Wpis z mikrobloga

konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 14
Krótka historia o tym jak wszystkie służby i do tego schroniska przejmują się zabłąkanymi zwierzętami.

TL:DR Wszyscy kochają zwierzęta, póki nie potrzebują one pomocy.

Będąc na urlopie z różową udaliśmy się w stronę Żywca na kolejny dzień zwiedzania. Jadąc bardzo ruchliwą drogą zauważyliśmy psa który idzie przy drodze. Minęliśmy go po czym bez namysłu zawróciliśmy, samochód na pobocze i lecimy do psa, który o mały włos nie był pod kołami ciężarowca który widocznie bardzo się spieszył i stwierdził ze będzie omijał psa na styk.

Zabraliśmy pieska w bezpieczne miejsce, zrobiłem mu na szybko z butelki podstawkę do picia, spragniony pies wypił na raz praktycznie litr wody. Łapy zdarte więc musiał już spory czas wędrować, ogólnie widać że psina zaniedbana.

Jako że pracujemy w takim systemie że nie było szans, żeby burka przygarnąć to zaczęliśmy myśleć co robić.
-pierwsza myśl, telefon do schroniska, może go wezmą chociaż napoją, poszukają właściciela (może po prostu komuś uciekł) "eee to nie jest nasza sprawa, bez zgłoszenia nie przyjmiemy żadnego psa, nie możemy nic zrobić" Różowa pyta więc co w takim razie można zrobić "eee nie wiem, proszę dzwonić do urzędu do widzenia"
-okej, telefon do urzędu, Pani przekierowuje różową do odpowiedniej osoby. Owa Pani po usłyszeniu że jest taka sprawa rozłączyła słuchawkę. Drugi telefon, różowa dostała informacje że "psy we wsiach tak mają że odchodzą od domu, proszę go zostawić ktoś się po niego zgłosi" i ponownie rozłączenie.

Myślimy, ale gdzie mamy go zostawić? Przy ulicy spod której go właśnie zabraliśmy?

No i tutaj przelała się szala goryczy i do owej Pani zadzwoniłem ja, nie ukrywam mocno już zdenerwowany tym jak zostaliśmy zlani. Na słowa o psach we wsi zapytałem Panią czy tak samo zareagowała by na dziecko przy drodze "bo przecież na wsi dzieci odchodzą od domów", zażądałem numeru do straży miejskiej ale nie mają takich ludzi u siebie, więc po chwilowej burzliwej rozmowie (nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale zadziałał to genialnie) zapytałem czy mogę nagrywać rozmowę bo jestem dziennikarzem z innego województwa i chciałbym opisać sprawę na łamach swojej gazety (xD) i że patrząc na kodeks, 11 artykuł mówi o tym ze gmina jest zobowiązana do zaopiekowania się takim zwierzęciem (XDDD). Pani zaniemówiła i stwierdziła ze zadzwoni do sołtysa, ale ten był akurat w terenie, więc zadzwoniła po radnego który w ciągu 15 minut był pod moim autem odebrać psa. Po tym wszystkim Pani zadzwoniła z prośbą żeby tego nie opisywać w gazecie bo ona tu tylko pracuje i tak naprawdę też kocha zwierzęta, więc prosi o wyrozumiałość.

Bardzo tego nie lubię, ale w tej sytuacji kłamstwem i w pewien sposób nerwami być może uratowaliśmy jedną małą istotę. Mirki, nie bądźcie na takie sytuacje obojętni.
#zwierzeta #psy #smiesznypiesek i trochę może #chwalesie #czujedobrzeczlowiek
M.....s - Krótka historia o tym jak wszystkie służby i do tego schroniska przejmują s...

źródło: comment_1597248610ux5VMOIVv0ewy03bU3MdFP.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
@Matt3rs: Ehh, szkoda strzępić ryja ( ͡° ʖ̯ ͡°) Na przyszłość pytaj czy Pani z którą rozmawiasz jest urzędnikiem państwowym. Jak potwierdzi to mów, że od początku nagrywasz rozmowę i zgodnie z obowiązującym prawem nie masz obowiązku o tym informować urzędnika państwowego :-) działa cuda
  • Odpowiedz
więc zadzwoniła po radnego który w ciągu 15 minut był pod moim autem odebrać psa.


@Matt3rs: pewnie dał mu potem kamień na szyję i siup do stawu.

A to co opisujesz to działanie demokracji - kasę i tak płacisz, a odpowiedzialność mega rozmyta, więc #!$%@? możesz.
  • Odpowiedz