Wpis z mikrobloga

  • 656
Wyobraź sobie taką sytuację: przebywasz na stacji kosmicznej, spokojnie pracujesz, i nagle dowiadujesz się, że kraj, który miał zapewnić Ci powrót do domu... już nie istnieje :P
To prawdziwa historia z życia Sergeia Krikaleva, nazywanego ostatnim kosmonautą ZSRR :) Przebywał w kosmosie 350 kilometrów nad Ziemią, na stacji Mir, gdy rozpadł się Związek Radziecki. Nie mogąc wrócić do domu przebywał na orbicie dwukrotnie dłużej niż to było zaplanowane. Po prostu nie miał go kto sprowadzić :) Krikalev odbywał pięciomiesięczną misję i w czwartym miesiącu swojej pracy na stacji dowiedział się, że doszło do rozpadu ZSRR na 15 niepodległych państw. Nie był przygotowany na dłuższą misję. Co miesiąc otrzymywał wiadomość, że jeszcze nie ma wystarczającej ilości pieniędzy aby sprowadzić go na Ziemię, kontrola misji prosiła o cierpliwość. Zanik mięśni, promieniowanie, ryzyko raka, osłabienie układu odpornościowego z każdym dniem - to tylko niektóre z możliwych konsekwencji przedłużającej się misji kosmicznej. Ostatecznie spędził w przestrzeni kosmicznej 311 dni (10 miesięcy) ustanawiając nieplanowany wcześniej rekord świata. Powrócił 25 marca 1992 roku. Gdy wysiadał z kapsuły Sojuz ubrany był w skafander z napisem "ZSRR" choć miejscowość, w pobliżu której wylądował - Arkałyk, była już częścią niepodległej Republiki Kazachstanu.
Po wylądowaniu dowiedział się też, że jego rodzinny Leningrad nosi już nazwę Petersburg a jego pensja (600 rubli) mocno się zdewaluowała. Zarabiał dwukrotnie mniej niż kierowca autobusu :)

#ciekawostki #kosmos #gruparatowaniapoziomu #nauka #historiajednejfotografii
Pobierz biesy - Wyobraź sobie taką sytuację: przebywasz na stacji kosmicznej, spokojnie pracu...
źródło: comment_1592640127rm9b147fqQWMC9JbEm1riK.jpg
  • 42
@MrStealYourGirl: wiem, tylko że to była przesłodzone jak landrynka i komedia romantyczna. Facet w rzeczywistości mógłby dostać jakis tam paszport ale się uparł przy jakiejś wersji swojego pochodzenia, co w kulturze arabskiej mialo znaczenie, no i stąd był problem.

Mialam na mysli cos bliższego Marsjaninowi, ale z lepszym tlem psychologicznym niż w Terminalu.