Wpis z mikrobloga

Dziś obchodziłabym 3. rocznicę ślubu.
Zamiast tego siedzę przez komputerem w piżamie i przeglądam portal ze śmiesznymi obrazkami.

TL;DR Walczcie o siebie, szukajcie pomocy, nie bójcie się iść do psychologa czy terapeuty. To wy jesteście najważniejsi. I zerknijcie na pogrubiony akapit.

Moja mama mi mówiła: "co ludzie sobie pomyślą, jak to będzie wyglądać, że masz 24 lata i jesteś po rozwodzie; pamiętaj, już nie będziesz panną tylko rozwódką".
A ja uważam, że jedyne, co ludzie powinni sobie o mnie myśleć, to że jestem mądra, silna, że podjęłam słuszną decyzję.
Można się spierać, czy wzięcie ślubu z alkoholikiem było moim błędem, jednak nie ma wątpliwości co do tego, że rozwód z nim to była konieczność i najlepsze, co mogłam dla siebie zrobić.
Czy próbowałam walczyć o związek, o niego? Oczywiście. Prośby, groźby nic nie dawały. Czasem sam mówił, że pójdzie się leczyć, tylko żebym go nie zostawiała, ale na następny dzień stwierdzał, że on nie ma problemu, że on pije, bo lubi i w każdej chwili może przestać. Co czasem czynił, a tym się charakteryzują alkoholicy, że potrafią miesiąc, pół roku nie pić, żeby potem nadrobić ten czas abstynencji w tydzień.
Zresztą, zmęczony po pracy jest i za swoje pije, nie za moje, więc o co chodzi.
No może nie za moje pił, ale mieszkanie wynajmowaliśmy wspólnie, a przez kilka miesięcy musiałam je sama opłacać.
Kilka razy byłam zmuszona wezwać policję. On wtedy zaczynał zgrywać przykładnego męża, że to baba jakiś problem robi, coś sobie wymyśla i liczył, że dostanę mandat za nieuzasadnione wezwanie. Mogłam założyć niebieską kartę, ale że czuję awersję do policjantów, to tego nie zrobiłam.
Raz byłam świadkiem, jak policja wyprowadzała go w kajdankach, w samych bokserkach-był agresywny najpierw do ratowników medycznych(długa historia), a potem do policjantów (!). Chyba tego widoku nie zapomnę do końca życia- bądź co bądź, to osoba, którą darzyłam głębokim uczuciem. Ale jakbym mogła cofnąć czas, to wciąż zrobiłabym to samo.
W końcu zgłosiłam go do przymusowego leczenia. Była rozprawa w sądzie, dostał kuratora i przymus leczenia. I wiecie co? Zupełnie nic. Miał to gdzieś. Przecież on jest zdrowy, nie ma się z czego leczyć. Za to ja jakaś psychiczna jestem, to ja mam problem, bo chodzę na terapię współuzależnienia (raczej nie miałam problemu z współuzależnieniem, ale uznałam za stosowne udanie się tam, by poszukać pomocy, wygadać się, usłyszeć jakąś radę czy jak postępować z alkoholikiem, póki nie wezmę rozwodu).
Uważał, że ja mu problemów narobiłam, że będzie to miał w papierach, że nikt go do pracy nie przyjmie. Ta, jasne. Nie, żeby robił na czarno i w dziedzinie, gdzie 70% to alkoholicy (co w sumie potwierdzał, bo wielu jego kolegów z pracy zostało zgłoszonych przez ich żony/matki do leczenia).

Od 7 miesięcy nie mam żadnego kontaktu z moim już byłym mężem. Nawet na rozprawę rozwodową się nie stawił, co przy orzeczeniu o jego winie było tylko gwoździem do trumny. Ostatnio tylko dowiedziałam się od wspólnego kolegi, że zaczął kraść, że się ukrywa (może przed zabraniem do zamkniętego ośrodka, a może i przed długami, bo narobił ich trochę), że go pobili.
Czy szkoda mi tych kilku lat? Czy są to zmarnowane lata życia?
Cóż. Na pewno czegoś mnie to nauczyło, mam nowe doświadczenie życiowe. I wiem, że jestem w stanie sobie sama poradzić.
No, może nie do końca sama. Z pomocą mamy i znajomych. Ale wiecie o co chodzi.

