Wpis z mikrobloga

Hosea Matthews

Zdenerwowany po niezbyt udanym turnieju Hosea poszedł do Nowego Obozu. "Latający Wieloryb" to jedyne w miarę cywilizowane miejsce pod barierą, w którym można się napić. A w Starym Obozie jak w lesie. Nie dość, że na turnieju łuczników trzeba biegać jak idiota po obozie, to nawet karczmy nie ma. Ale tak to jest jak Gomez woli dbać wyłącznie o swój tyłek. W bramie Nowego Obozu Hoseę zatrzymali strażnicy.

-Czego tu?
-Do Nizaama idę.
-Na pewno do Nizaama?
-Przecież mnie znasz do stu tysięcy ścierwojadów, o co ci chodzi?
-Nic, nic. Idź. -mruknął niezbyt przyjaźnie strażnik.

____________________________________________________________________________________________

-Szkoda gadać, szkoda strzępić ryja, naprawdę. Ten turniej to sobie o kant łuku można rozbić. Jeszcze mi cięciwa pękła...
-To co Hosea, jeszcze kufel bimberku?
-Jasne Nizaam, dawaj. Ehh, wziąłbym udział w jakimś poważnym turnieju, a nie coś takiego...

@Miczubezi

#gothicfabularnie
źródło: comment_1590393592l4tUomKKNY7Qw5w3q61YuL.jpg
  • 1
Poważny turniej.... Turniej. Poważny... Hmm, hmm.

Słowa, które powiedział był Hoschea, odbiły się po ścianach karczmy. Po chwili konsternacji na zdrowej połówce twarzy Nizzama począł malować się szelmowski uśmiech, a w oku widać było błysk. Błysk genialnego pomysłu.

-Ma foi, ma foi, mon amie!-opowiedział w nieznanym Hoschei języku, przypominającym żucie pierogów karczmarz, z wyraźnym do zauważenia podekscytowaniem-biegnij do Starego Obozu, a jeśli siły starczy, to i na bagno. Ogłoś, że