Wpis z mikrobloga

Wcześniej już pojawił się wpis dot. anegdoty Pola. Mówiąc eufemistycznie - miała dość luźny związek z faktami. Może ktoś powiedzieć, że na tym anegdota polega i jej istota tkwi nie w samych faktach, ale jej wydźwięku. I tu zgoda, poniżej nawet ktoś przytoczył jakie były fakty (nie te rozgrywki i nie ten klub), ale pytanie co tak naprawdę w Wyborczej wydrukowano...

Według Pola pan Lewin w swojej korespondencji zawarł jakieś peany na cześć młodziutkiego bramkarza, który zastąpił Bruno Martiniego i został bohaterem. Przede wszystkim Auxerre z Borussią przegrało, więc Lionel Charbonnier bohaterem nie został. A po drugie... w samym tekście brak wzmianki dot. rewelacyjnej gry bramkarza. Zresztą... poniżej korespondencja Ludwika Lewina opublikowana 21 kwietnia 1993:

W 71. minucie na stadionie w AJ Auxerre podniosła się fala ludzka i rozległ się dziki ryk szczęścia. W Paryżu krzyk z otwartych okien zagłuszył na chwilę telewizory, a na ulicach rozległy się klaksony. Burgundzcy piłkarze strzelili drugą bramkę. Wkroczyli w czwarty wymiar.

Wyeliminowanie Liege było trudnym zadaniem dla Auxerre. Zwycięstwo nad amsterdamskim Ajaxem graniczyło z cudem. Dlatego wśród kibiców burgundzkiego klubu nikt wczoraj nie wątpił, że cud powtórzy się w spotkaniu z Borussia Dortmund, choć gracze Auxerre po przegranej w Niemczech mieli do odrobienia dwie bramki.

Klub Auxerre został założony w roku 1905 przez miejscowego proboszcza ks. Deschampsa. Dlatego stadion, na którym grano wczorajszy mecz, nosi jego imię. Auxerre to chyba najbardziej polska wśród francuskich drużyn piłki nożnej. Grali w niej Zbigniew Kaczmarek, Henryk Wieczorek, Andrzej Szarmach (dwa razy ex aequo król strzelców ligi francuskiej) i Waldemar Matysik oraz bramkarz Jan Szeja. Ten ostatni bronił w historycznym meczu finałowym Pucharu Francji, do którego Auxerre dotarło jako drużyna jeszcze drugoligowa.

Jej trenerem i spirytus movens jest Guy Roux, który wprowadził klub do ekstraklasy. Był on w Warszawie na meczu Polska-Finlandia. W sferach zbliżonych do klubu (stanowi je całe miasteczko Auxerre, któremu futbol przynosi 20 milionów franków rocznego dochodu) mówi się od tego czasu o odnowieniu "polskiego romansu" i sprowadzeniu w najbliższej przyszłości do Burgundii jednego, a może nawet dwóch piłkarzy z Polski.

Niestety trzeciego cudu w Auxerre nie było. Dwie bramki (Corentina Martinsa w 6. i Francka Verlaata w 71. min) starczyły tylko do wyrównania strat z Dortmundu. Później oba zespoły toczyły zaciętą walkę o zwycięstwo w czasie 30-minutowej dogrywki, kończąc w dzisięcioosobowych składach (czerwone kartki dostali Kutowski z Borussii i Guerreiro z Auxerre). Pięć serii rzutów karnych nie wyłoniło zwycięzcy - każdy ze strzelających pokonywał bramkarzy Martniego i Klosa. W szóstej, dodatkowej serii trafił bez trudu Rummenigge, zaś strzał Mahe złapał Klos. Gdy piszę te słowa, Francja tonie we łzach.


Jak widać, w ostatnim akapicie jest wspomniany Martini jako ten, który nie obronił żadnego strzału. Swoją drogą, Lewin niekoniecznie musiał na tym meczu być. Sama treść korespondencji wygląda jakby autor miał płaconą wierszówkę. Nie jest to wierne sprawozdanie z meczu, więc mało prawdopodobne, że pan Ludwik był meczem "nabuzowany" jak to ujął Pol. W świetle tych faktów wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że pomylenie nazwisk to sprawka samego korespondenta.

Natomiast cała historia skupia się na tym, że to nieporozumienie prowadzi do jakiegoś ogromnego skandalu, zerwania przyjaźni Lewina z Michnikiem (?) i opublikowania sprostowania, w którym ktoś w imieniu Lewina pisze, że "jest cymbałem, a na tym meczu to w ogóle nie był". Co opublikowała Gazeta Wyborcza 22 kwietnia?

We wczorajszym tekście "Stawka większa niż Martini" korespondent "Gazety" Ludwik Lewin pomylił rezerwowego bramkarza Auxerre Lionela Charbonniera z kontuzjowanym Bruno Martinim. W meczu półfinału ...


Tu niestety nie mam dostępu do całości, ale samo sprostowanie nie było pisane w osobie pierwszej i podpisane jest nie nazwiskiem Lewina, ale jako "Redakcja".

Tyle, jeżeli chodzi o anegdoty mejwenów.

#kanalsportowy #michalpol #brunomartini
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@sparrow92: To tak samo jak z anegdotą o Piekarskim i basenie, nad którą spuszcza się Borek, że to taki hit, że ta anegdota powinna iść w PPV. Nie warto przywiązywać uwagi do tych anegdot, to taki głuchy telefon, z każdym opowiedzeniem coś się w anegdocie zmienia i po jakimś czasie nie mają one nic wspólnego z oryginalnym wydźwiękiem
  • Odpowiedz
@kosteq64: Dlatego właśnie postanowiłem zrobić research, bo sam Stanowski się tak nad tym spuszczał, żeby mu tylko lajki pod lajwem wbić, a to raz, że nieśmieszne, a dwa, że łatwo sobie sprawdzić, że to farmazon ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@sparrow92: Fajnie , że poszperałeś. Przykre to, że dziennikarstwo stało się plebiscytem na fajność. U mnie Pol przez to stracił. Rozumiem, że można lekko zabarwić historię, ale to co wczoraj opowiedział to już bajka. Jeszcze z użyciem prawdziwych nazwisk. Ktoś z bohaterów tej historii powinien go naprostować
  • Odpowiedz
@bajbuss: raz opowiadał coś podobnego, że on lub jakiś kolega z redakcji będąc korespondentem miał przygotowane różne wersje tekstu w zależności od rozstrzygnięcia i wysłał złą (?), coś takiego
  • Odpowiedz
@sparrow92: wlasnie kurcze jestem pewien ze opowiadal wlasnie tę, chyba musze obejrzec stare programy i znalezc to. Mejweni czesto sie powtarzaja, zwlaszcza w anegdotach wiec poszukam xD

oczywscie jest mozliwy jeszcze inny scenariusz. Skoro mowisz ze opowiadal cos podobnego, a wczoraj i tak sporo pomylil, to moze dwie czy 3 historie wczoraj zlaczyl w jedna i dlatego mam takie wrazenie ze to slyszalem xD
  • Odpowiedz
@bajbuss: to pewnie dlatego masz to wrażenie, bo na początku każdej takiej historii tłumaczy jak to w czasach przed internetem wyglądała praca korespondenta, który tekst do redkacji wysyłał telegramem.

Nie wydaje mi się żeby to zmyślił. Najprawdopodobniej to jedna z tych historii krążących w danym środowisku (dziennikarze sportowi), która z czasem "dorabia" się nowych wątków - tak jak @kosteq64: już wspomniał - taki głuchy telefon.

Tylko jedno mnie
  • Odpowiedz