Aktywne Wpisy
![Rasteris](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Rasteris_MUC591uhoT,q60.jpg)
Rasteris +787
I kolejna tropikalna noc za nami. W Warszawie temperatura spadła do 24 stopni, a za nic tropikalna uznaje się taką gdy nie spada poniżej 20. I kilka następnych dni też ma być takich. A średnio takich nocy w roku było 3 na zachodzie kraju, i poniżej 1 na wschodzie. Ale od kilku lat to dobija nawet do kilkunastu. Temperaturowe to jesteśmy tam gdzie w latach 80 była Bułgaria czy pólnocna Grecja.
I
I
![Wrrronika](https://wykop.pl/cdn/c0834752/4d898645ed63ead441fc6ad0b5edf99788d124e7281e54b66931322712e7d7af,q60.png)
Wrrronika +772
Śmiechu warte
Baba nigdy nie leciała samolotem i na 1 wycieczkę wybrała Sri Lankę xD
Oszczędzała trochę i jedzie na 10 dni sama.
Więc
Baba nigdy nie leciała samolotem i na 1 wycieczkę wybrała Sri Lankę xD
Oszczędzała trochę i jedzie na 10 dni sama.
Więc
![Wrrronika - Śmiechu warte
Baba nigdy nie leciała samolotem i na 1 wycieczkę wybrała ...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/9bd666592f34194df6801d164a28278aa9c345ccbe0979055be834b98eb87d62,w150.jpg)
źródło: 1000028859
Pobierz
Zamiast tego siedzę przez komputerem w piżamie i przeglądam portal ze śmiesznymi obrazkami.
TL;DR Walczcie o siebie, szukajcie pomocy, nie bójcie się iść do psychologa czy terapeuty. To wy jesteście najważniejsi. I zerknijcie na pogrubiony akapit.
Moja mama mi mówiła: "co ludzie sobie pomyślą, jak to będzie wyglądać, że masz 24 lata i jesteś po rozwodzie; pamiętaj, już nie będziesz panną tylko rozwódką".
A ja uważam, że jedyne, co ludzie powinni sobie o mnie myśleć, to że jestem mądra, silna, że podjęłam słuszną decyzję.
Można się spierać, czy wzięcie ślubu z alkoholikiem było moim błędem, jednak nie ma wątpliwości co do tego, że rozwód z nim to była konieczność i najlepsze, co mogłam dla siebie zrobić.
Czy próbowałam walczyć o związek, o niego? Oczywiście. Prośby, groźby nic nie dawały. Czasem sam mówił, że pójdzie się leczyć, tylko żebym go nie zostawiała, ale na następny dzień stwierdzał, że on nie ma problemu, że on pije, bo lubi i w każdej chwili może przestać. Co czasem czynił, a tym się charakteryzują alkoholicy, że potrafią miesiąc, pół roku nie pić, żeby potem nadrobić ten czas abstynencji w tydzień.
Zresztą, zmęczony po pracy jest i za swoje pije, nie za moje, więc o co chodzi.
No może nie za moje pił, ale mieszkanie wynajmowaliśmy wspólnie, a przez kilka miesięcy musiałam je sama opłacać.
Kilka razy byłam zmuszona wezwać policję. On wtedy zaczynał zgrywać przykładnego męża, że to baba jakiś problem robi, coś sobie wymyśla i liczył, że dostanę mandat za nieuzasadnione wezwanie. Mogłam założyć niebieską kartę, ale że czuję awersję do policjantów, to tego nie zrobiłam.
Raz byłam świadkiem, jak policja wyprowadzała go w kajdankach, w samych bokserkach-był agresywny najpierw do ratowników medycznych(długa historia), a potem do policjantów (!). Chyba tego widoku nie zapomnę do końca życia- bądź co bądź, to osoba, którą darzyłam głębokim uczuciem. Ale jakbym mogła cofnąć czas, to wciąż zrobiłabym to samo.
