Aktywne Wpisy
daeun +467
Nie jest tajemnicą, że 95% ludzi, którzy mają jakieś tatuaże to:
- zwykła patologia, najczęściej sebki i karynki z bloków, wannabe gangsterzy albo recydywisci
- ludzie o niskim ilorazie inteligencji, którzy ślepo podążają za modą
- zakompleksieni ludzie, którzy myślą że tatuażem się upiększą
- głupie, nieukształtowane umysłowo julki kopiujące chore zachodnie wzorce
- ludzie z zaburzeniami psychicznymi (borderline, zaburzenia dwubiegunowe, schizofrenia).
Jak widzę typa z tatuażem to rzygać mi się chce.
- zwykła patologia, najczęściej sebki i karynki z bloków, wannabe gangsterzy albo recydywisci
- ludzie o niskim ilorazie inteligencji, którzy ślepo podążają za modą
- zakompleksieni ludzie, którzy myślą że tatuażem się upiększą
- głupie, nieukształtowane umysłowo julki kopiujące chore zachodnie wzorce
- ludzie z zaburzeniami psychicznymi (borderline, zaburzenia dwubiegunowe, schizofrenia).
Jak widzę typa z tatuażem to rzygać mi się chce.
Szakal12 +70
Bądź mną:
Anon lvl 33, dzieciaków (5 i2 lata) psa i żone do której jesteś przyzwyczajony. Nie ma tego co kiedyś przez dzieci. Tzn. Posiadanie dzieci. Żoną widzi tylko dzieciaki a nie Nas.
Do tego dochodzi praca fizyczna na 3 zmiany która miała być na chwilę aby uzbierać na wesele lecz ta chwila trwa już prawie 7 lat. Cały czas sedanie się wkurzasz na tą pracę. Wiesz,że stać cie na więcej lecz
Anon lvl 33, dzieciaków (5 i2 lata) psa i żone do której jesteś przyzwyczajony. Nie ma tego co kiedyś przez dzieci. Tzn. Posiadanie dzieci. Żoną widzi tylko dzieciaki a nie Nas.
Do tego dochodzi praca fizyczna na 3 zmiany która miała być na chwilę aby uzbierać na wesele lecz ta chwila trwa już prawie 7 lat. Cały czas sedanie się wkurzasz na tą pracę. Wiesz,że stać cie na więcej lecz
Mircy, mam pytanie, które mnie strasznie nurtuje.
Dawno temu, za dzieciaka, odwiedziła nas Rodzina Z Ameryki (tm).
Owa rodzina dysponowała cudem niesamowitym - aparatem fotograficznym.
Ów aparat był o tyle niezwykły, że trzymało się go przed oczami "bokiem".
Pamiętam, że nie wkładało się do niego "zwykłej" kliszy, tylko mieli do tego jakieś specjalne - dużo węższe, i (chyba) perforowane tylko z jednej strony. I chyba rolka mieściła jakieś niebotyczne ilości klatek (ale to już może być fantazja mojej dziecięcej pamięci).
Pamiętam te klisze, które potem walały się gdzieś po domu, i nikt za bardzo nie wiedział, co z tym zrobić :).
Rzecz się działa w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych.
Ktoś ma jakiś pomysł, co to mógł być za wynalazek? Zwłaszcza chodzi mi o ten egzotyczny (dla mnie) format filmu.
Jeśli sam nie umiesz to pewnie jakieś zapyziałe zakłady fotograficzne mogłyby jeszcze pomóc, coś podpowiedzieć :) Samo wywoływanie filmów nie jest specjalnie skomplikowane - może warto się pobawić? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@suluf: DOKŁADNIE TO!!!!
Dzięki!
Zagadka z dzieciństwa rozwiązana!
@pretty_hot_programmer: 120 to średni format, 110 to miniaturowy mniejszy niż 35mm.
@pretty_hot_programmer: nazewnictwo filmów to absolutny brak logiki i nazywy chyba wybierano w drodze losowania
@suluf:
Mam jakieś wywołane odcinki (przysłane później z hameryki) - przypuszczam, że ichniejsze zakłady fotograficze cięły to na fragmenty podczas procesu. Albo może sami pocięli, żeby się do koperty zmieściło?
Nie wiem po co przysyłali nam negatywy zamiast odbitek, chyba tylko po to, żeby wywołać ból dupy
@suluf:
Mam wywołane odcinki filmu, po kilka klatek.
Ale przyznaję się, że kompletnie mi na tym nie zależy, bo to są jakieś zdjęcia ludzi, których widziałem na oczy raz w życiu 30 lat temu. Bardziej ciekawiła mnie kwestia techniczna, co to za dziwaczny wynalazek.
@suluf chyba nawet trafiłeś dokładnie z modelem aparatu. Bo to, co pamiętam, dokładnie tak wyglądało.
@qball:
A skąd braliście do niego klisze?
I czy ktoś u nas to w ogóle wywoływał?
@suluf:
OK, to wiele wyjaśnia.
To już były jednak inne realia, niż 91/92 :)