Wpis z mikrobloga

Właśnie sobie tak rozmyślałem o swoim #!$%@? i dochodzę do jednego wniosku.

Primo, chyba każdy się zgodzi, że bycie #!$%@? bierze się z naszej natury. To zazwyczaj nie przychodzi z czasem, a już po prostu jest. Z drugiej strony, typowy anon nie wydaje się być głupszy czy ograniczony w porównaniu z jakimś wygrywem. Skąd więc potrzeba oraz introwertyzm? To chyba kwestia tego, że nigdy nie nauczyliśmy się skutecznie oszukiwać samych siebie, co jest niezbędne do socjalizacji.

Pamiętam, że od małego guwniaka zawsze starałem się być fair wobec siebie i innych - jak coś #!$%@?łem, to #!$%@?łem. Przyznawałem się do tego, choćby w myślach. Wygrywy tak nie mają. Przebojowi, otaczający się wiankiem przyjaciół, brną do przodu, zazwyczaj specjalnie się nad tym nie zastanawiając, a jeśli już, to bardziej usprawiedliwiają się w swoich oczach niż krytykują.

A teraz weźmy polskiego Janusza. Pewnie gdzieś mu świta, że #!$%@? to wszystko warte, a wyprodukowanie bachorów i mieszkanie na blokowisku to nie jest godne życie. Ale nie przyzna się do tego, bo ma to #!$%@? przeświadczenie, że tak powinno być. A #!$%@? tam. Anon przynajmniej się przyzna, że jest #!$%@?.

Ja osobiście nie widzę się jako brzuchatego tate, co #!$%@? codziennie punkt 7:00 swoim Audi do gównopracy. A w weekend hehe piwko i dawaj Bożena, bo zara skoki na Jedynce. Bohatyrnąłbym tak po kilku latach.

Czasem po prostu odnoszę wrażenie, że wszyscy prowadzimy tak samo gówniane życie, tylko w psychice niektórych zabrakło trybika odpowiedzialnego za maskowanie tego faktu.

#pasta