Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drodzy Wykopowicze z tagów #medytacja i #buddyzm, mam do Was ważne pytania - a w szczególności do osób, które zrobiły duże postępy, przechodząc z wysokiego poziomu subiektywnego cierpienia do wysokiego poziomu szczęścia niezależnego od okoliczności.

1. Jestem z natury smutny i nerwowy, mam nieciekawą sytuację życiową, doświadczam chronicznego bólu, martwi mnie pandemia i wiele innych spraw - kolokwialnie mówiąc, przekichane. Pracuję oczywiście nad problemami w konwencjonalny sposób, ale nie ucieknę od tych i innych form ludzkiego cierpienia. Zastanawiam się nad jego obejściem poprzez próbę osiągnięcia stanu "oświecenia", w innym ujęciu określanego jako perceptual non-symbolic experience (PNSE). Interesuje mnie pragmatyczne podejście, które traktuje medytację jako świecki trening umysłu. Idealnym efektem końcowym byłoby oświecenie rozumiane jako trwała zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości, za którą idzie pełna wolność od wszystkich form subiektywnie postrzeganego cierpienia, ale to ponoć skrajnie nieprawdopodobny cel. Z tego względu zadowolę się też częściowymi korzyściami.

2. Znam trzy pragmatyczne szkoły, które wykraczają poza popularną, stosowaną głównie w celach relaksacyjnych "redukcję stresu opartą o uważność" (MBSR). To "Mastering The Core Teachings of Buddha" Daniela Ingrama (16 nanas, 4 paths?), "The Mind Illuminated" Culadasy (10 stages) oraz Unified Mindfulness Shinzena (concentration, clarity, equanimity). Używają one różnych pojęć i wydają się sprzeczne w wielu aspektach. Im więcej czytam, tym bardziej jestem pogubiony - to w końcu próba budowania skomplikowanych modeli na podstawie wglądu we własną psychikę, dużo bardziej zawodna niż najlepsze badania psychologiczne, które i tak #!$%@? kiepska jakość. Którą ze szkół polecacie? Czy można je jakoś zestawić, wyciągnąć z nich elementy wspólne albo stworzyć ujednolicony system?

3. Czołowi nauczyciele niepokojąco często są niepoukładani, uwikłani w afery i wyglądają na smutnych. Co do pierwszych dwóch - rozumiem, że stany około-oświeceniowe nie wpływają bezpośrednio na etykę zachowań i popędy. Czy można być jednak bardzo szczęśliwym i w dużej mierze wolnym od cierpienia, jednocześnie nie manifestując tego życzliwym usposobieniem, wybierając prostytutki nad rozkosz stanów medytacyjnych (#pdk) i/lub wyglądając na przybitego? Skąd wiedzieć, czy oni wszyscy nie okłamują nas lub samych siebie?

4. Mogę sumiennie medytować przez godzinę dziennie, pięć dni w tygodniu. Po jakim czasie (szacunkowo) mogę spodziewać się pierwszych znaczących efektów?

5. W jakim stopniu muszę obawiać się doświadczenia i/lub utknięcia w "dark night of the soul", a także innych, przejściowych lub trwałych problemów psychicznych? Ingram dość mocno przed nimi przestrzega, Culadasa i Shinzen wydają się mieć bardziej optymistyczne stanowiska. Pytam, ponieważ jestem podatny na obniżenie nastroju i reakcje nerwicowe, a teraz jest absolutnie najgorszy możliwy czas na pogorszenie stanu psychiki.

6. W praktyce medytacyjnej oczekiwałbym jak najwięcej konkretów - zestawu konkretnych technik i narzędzi do wypróbowania, jednoznacznych metryk postępu, korekt bez ciągłego odpływania myślami (czy robię to poprawnie?). Wyobrażam sobie, że taka obiektywizacja praktyki może zadecydować o różnicy pomiędzy kilkoma latami chodzenia w kółko i kolosalnymi postępami. Czy naprawdę nie da się tego choć trochę zobiektywizować?

7. Czy jesteście w stanie wzbudzić w sobie na życzenie i dłużej utrzymać "przedoświeceniowe" stany fantastycznego samopoczucia? Znam dwie kategorie: 8 jhan i metta. Czy są jeszcze jakieś inne? Ile czasu zajęła Wam praktyka, zanim nabyliście umiejętność ich wzbudzania w sobie? Czy są one faktycznie lepsze niż najlepsze standardowe doświadczenia (zwycięstwa, orgazmy, podróże i koncerty życia)? Czy ich doświadczanie może wymagać ich późniejszego "odchorowania" np. przez okres gorszego nastroju?