W końcu zgłosiłam go do przymusowego leczenia. Była rozprawa w sądzie, dostał kuratora i przymus leczenia. I wiecie co? Zupełnie nic. Miał to gdzieś. Przecież on jest zdrowy, nie ma się z czego leczyć. Za to ja jakaś psychiczna jestem, to ja mam problem, bo chodzę na terapię współuzależnienia (raczej nie miałam problemu z współuzależnieniem, ale uznałam za stosowne udanie się tam, by poszukać pomocy, wygadać się, usłyszeć jakąś radę czy jak postępować z alkoholikiem, póki nie wezmę rozwodu).
Uważał, że ja mu problemów narobiłam, że będzie to miał w papierach, że nikt go do pracy nie przyjmie. Ta, jasne. Nie, żeby robił na czarno i w dziedzinie, gdzie 70% to alkoholicy (co w sumie potwierdzał, bo wielu jego kolegów z pracy zostało zgłoszonych przez ich żony/matki do leczenia).
Od 7 miesięcy nie mam żadnego kontaktu z moim już byłym mężem. Nawet na rozprawę rozwodową się nie stawił, co przy orzeczeniu o jego winie było tylko gwoździem do trumny. Ostatnio tylko dowiedziałam się od wspólnego kolegi, że zaczął kraść, że się ukrywa (może przed zabraniem do zamkniętego ośrodka, a może i przed długami, bo narobił ich trochę), że go pobili.
Czy szkoda mi tych kilku lat? Czy są to zmarnowane lata życia?
Cóż. Na pewno czegoś mnie to nauczyło, mam nowe doświadczenie życiowe. I wiem, że jestem w stanie sobie sama poradzić.
No, może nie do końca sama. Z pomocą mamy i znajomych. Ale wiecie o co chodzi.
Jeżeli jesteś żoną/dziewczyną alkoholika, pomyśl najpierw o sobie. Jeśli on nie widzi u siebie problemu, nie chce się leczyć, to go nie zmusisz. Wielu alkoholików po wyjściu z zamkniętych zakładów nadal pije (ponoć nawet w zamkniętych jakoś mają dostęp do alkoholu).
Idź do psychologa. Terapeuty. Nawet jak trzeba, do psychiatry. To są normalni lekarze, normalni ludzie. Nie trzeba się tego wstydzić. Oni wiele w swoim życiu słyszeli i widzieli. A jeśli się boisz, że ludzie Cię wyśmieją, to znaczy, że nie są oni warci Twojego czasu.
No i jeśli chcesz, możesz do mnie napisać.
Dostałam kiedyś propozycję, że mogę porozmawiać z żoną alkoholika, żeby obczaić, jak to jest, jak żyć w takim związku. A to błąd. To nic nie wnosi. To żaden przykład, żadna pomoc. Nie chodzi o to, żebyście całe życie zmarnowały przy boku alkoholika, żebyście mu narodziły dzieci a potem te dzieciaki będą patrzyć na zezgonowanego ojca, który rzyga i szcza pod siebie, który się od ścian odbija, który demoluje mieszkanie.
Chodzi o to, żeby wyrwać się z takiego związku, zauważyć, że jest się manipulowanym, okłamywanym. Żeby podjąć konkretne działania, w trosce o wasze bezpieczeństwo.
Przepraszam, że tak piszę do "poszkodowanych" kobiet- oczywiście wiem, że i kobiety mogą być alkoholiczkami, mogą stosować przemoc wobec mężczyzn. Ale się w tym temacie nie wypowiadam, bo mnie to nie dotyczy i jest to trudniejsza sprawa, gdyż wciąż wielu mężczyzn jest wyśmiewanych "haha, z babą se nie umiesz poradzić, jak to baba Cię bije, no beka w ch...". Jedyne, co mogę powiedzieć- faceci, wy również zgłaszajcie przemoc i alkoholizm i szukajcie pomocy, psychologa, nie poddawajcie się. Ten was wyśmieje? Wystawcie mu negatywną opinię w internecie i szukajcie kolejnego.