Jeżeli jesteś żoną/dziewczyną alkoholika, pomyśl najpierw o sobie. Jeśli on nie widzi u siebie problemu, nie chce się leczyć, to go nie zmusisz. Wielu alkoholików po wyjściu z zamkniętych zakładów nadal pije (ponoć nawet w zamkniętych jakoś mają dostęp do alkoholu).
Idź do psychologa. Terapeuty. Nawet jak trzeba, do psychiatry. To są normalni lekarze, normalni ludzie. Nie trzeba się tego wstydzić. Oni wiele w swoim życiu słyszeli i widzieli. A jeśli się boisz, że ludzie Cię wyśmieją, to znaczy, że nie są oni warci Twojego czasu.

No i jeśli chcesz, możesz do mnie napisać.

Dostałam kiedyś propozycję, że mogę porozmawiać z żoną alkoholika, żeby obczaić, jak to jest, jak żyć w takim związku. A to błąd. To nic nie wnosi. To żaden przykład, żadna pomoc. Nie chodzi o to, żebyście całe życie zmarnowały przy boku alkoholika, żebyście mu narodziły dzieci a potem te dzieciaki będą patrzyć na zezgonowanego ojca, który rzyga i szcza pod siebie, który się od ścian odbija, który demoluje mieszkanie.
Chodzi o to, żeby wyrwać się z takiego związku, zauważyć, że jest się manipulowanym, okłamywanym. Żeby podjąć konkretne działania, w trosce o wasze bezpieczeństwo.

Przepraszam, że tak piszę do "poszkodowanych" kobiet- oczywiście wiem, że i kobiety mogą być alkoholiczkami, mogą stosować przemoc wobec mężczyzn. Ale się w tym temacie nie wypowiadam, bo mnie to nie dotyczy i jest to trudniejsza sprawa, gdyż wciąż wielu mężczyzn jest wyśmiewanych "haha, z babą se nie umiesz poradzić, jak to baba Cię bije, no beka w ch...". Jedyne, co mogę powiedzieć- faceci, wy również zgłaszajcie przemoc i alkoholizm i szukajcie pomocy, psychologa, nie poddawajcie się. Ten was wyśmieje? Wystawcie mu negatywną opinię w internecie i szukajcie kolejnego.

Pamiętajcie też, że często ofiara sama zaczyna być oprawcą. Tu również psycholog jest potrzebny, może jakieś leki uspokajające od psychiatry się przydadzą...

#alkoholizm #przemyslenia #rozwod #truestory
  • 161
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@ciemnienie: Trochę więcej, niż rok czy dwa. Chociaż chyba na głównej jest artykuł o babce, co wzięła ślub po kilku tygodniach znajomości (ta, co została zamordowana w 1996), także bez przesady, że to tak szybko, kilka lat znajomości. xD

