Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Zdarzylo sie jakies 4 lata temu ale do tej pory mam traume.
Pewnego razu (akurat bylem z rodzina na zakupach) zadzwonila mila pani z Urzedu Skarbowego. Miala niemniej mila wiadomosc: Blisko 6 lat wczesniej sprzedalem mieszkanie i nie zaplacilem podatku.
Ale jak to mysle - przeciez podatek sie nie nalezy bo skladalem jakies pismo odnosnie ulgi (ciezko pamietac co bylo 6 lat wstecz)
Zaczal sie wielki rwetes i szukanie zlozonych pism i tak:
Podpadalem pod tzw "ulge mieszkaniowa" - moglem sprzedac bez podatku jesli w mieszkaniu bylem zameldowany przez co najmniej rok
Bylem zameldowany przez ponad 2 lata i stosowne pismo zlozylem po sprzedazy
"No tak ale nie zlozyl Pan oswiadczenia ze skorysta Pan z ulgi wiec my naliczamy podatek"
Naliczyli mi 120 tys zl... (razem z odsetkami)
teksty pani z US "Ale spokojnie rozlozymy na raty z dobrym procentem" i "A jak pan bedzie sie zle zachowywal to juz inny dzial sie panem zajmie"

Umowilem sie na spotkanie z naczelnikiem US, ten w sumie mnie zlal, pamietam ze na spotkaniu radio mial wlaczone bardzo glosno i srednio sie interesowal rozmowa
Znalazlem sporo faktur kosztowych obnizajacych podatek, w sumie powinien byc obnizony do zera ale czesc odrzucili (nigdy nie dali mi wgladu do tego co i dlaczego odrzucili)
Koniec koncow musialem zaplacic 70k...

Na koniec zapytalem jak to jest i czemu tak robia, babka z US powiedziala ze "odkad przyszla nowa pani naczelnik to mamy taka inicjatywe" i ze "spokojnie, ja sama mam ok 90 takich przypadkow na miesiac a w dziale jest nas 3"
Najgorsze chyba bylo to ze zostalem przestepca podatkowym i mialem osobna rozmowe z nimi odnosnie mandatu i sprawy karnej za unikanie podatkow

Od kilku lat boje sie listonosza czy jakichkolwiek spraw urzedowych, jestem na pigulkach uspokajajacych.. Ale w sumie i tak wyszedlem obronna reka, a z tego co wiem niejeden w zwiazku z "ulga mieszkaniowa" popelnil samobojstwo

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Przekaż darowiznę
  • 48
@AnonimoweMirkoWyznania: ja np sprzedalem mieszkanie w okresie krótszym niz 5 lat od zakupu. Nie zaplacilbym zadnego podatku (wystarczy ze wszystkie srodki przeznaczysz na zakup/wykonczenie nowego mieszkania). Ale mialem jeszcze troche kredytu do splacenia. Ogolnie kiedys bylo inaczej, ale teraz utarlo sie orzecznictwo, ze splata kredytu (ktora jest niezbedna do sprzedazy mieszkania i wykreslenie banku z hipoteki) nie jest zaspokojeniem celow mieszkaniowych. Wobec czego musialem zaplacic podatek od tej kwoty splaconego kredytu
@AnonimoweMirkoWyznania: A to nie jest bait?

Blisko 6 lat wczesniej sprzedalem mieszkanie i nie zaplacilem podatku


Każde zobowiązanie podatkowe ulega przedawnieniu. Oznacza to, że po upływie terminu przedawnienia organ podatkowy nie może dochodzić zapłaty podatku. Zgodnie z ogólną zasadą wynikającą z Ordynacji podatkowej zobowiązanie podatkowe przedawnia się z upływem 5 lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności podatku.
@PMarcin: zgłębiłem temat dość poważnie (żeby jak najmniej zapłacić) Koniec koncow i tak najlepiej jest wystąpić o indywidualną interpretacje. Przepis jest chory. Jak kupowałeś mieszkanie za kredyt to bylo okej. Ale jak go musisz spłacić i tym samym tracisz część przychodu to podatek i tak trzeba rozliczyć z calosci. Dobre jest to, że gdybym czekal dluzej ze sprzedaza (zeby minelo 5 lat) to i tak bym mniej zaoszczedzil bo ceny poszly