Wpis z mikrobloga

Miałem (nie)szczęście uczęszczać do wszystkich szkół, tj. #podbaza #gimbaza #techbaza w jednym miasteczku vel wsi.
Nauczycieli WFu z każdej z tych szkół, łączyły dwie cechy: ich zawodową ambicją były sukcesy drużyny piłki nożnej oraz #!$%@? się znali na piłce nożnej.
Kreacja drużyn na zawody przebiegała następująco:
Napastnicy - drybling i szybkość.
Pomocnicy - tacy mniej uzdolnieni i wolniejsi napastnicy
Obrońcy - tacy mniej uzdolnieni i wolniejsi pomocnicy
Na SKS'ach nie było treningów. Bierzcie piłeczkę i pyk pyk pyk. Połowa pomocników i to na każdym szczeblu, nie potrafiła nawet podać piłki. Napastnicy z przeciwnych drużyn obiegali obrońców jak pachoły.
WFiści zawsze podjarani, objedzeni piccom, ochlani czarną ambrozją, "kurła teraz to mamy takiego składa, że..." a potem taka drużyna jechała na zawody i #!$%@?, smuteczek xD Każdy był szybki, potrafił into drybling, więc ofensywa jakoś szła. Tylko przez fakt, że pomocnicy nie byli pomocnikami, a obrońcy nie byli obrońcami, taka drużyna owszem zdobywała bramki po indywidualnych akcjach, ale też dostawała w #!$%@?ę niemiłosiernie.
Na jednych zawodach, to pamiętam dokładnie, była plaga niskich wyników w stylu 1:0, 2:1 etc, a potem wchodzimy MY cali na biało i #!$%@? 4:7, 3:5 i do domu xD
Zawsze grałem na bramce i średnio się przejmowałem wynikami, bo trudno byłoby się przejmować wynikami, mając sytuacje 1v1 co 2 minuty meczu i widząc analogiczny wyjebizm u wszystkich innych. Przez jakiś czas nawet zachęcałem rezerwowych bramkarzy do gry, ale widząc, że to nie w bramce jest problem, jeszcze bardziej miałem #!$%@? jajka. Jakbym się przejmował to skończyłbym jak Adrian, który po 6 wpuszczonych bramkach w 10 minut, #!$%@?ł rękawice za płot i poszedł se do domu w trakcie meczu xDDD Dopiero po kilku latach, jak wróciłem pamięcią do tamtych wydarzeń, to sobie uświadomiłem jaką (szczególnie w technikum) mogliśmy mieć pakę. Ilu tam było technicznych gości z pełnym serwisem zagrań i świetnym przeglądem pola, ilu było kozackich obrońców, którzy się świetnie ustawiali, kryli, grali w powietrzu, przejmowali i wyprowadzali piłki. No i przede wszystkim byli zaangażowani (nawet na głupich wf'ach) w przeciwieństwie do orlikowych wymiataczy dla których ważne było tylko, żeby się pokazać. Koniec końców, nie byli najszybsi, nie mieli najlepszego dryblingu, więc w oczach nauczyciela nigdy nie zyskali uznania.
Do dzisiaj drużyny wszystkich trzech szkół pod wodzą tych samych nauczycieli dostają w #!$%@?ę na wszystkich zawodach sportowych, nie wygrywając nawet pucharu wójta xD
#pilkanozna #wf
  • 4
@RatedR: Nie wiem czy to kwestia tego że faceci, ale ja w technikum jak miałam osobno wf (chłopaki osobno, dziewczyny osobno) to miałam super kreatywną wuefistkę xD Graliśmy w siatkówkę, czasem w koszykówkę, chodziliśmy biegać na orlika, urządzała nam aerobik, fitness, wychodziła z nami na spacery, na nordic walking, czasem mieliśmy zajęcia na korytarzu to chodziliśmy po schodach cały wf xDD Ale było super, mi się zawsze podobało
@cytmirka:
W podstawówce i gimnazjum jeszcze był jakiś nacisk na różnorodność, w technikum już tylko gała, gała, bieganie raz w roku, gała, gała, zbijak i unihokej jak padał śnieg.
Mi to w sumie pasowało. Brama, zawsze w najlepiej drużynie to roboty mało, leżysz na nagrzanym orliku, gadając z obrońcą i dwie/trzy godzinki zlatują jak z bicza strzelił.
@RatedR: Dlatego ja zawsze ceniłem obrońców i sam dawałem z siebie wszsytko w obronie xD

Kiedyś w technikum (kończyłem infę to było nas 20+ chłopa) wystawiliśmy na międzyszkolne rozgrywki dwa składy z naszej klasy i również podobnie - ten 'lepszy' skład miał samych Krystianów Ronaldów co to niby strzelać i dryblować potrafili, ale wracać się nie było komu ¯\_(ツ)_/¯

Oczywiście ja trafiłem do tego 'gorszego' bez gwiazd, ale z zaangażowaniem.

'Gwiazdki'
@RatedR: Selekcja w młodych rocznikach to żart. Pamiętam, że wygrałem indywidualnie zawody pływackie w gimnazjum, a po moim wyścigu i tak nie popłynąłem w wyścigu sztafetowym, bo widocznie byli "lepsi" z mojej szkoły. Choć wszystkich tych rzekomo lepszych #!$%@?łem. Żeby było zabawniej, to moja matka była i wciąż jest dobrą znajomą tego idioty, który mnie nie wrzucił do sztafety. Ja to tam #!$%@?, bo to tylko było gimnazjum i amatorskie pływanie,