Wpis z mikrobloga

@kodecss: Gówno prawda, jak się umiało grać to na takim flecie można zagrać wiele piosenek i brzmiały normalnie. Od takiego fletu zaczęła się moja przygoda z muzyką. Gdyby nie on to nie odkryłbym, że mam jakieś predyspozycje do grania i nie zapisał się do szkoły muzycznej itd. Więc proszę mi nie mówić, że muzyka w podstawówce była totalnie bezużyteczna, bo może właśnie o to chodziło. Żeby dzieci mogły odkryć swój talent.
zaraz się zlecą ci spoceni spod tagu przegryw i blackpill i powiedza ze WF TO NAJGORSZE CO BYŁO W SZKOLE BO ICH NIE WYBIERALI


@Eli_Cohen: wf to najgorsze co było, bo nauczyciele NICZEGO na nim nie uczyli. Zero nauki poprawnej formy ćwiczeń, zero wyjaśnień co robić żeby być lepszym, żadnych podstawowych konceptów jak progresja, wysiłek tlenowy, beztlenowy. Macie gałe i grajcie, a później testy sprawnościowe i zawód z wyników.
@kodecss: pamietam jak w 4 i 5 klasie na muzyce typek kazal nam sie nauczyc jakas kolende czy cos zawsze mowilem Ze nie umiem i cyk jedyneczka ( ͡º ͜ʖ͡º)
Ja miałem całą kolekcję w domu dzięki córce.
Ona ciągle zapominała zabrać do szkóły i leciała do sklepiku szkolnego kupować.
Pani w sklepiku już wiedziała i dbała żeby zawsze byly.
@WykresFunkcji: Muzykę w podstawówce miałam fajną. Świetna nauczycielka. Puszczała często różne utwory z różnych gatunków i po przesłuchaniu omawialiśmy odczucia. Natomiast u znajomych - wkuwanie "wlazł kotek" albo "ody do radości" na flecie. I kolędy - najgorszy okres w roku. U mojej przyjaciółki na zajęciach każdy musiał coś zaśpiewać na zaliczenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@jamtojest: @Mirabelkowna26:

Zazdro, jakby mi ktoś pokazał w podstawówce, czy gimnazjum muzykę od lepszej strony to pewnie bym się tym bardzo zajarał. Co innego zacząć coś w dorosłości, a co innego jako dziecko, kiedy ma się 10x więcej zapału do wszystkiego i czasu wolnego.