8. Czy moglibyście udzielić mi jeszcze jakichś szczególnie interesujących informacji? Być może jesteście w stanie polecić cenne źródła dla osób z moimi priorytetami - albo projekty, którym warto się przyglądać?

Z góry ogromne dzięki! @CarlGustavJung @Dreampilot @stowaryszenie_przebudzeni @KrolWlosowzNosa

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Drodzy Wykopowicze z tagów #medytac...
  • 31
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@well_being: przeczytaj to co podlinkowałem, tam też daja link do reddita i podważają znaczne jakość jego publikacji. Jak dla mnie nie ma nic co by mnie przekonywało, że to poważny i kompetetny naukowiec.

"The Finders course has all the ‘dressings’ of science, the flashy technology, published papers and experiments. Unfortunately, the experimental design is so poor as to make the findings almost worthless.

There is no control
  • Odpowiedz
OP: @KrolWlosowzNosa Zapoznaję się z tematyką buddyzmu i medytacji zbyt krótko, by czuć się ekspertem. Dużą rolę odgrywa pewnie to, jakie ujęcie tematu i źródła wybieraliśmy do tej pory. Zgadzam się z Tobą - jest mnóstwo prób przepakowania znanych od starożytności praktyk w komercyjne produkty, drogie kursy czy nawet małe grupy kultu. Wystrzegam się ich, bo siłą medytacji jest jej minimalny koszt, ogólna dostępność czy niezależność od dóbr materialnych. Fundusze powinny finansować rzetelne badania i ewentualnie podstawowe koszty szkoleń/produktów, a zbijanie kokosów przez wprowadzanie w błąd lub wykorzystywanie niewiedzy zasługuje na potępienie.

@well_being Dzięki! Czy z Twojego punktu widzenia ma sens to, by najpierw wyrobić sobie PNSE (żeby uzyskać taki trwały, przyjemny stan, taką "minimalną polisę ubezpieczeniową od nasilonych form cierpienia"), a następnie praktykować zgodnie ze wskazaniami Culadasy, aby doświadczać jhan/metty i być może dojść całkiem daleko, zmierzając w kierunku raczej nieosiągalnej nibbany?

Co do samej nibbany - zgodnie z Twoim rozumieniem, to jest ona tymczasowa i dostępna żywym (jak w przypadku odporności na ból samospalenia), czy też niedostępna dla żywych? Mówimy o świeckim ujęciu, bez wiary w reinkarnację czy inne ponadnaturalne zjawiska. Moja intuicja jest taka (daj znać, jeśli uważasz inaczej): dzięki medytacji większość osób może osiągnąć dużą zmianę perspektywy i znaczną zdolność do mniejszego odczuwania cierpienia przy przetwarzaniu negatywnych bodźców, co może odpowiadać np. stream entry lub etapom 6-8 wg Culadasy. Dojście do poziomu arhata/nibbany (nawet, gdyby w praktyce oznaczało 95%, a nie 100% odporności na cierpienie) jest skrajnie rzadkie i w sumie nieweryfikowalne przez osoby trzecie. Są też osoby, które nigdy nie medytowały, a dostały prezent od losu w postaci nietypowej biochemii mózgu czy uszkodzenia specyficznych obszarów, co daje im stan dużej odporności na cierpienie, często bez "oświeconej" perspektywy znanej z
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

1.Medytacja może zmniejszyć ilość psychicznego cierpienia ale o obejściu go czy ucieczce nie ma mowy.Ta “zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości” polega na obserwacji i akceptacji bólu, emocji destrukcyjnych itp. Czasami totalnej akceptacji np. “Od tego lęku nie uwolnię się do końca życia.No trudno, takie jest życie”.I paradoksalnie takie podejście powoduje uwolnienie emocji i przemianę umysłu.O tym że nie tylko uważność się liczy i jak ważna jest akceptacja czytaj to:
Dreampilot - @AnonimoweMirkoWyznania: 

1.Medytacja może zmniejszyć ilość psychiczn...

