Wpis z mikrobloga

@depresso Pierwsze dwa tygodnie były okropne, nawet nie ukrywam. Zero kontaktu z otoczeniem w sumie po prostu z niczym procz różowej (oczywiscie przez telefon)
Trzeci tydzień juz nawet nie pamietam po prostu leciał i leciał wyrwałem sie z domu, tylko po to zeby móc ją przytulić. Widziałem ją może 15 minut a może nawet nie o do tej pory tylko gorzej i gorzej. Brak snu brak sensu w sumie to jak roslina.