Wpis z mikrobloga

Ech, mam mały problem. Przyszła do pracy pewna dziewczyna, całkiem ładna i niestety dla mnie, równie sympatyczna. Od razu złapaliśmy dobry kontakt, nawet za dobry. Nie było żadnych tematów tabu, gadaliśmy o wszystkim, śmialiśmy się z siebie, doradzali, pomagali. I w sumie, chciałbym, aby ta historia się zakończyła, ale niestety zadurzyłem się w niej :/ I myślę nawet o tym, aby się zwolnić z tego powodu. Jest w pracy kilka tygodni, a ja ciągle o niej myślę. Często aż cieszyłem się, że idę do pracy, bo ją zobaczę. Byłem przekonany, że wyrosłem ze szczenięcych miłostek, a tutaj takie gówno. Jest mi totalnie wstyd za siebie. Im częściej z nią rozmawiam, tym gorzej dla mnie, bo coraz bardziej zmniejsza się dystans. Wczoraj odwaliłem taką szopkę, że dzisiaj pewnie będę musiał się spowiadać w robocie. Na weekend złapałem moralniaka i postanowiłem ją olewać, och, to mi dopiero wyszło. Przez cały dzień się pytała czy coś się stało, czy jest coś nie tak. Szukała atencji, mojej reakcji, przyglądała mi się. W pewnym momencie odruchowo spojrzałem na nią, a ona cały czas mi się gapiła w oczy. Jest mi dobrze z tym, że jestem sam i nie chcę niczego zmieniać, dlatego każde jej zainteresowanie sprawia mi ból. I wiecie co jest w tym najgorsze? Że ona ma #!$%@? męża od kilku lat i jest w nim ewidentnie ciągle zakochana. Jestem w takiej dupie, że aż mnie mdli. #rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki i może #psychologia bo może ktoś będzie umiał mi doradzić...
  • 22
  • Odpowiedz
Jest mi dobrze z tym, że jestem sam i nie chcę niczego zmieniać


@Nemesh: i w tym miejscu prawdopodobnie sam siebie oszukujesz
jesteś głodny uczucia / relacji, wmawiasz sobie że jest inaczej więc tutaj wybija z podświadomości
to nie kwestia tej akurat dziewczyny, tylko nieujawnionych w twojej głowie tęsknot
  • Odpowiedz
@heniek_8: Tyle, że ja mam zupełnie neutralne relacje z innymi pracownicami. Jestem kontaktowy i towarzyski dla każdej tak samo, a tylko ta ma na mnie takie destrukcyjny wpływ. Szukałem raczej porady, a nie w analizowanie mojego zachowania. Cóż, pozostaje mi dalej grać gbura.
  • Odpowiedz
Cóż, pozostaje mi dalej grać gbura.


@Nemesh: nie musisz grać gbura, po prostu zachowuj się profesjonalnie - bez podtekstów, bez przeciągania czegoś co można zrobić krócej itp.

natomiast jeżeli szukasz porady to niestety musisz popracować nad tym co o sobie wiesz a czego nie wiesz

bo jeżeli głębiej się zastanowisz nad tą sytuacją to problem masz ze sobą, nie z nią
  • Odpowiedz
@Nemesh: > Tyle, że ja mam zupełnie neutralne relacje z innymi pracownicami. Jestem kontaktowy i towarzyski dla każdej tak samo, a tylko ta ma na mnie takie destrukcyjny wpływ.