źródło: comment_1586124989hAlj0jFrIfDG5YutNwrakx.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

Dzięki! Czy z Twojego punktu widzenia ma sens to, by najpierw wyrobić sobie PNSE (żeby uzyskać taki trwały, przyjemny stan, taką "minimalną polisę ubezpieczeniową od nasilonych form cierpienia"), a następnie praktykować zgodnie ze wskazaniami Culadasy, aby doświadczać jhan/metty i być może dojść całkiem daleko, zmierzając w kierunku raczej nieosiągalnej nibbany?


Ma sens, ale może się okazać że w Twoim przypadku, żeby wyrobić chociaż 1 poziom PNSE, będziesz musiał najpierw zbudować trochę koncentracji ale nie koniecznie. Pytanie jakie powinieneś sobie zadać to jak najefektywniej wykorzystać czas który poświęcasz na praktykę. Moim zdaniem najefektywniej będzie podzielić swoją praktykę na 2 części, gdzie powiedzmy 20 minut dziennie będziesz poświęcał na szukanie metody na którą reagujesz ( przeczytaj zwłaszcza 16 i 17 stronę tu: https://smileu.finderscourse.com/How-To-Ebook ), a następną np. 30 minutową sesje, będziesz poświęcał stricte na budowanie stabilnej uwagi i uważności (jak TMI). Jeżeli medytujesz w stage 1-4 to polecam popróbować metod https://youtu.be/MKoKdCyq0D8?t=479 i sprawdzić jaki rodzaj medytacji daje Ci najbardziej spokojny umysł, stabilną uwagę nawet kosztem subtelnego otępienia. Jak już dojdziesz do stage 5 to będziesz musiał zmienić
  • Odpowiedz
OP: @well_being Pomyślałem sobie, że można podzielić praktykę medytacyjną na trzy składowe: jedna to TMI Culadasy, druga to próbowanie technik wymienionych w dokumentach o PNSE, trzecia to metta. Można praktykować każdą po 20-30 minut dziennie przez 6 dni w tygodniu - lub przez pełną godzinę dwa razy w tygodniu. Może to drugie podejście jest lepsze, bo w danym dniu skupiasz się konkretnie na tej jednej składowej?

Czy masz poczucie, że to istnienie bez poczucia "ja" i "posiadania woli" jest źródłem pozytywnych odczuć - takiej stałej, podstawowej satysfakcji i zadowolenia niezależnego od zewnętrznych warunków?

Wspominasz o depresji/lęku i lekach z grupy SNRI - czy dopuszczasz możliwość, że to poczucie braku ja/posiadania woli jest nie tylko wynikiem medytowania, ale może pokrywać się (całkowicie lub częściowo) z objawami derealizacji i depersonalizacji, które często charakteryzują te zaburzenia? Powodzenia w szybkim i pełnym uporaniu się z
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Masz bardzo unikalne podejście do praktyki. Chyba pierwszy raz widzę osobę tak obcykaną merytorycznie, która 'nie pobrudziła sobie nią rąk'.

Jestem z natury smutny i nerwowy, mam nieciekawą sytuację życiową, doświadczam chronicznego bólu, martwi mnie pandemia i wiele innych spraw - kolokwialnie mówiąc, przekichane.


No właśnie, jak bardzo smutny? jak bardzo nerwowy? To jest kluczowa sprawa. Być może powinieneś zasięgnąć porady lekarza?

Co do samej praktyki, to nie zdziwiłbym
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Tak, to jest generalnie dobry podział na Insight, koncentracja, Metta. Ciężko powiedzieć które podejście dla Ciebie bedzie najlepsze, zależy ile czasu chcesz na to poświęcać. Jak jesteś początkujący to 1h będzie raczej zbyt długo na jedno posiedzenie zacznij od 20 minutowych a częściej.

Czy masz poczucie, że to istnienie bez poczucia "ja" i "posiadania woli" jest źródłem pozytywnych odczuć - takiej stałej, podstawowej satysfakcji i zadowolenia niezależnego od zewnętrznych warunków?


Zdecydowanie
  • Odpowiedz
@well_being: myślę, że mówiąc językiem psychologii, przebudzenie będzie depersonalizacją/derealizacją, ale bez komponentu nieprzystosowania, ergo nie będzie rodzajem zaburzenia (gdyż zachowanie jest nadal adaptacyjne i funkcjonalne)
  • Odpowiedz