Wpis z mikrobloga

Ciekawy jestem, ile osób po epidemii nie wróci do kościoła. Żydzi mają powiedzenie, że po trzech dniach bez Słowa Bożego człowiek umiera, i jako ktoś, kto w pewnym okresie uczestniczył w co najmniej dwu mszach tygodniowo, mogę potwierdzić, że moja wiara była wtedy silna jak nigdy. Z kolei pewnie każdy, kto stał się niewierzący (w tym także ja), zgodzi się z tym, że pierwsze niepójście do kościoła było najtrudniejsze, bo zwykle jeszcze czujesz, że powinieneś iść i że robisz coś niewłaściwego. Jeszcze w jakimś stopniu postrzegasz to jako grzech.

Zastanawiam się, ile osób straciwszy tę więź z Kościołem (choć w tym przypadku bez grzechu), za kilka czy kilkanaście tygodni stwierdzi, że nie potrzebuje wracać do świątyni. Bo to niepotrzebne, bo nic się nie stało, bo diabeł nie opętał, bo widać można i bez tego. Niby ludzie mają oglądać msze - ale, patrząc po moim otoczeniu, albo tego nie robią, albo traktują to bardzo swobodnie, tj. właśnie oglądają, rozmawiają, nie uczestniczą w sensie odpowiadania czy żegnania się.

Według mnie wielu z tych ludzi, którzy chodzili do kościoła z przyzwyczajenia (a tych jest sporo) albo z wątpliwościami, nie wróci. Miesiące niepraktykowania osłabią ten nawyk.
#wiara #kosciol #katolicyzm #ateizm #religia
  • 4
@lunaexoriens: jeżeli to był tylko nawyk, to być może dobrze, że trafił się nam taki odwyk ;). Myślę, że wbrew pozorom może to poprowadzić ludzi to większej refleksji nt. Boga i tego gdzie można go spotkać, i że niekoniecznie jest to msza w kk.