przyciąga Cię akurat ta jedna konkretna, bo ma w sobie tą samą "energię", do której byłeś przyzwyczajony w dzieciństwie. Bez względu na to, czy relacja z rodzicem przeciwnej płci była dobra czy trudna, staje się często pozagenetycznym czynnikiem decydującym o atrakcyjności drugiej
  • Odpowiedz
@heniek_8: Ja doskonale rozumiem, że problem ten leży we mnie. Absolutnie nic nie mam jej do zarzucenia. Może jedynie to, że ona nie zdaje sobie sprawy, że rozmowa w taki sposób z facetem nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Ale napisałem ten wpis, aby zrozumieć jej jak i moje zachowanie, bo nie jestem do tego przyzwyczajony, napiszę więcej, nigdy mnie nic podobnego nie spotkało, więc dlatego to tak źle przeżywam.
  • Odpowiedz
@niksaa: Nie umiem Ci na to odpowiedzieć, bo nie mam pojęcia czy relacje z matką, mogą mieć tutaj wpływ na moje zadurzenie i jak to ujęłaś, ta dziewczyna ma dla mnie znajomą "ofertę". Absolutnie nie wiem, bo świadomie nic takiego nie kojarzę.
Tutaj się nie zgodzę. To że ma męża powoduje u mnie tym większą niechęć do wszelakich z nią większych kontaktów. Po prostu, nigdy nie chciałbym stać na pozycji takiego
  • Odpowiedz
@Nemesh: Nie szalej! Przejdzie ci za jakiś czas. Akurat to, że wiadomość o mężu studzi twoje zapędy, dobrze o tobie świadczy.

Ona jest typem osoby, które podobają się tobie, stąd te rozterki. Być może jej zachowanie jest naturalne a ty dostrzegasz w nim coś więcej.
  • Odpowiedz
@MMARS: Dzięki, tak na pewno przejdzie. Zawsze przechodzi. Byłoby lepiej, gdybym rzadziej z nią pracował, a niestety często zostajemy sami na zmianie.
Może rzeczywiście jest to jej naturalne zachowanie, ale sama to ujęła, że jest mocno wycofana i ma trudności z poznawaniem nowych ludzi, a ze mną się szybko udało i do tego, sama mi mówi, że cieszy się, że przychodzę do pracy. Kurde, nie wiem. Ale na bank ja źle
  • Odpowiedz
@Nemesh: ok, inaczej. Potrafisz powiedzieć, co konkretnie Ci się w niej podoba, porównując relację z nią do relacji z innymi koleżankami z pracy? Łechta Twoje ego komplementami "nigdy mi się z nikim tak dobrze nie rozmawiało"? Czy po prostu ma ładny uśmiech i działa na Ciebie fizycznie?
  • Odpowiedz
@Nemesh: nie ma to jak godzinne analizy problemów prostych jak budowa cepa i budowanie hipotez "dlaczego tak się zachowuję? co miało na mnie wpływ". Weźcie ze sobą, #!$%@?, porozmawiajcie, weź jej powiedz o co chodzi, a nie bawisz się w jakieś gierki w nieodzywanie się, pseudopsychologiczne rozkminki i szukanie porad na portalu ze śmiesznymi obrazkami. K O M U N I K A C J A.

tl:dr "Słuchaj, Gosia, podobasz mi
  • Odpowiedz
@niksaa: Wiem, że już nieco "musztarda po obiedzie" jeśli chodzi o wątek, ale twój komentarz wręcz uderzył mnie trafnością, sporo mi uświadomił i uznałem, że chcę odpisać, choćby po to, żeby mi się nie zgubił.
Zauważam u siebie podobny schemat, mam 21 lat i mam słabość do... koordynatorki kierunku ze studiów. Niby brzmi śmiesznie, bo ona już coś ~30 lat, mąż, dziecko i absolutnie nie jest to kobieta z okładek magazynów
  • Odpowiedz
@niksaa: Trochę tego, trochę tego. Ale coś mi uświadomiłaś. Pewnie to ja nie jestem nauczony i przyzwyczajony do komplementów. Oczywiście, czasem się zdarzają, ale to raczej typowo koleżeńskie. A że to akurat ona mi te komplementy prawiła, to odebrałem to inaczej. Cóż, dzisiaj była stypa. Ona się do mnie nie odzywała, ja też do niej niewiele. Chyba ten wpis był niepotrzebny i szybko wszystko rozejdzie się po kościach, ale dziękuję, że
  • Odpowiedz