Każdy popełnia błędy i tyle.
  • Odpowiedz
@Leniek: Niektórzy tak. Jedni, jak mój były mąż, przeżyją ćwierć życia i dalej pstro w głowie. Inni, jak ja, od uzyskania pełnoletności sami się utrzymują, wynajmują mieszkanie, pracują...
Ludzie w różnym wieku dojrzewają (przy czym, o ile dobrze pamiętam, psychicznie kobiety szybciej od mężczyzn).
  • Odpowiedz
@rroarr
@ostrzyjnoz goście pili przed ślubem, czy zaczęli pić dopiero jak zostałyście "wybrankami" serca? Po jakim czasie ślub? Może trzeba się zastanowić nad sobą również? Może za szybko? Może niepotrzebnie?
  • Odpowiedz
@MissSlacker: Zachowywał się inaczej. Po ślubie się zmienił.
@kipowrot: U mnie takiego prawdziwego wesela nie było, poszliśmy tylko do pizzerii (taka była decyzja obydwojga). I oprócz świadków, była jeszcze tylko mama męża. Więc nie bardzo miał kto pić.
Po kilku latach.
A Ty co tak wypytujesz? To jakieś przesłuchanie? Jak napisałam w poście, chodziłam (koronawirus przerwał) na terapię, więc o mnie się nie martw. -_-
  • Odpowiedz
@ostrzyjnoz: widzisz, a dla mojej byłej największym problemem było to, że ja naciskałem by skończyła studia i poszła do pracy. Relatywnie spokojny, ugodowy, zwykły chłopak - nic szczególnie wyjątkowego, ze spoko praca, wkrótce własnym mieszkaniem, niebrzydki, zbliża się 30stka.

Zainteresowanie ze strony dziewczyn? Brak. XD

Wiązanie się z alkoholikiem,
  • Odpowiedz
@ostrzyjnoz: dorosłość nie polega na tym, że sama się utrzymasz czy popracujesz, dorosłość to nabywanie doświadczenia, mądre podejmowanie decyzji i odpowiedzialność. Pewnie bait, ale biorąc ślub mając 21 lat (i potem rozwód) udowodnilas, ze nic z powyższych cech u ciebie nie ma.
jeżeli nie bait, to #!$%@?. ja jestem tylko czlowiekiem z wykopu, jedyne co moge powiedziec, to to, ze najwazniejsze, ze masz to za sobą, możesz rozpocząć nowe życie,
  • Odpowiedz
dorosłość to nabywanie doświadczenia


@Quemasterekt: No właśnie. Tak jakby wiesz. No. Ślub, podejmowanie takich decyzji jak zgłoszenie do urzędu męża alkoholika, dzwonienie na policję, chodzenie po sądach, wreszcie rozwód, to raczej jest nabywanie doświadczenia, i prócz ślubu, reszta jest mądrymi i odpowiedzialnymi decyzjami.
Rozumiem, że jakbym nie wzięła rozwodu, tylko przeżyła tak całe swoje życie, to byłoby spoko, dorosła jesteś, ponosisz konsekwencje swoich (aczkolwiek ślub jest raczej wspólną decyzją, nie
  • Odpowiedz
@ostrzyjnoz: znaczy się sorry za uszczypliwości, ale po prostu mnie to zastanawia. Mam masę spoko kumpli, porządne chłopaki, alko nic, uzywki nic, mają własne mieszkania albo tyle zebranej gotówki że połowę by mogli kupić a resztę w kredyt. Jedyny minus - nie są imprezowiczami przystojniakami 10/10. Dziewczyny mają ich totalnie w dupie.

Ale znajomi patole - każdy kogoś ma... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@cienki137: A chwalił się, jaki to on fifarafa, ile lasek przeleciał. A przyszło co do czego i cóż... Nie wiem, co te laski w nim widziały, chyba to, że razem z nimi chlał i chodził do klubów.

Hm. A może kobiety boją się, że ktoś będzie mądrzejszy od nich i dlatego wybierają takie ameby? Nie wiem.
Mój się wydawał ogarnięty, przed ślubem można było z nim na każdy temat porozmawiać,
  • Odpowiedz
@krzysztof-jarzyna-ze-szczecina: To wtedy wykop by mnie zjadł, ha! baby na kasę lecą, biedny facet.
Mój były swoim znajomym, policji, czy nawet mi (xD) opowiada całkiem inną historię, że to całkiem inaczej, że to ja zła kobieta jestem.
Oczywiście, że prawda leży po środku, tylko po pierwsze, on jest trochę bajkopisarzem. Po drugie. Jeśli on twierdzi, że nie jest alkoholikiem, ja twierdzę, że jest, i specjalna komisja, która go badała, również
  • Odpowiedz