Wpis z mikrobloga

Okej, spawa wygląda tak: wywaliłem się na maturze, niczym chińczycy w walce z gołębiami. Miałem tam jakieś plany, które teraz uważam za "niewyraźne", bo tak właściwie to nie byłem do końca pewny co chce robić i gdzie dalej iść, dlatego, mimo, że się uczyłem to podszedłem do matury w zły sposób. Teraz zrozumiałem co chcę robić i rozbudziły się we mnie ambicje. Udało mi się tam uzyskać w miare optymalny wynik, ale nie jest to wynik zadowalający i pozwalający mi pójść tam gdzie teraz chce. Dlatego zastanawiam się teraz czy najlepszym wyjściem nie byłoby pójście na pokrewny, słabszy kierunek na troszke słabszej uczelni , i poprawic mature za rok. To było by takie "zabezpieczenie", ponieważ być może wbrew pozorom nie było by na nim tak źle i okazał się całkiem niezły, a wrazie jakby nawiedziło mnie jakieś fatum i znowu matura nie pykła to nie "stracił" bym roku. Wiem, że w gre wchodzi jeszcze gap year, ale jestem do niego sceptycznie nastawiony. Ktoś miał podobną sytuacje?

#matura #studia
  • 2