Wpis z mikrobloga

Jak byłem gówniarzem w gimbazie i miałem słabe oceny (same tróje, nie było źle ale też nie było super) to były awantury w domu że jak tak będę się uczyć to będę rowy kopać, będę mieszkać pod mostem i takie tam. Ojciec nawet wysyłał mnie w ferie i wakacje do pracy żebym "zobaczył jak wygląda ciężka praca" a miałem wtedy 13-14 lat.

Jak poszedłem do dobrego liceum i zacząłem się naprawdę bardzo dobrze uczyć (bo wyznaczyłem sobie pewien cel) to najpierw było że to "ich zasługa, bo mi nagadali". Później zaczęły się docinki i podś#!$%@? że "będę naukowcem" albo "jak jesteś pierdoła to potrzebna ci szkoła" i inne takie. Ale prawdziwy atak przyszedł dopiero wtedy, gdy dostałem się na dobry uniwersytet xD Zaczęła się gadka że studia to fanaberia, że jakiś wujek piąta woda po kisielu (którego w życiu na oczy nie widziałem) pracował na uniwerku i był biedny to ja też będę i cała masa innego #!$%@? xD

Niektórych nie da się zadowolić i zawsze będą szukać dziury w całym, trzeba robić to co się uważa za rozsądne.

#przegryw ##!$%@? #stulejacontent
  • 11
Niektórych nie da się zadowolić i zawsze będą szukać dziury w całym


@Candy51: No to prawda, ja co bym nie zrobił to rodziny nie zadowolę, jak się nie uczyłem to było źle, jak postanowiłem że będę się uczył angielskiego to tez było źle bo sam się nie nauczę i marnuje czas tylko. Jak siedzę w domu to jest gadanie ze nie mam znajomych i nigdzie nie wychodzę, jak raz na miesiąc
Starzy tacy są. Ja na bezrobociu codziennie słyszałem #!$%@?, znalazłem sobie pracę lajtowa, max 4h dziennie, kokosów z tego nie ma ok3. Ale im #!$%@? źle bo "nie #!$%@? ciężko" xd