Pamiętajcie też, że często ofiara sama zaczyna być oprawcą. Tu również psycholog jest potrzebny, może jakieś leki uspokajające od psychiatry się przydadzą...
#alkoholizm #przemyslenia #rozwod #truestory
Jestem w Twoim wieku, nie byłam w związku z alkoholikiem co prawda, natomiast w takowym była moja mama. Zachowania alkoholików są po prostu szablonowe, jak czytałam opis twojego byłego męża to kropka w kropkę mój ojciec. Z tym, że u mnie dochodziła jeszcze przemoc psychiczna, kierowana głównie w mamę. Najgorsze jest to, że
Babka dopiero jakiś czas temu mi
@Olga_Lengyel: Jak pisałam w początkowych komentarzach, nie jestem pewna, czy on tego dna już nie sięgnął (i nie zanosi się, żeby się odbił), no ale w sumie to nie wiem, bo jak mówiłam, mam tylko info z 10. ręki (xD bo ten wspólny znajomy nawet nie mieszka w tym samym mieście i również nie ma kontaktu
Lew z małym przyrodzeniem, głośno ryczeć musi._
@pianinka: Mówi to osoba, która ma konto na wykopie od kilku lat. ;)
Nieładnie wyciągać pochopne wnioski, nie znając całej sytuacji.
Dobrze, że Ty taka mądra jesteś. :*
Na pewno wiele mogłabym się od Ciebie nauczyć. :3
Jak dalej nie widzisz niczego dziwnego w pakowaniu się w związek na całe życie dwóch dzieciaków tuż po liceum, którzy nawet się nie znają dobrze jak widać po historii to niewiele wyniosłaś z tej nauczki.
Żadne z nas nie było w liceum, więc nie trafiłaś złotko.
Żeby wziąć z kimś ślub, to ile według Ciebie, ekspertko, trzeba się znać? 10 lat? 30 lat?
I jakbyś mnie znała, moją historię, to wiedziałabyś, że nazwanie mnie dzieciakiem jest nieadekwatne. Ale mnie nie znasz, a ja nie czuję obecnie potrzeby opowiadania tego. Więc nie
@ostrzyjnoz: Dobrze rozumiem, że wnioskowałaś o alimenty na siebie?
Oceniam zachowanie, które przedstawiłaś, ślub na hurra dwóch dzieciaków, takie rzeczy się rzadko kończą happy endem i dobrze o tym mówić,
@ostrzyjnoz: Nie zrozumiałaś mnie. Absolutnie nie warto być z alkoholikiem. Przeczytaj jeszcze raz. Nie jesteś pewna, więc się nie żeń. Możesz żyć z człowiekiem 10 lat, na próbę. Nawet 20, ślub Ci niepotrzebny żeby mieszkać z kimś i być szczęśliwa. Zobaczyć jaki jest człowiek, odkryć go, dać się odkryć. Ślub możecie wziąć później. Wg mnie
Część rzeczy, których nie napisałam w poście, napisałam w komentarzach. I nie będę się specjalnie dla Ciebie powtarzać. Nie dlatego, że mi się nie chce, tylko dlatego, że masz mnie za inną osobę, niż jestem i nie dasz się przekonać do oczywistego faktu, że nie oceniamy po pozorach/nie oceniamy książce po okładce/nie wyciągamy pochopnych wniosków, znając tylko
Tak, wiem, Ty byłaś i jesteś super dojrzała i podejmujesz same mądre decyzje, a ja oceniam po pozorach. Dlatego skończyłaś w wieku 24 lat jako rozwódka po 3 latach związku z alkusem. Polecam więcej autorefleksji, bo
@dzikdzikdzik: I z tym się zgadzam.
@ostrzyjnoz: Pomijając fakt, że alimenty na byłego małżonka uważam za absurdalne, to z jakiej racji miałby ci płacić? W jaki sposób rozwód z alkoholikiem obniżył Twój poziom życia, że miałby on robić za sponsora? No chyba, że prawo przewiduje jakiś inny (zapewne równie idiotyczny) powód do płacenia alimentów na byłego małżonka, o którym nie wiem.