta (to nie wchodzi w grę z obu stron), a nawet funduszu na "domowe wydatki", rzeczy do domu kupujemy "na zmianę".
Ja mu też absolutnie nie wyliczam, że pakuje hajs w to, co lubi albo chce dostać elektronikę w jak najlepszej cenie, naprawdę jeżeli go stać, to super, ale kupowanie sera dopiero jak jest na promo zakrawa o lekką paranoję.
Boli, jak widzę miesięczne wydatki na żarcie, też czasem chciałabym sobie kupić coś extra czy po prostu zaoszczędzić. Macie może pomysł, jak to rozwiązać? Czy jakieś argumenty są w stanie do niego przemówić?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f661a6df49ad326e7b1a428
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Olivia: o czym Ty piszesz? XD
@AnonimoweMirkoWyznania: a może z nim pogadaj, no nie wiem? Też jestem łowca promocji i się tego nie wstydzę, a jednocześnie umiem normalnie żyć z różową i kwestia wydatków to nie jest temat tabu. Nie każdy "łowca promocji" to osoba, która nie kupuje nic i żeruje na innych. Twój facet ma lekkie odpaly, ale może pogadaj?
  • Odpowiedz
Mieszkamy z niebieskim od kilku lat, ale coraz bardziej przeszkadza mi jego... skąpstwo.


@AnonimoweMirkoWyznania: skąpstwo ma tutaj swój udział, ale moim zdaniem problem jest zupełnie inny. On albo nie zauważa, albo nie chce zauważać problemu, że ci jest źle w tej sytuacji.
Sorry ale nie trzeba być tytanem intelektu żeby widzieć, że druga osoba gotuje a samemu daje się d--y na całej linii. Rzeczy które wymieniłaś to są banały które
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: To podejście ma swoją świetną nazwę w języku angielskim: "penny wise, pound stupid" - czyli poświęca multum czasu by zaoszczędzić parę groszy na promocji, ale za chwilę przewala kupę kasy na energole lub inne bzdety. Oszczędność? Tak, super cecha. Ale chora oszczędność do potęgi n-tej i poświęcanie masy czasu na znikomy profit? Bez sensu. Niefajnie, że o siebie nie dba, w sumie to nie do końca dobrze świadczy o
  • Odpowiedz