Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pytanie do osób, które są już w dalszym stadium #depresja
Nie do tych co myślą, że mają albo mają gorszy humor dzisiaj.

Chodzi mi o myśli samobójcze, jak to się u was zaczęło?
Zauważyliście u siebie te myśli, świadomi o czym myślicie?

Mi od kilku miesięcy coraz częściej marzy się sznur, mieszkam sam, więc nie byłoby problemu żeby w spokoju odejść bez ingerencji osób trzecich.
Od kilku lat czuję jakbym coś zgubił, ktoś mi odebrał jakiś kawałek mnie i nie wiem kto, a bez niego jest mi z miesiąca na miesiąc gorzej.
Takie dziwne uczucie mi towarzyszy już lata.

Kiedyś byłem pozytywną osobą, rysowałem, pisałem wiersze, miałem ogrom zainteresowań, więcej niż niekiedy cała grupa ludzi.
Miałem świadomość albo sumienie, że coś robiąc mogę kogoś skrzywdzić, teraz już nie mam tego uczucie, jak komuś zrobi się źle z mojego powodu to trudno, jego kłopot nie mój.
I tak gdzieś uleciało całe te światło, czuje się jakbym siedział pośrodku ciemnej pustki, gdzie się nie ruszę, to nic nie ma, ogromna pusta przestrzeń, żadnej dłoni do wyciągnięcia czy źródła światła.
Wystarczy wyobrazić sobie ciemność i 1 osobę, która ledwo świeci, na tyle że 5cm od niej jest ciemność, takie coś za mną chodzi od lat.

Wczoraj w nocy miałem już moment w którym, zdałem sobie sprawę, że nie odzyskam tego, że skoro nie udało się teraz, to pora zresetować sobie życie i tyle.
Że skoro nie jestem cały kompletny, to jako kawałek nie dam rady funkcjonować.

Zdarza mi się też coraz częściej mieć sytuacje stresowe, praca i dom.
Co się nie stanie, to zawsze zaczyna się u mnie stres, dzwoni koleżanka z pracy ot tak pogadać co tam dziś się dzieje, to moje pierwsze myśli to takie, że coś #!$%@?łem.
Że zaraz będzie krzyk i problemy.
W domu to samo, po kilka razy sprawdzam czy drzwi zamknięte, lodówka zamknięta, takie stany lękowe, że czegoś mogłem zapomnieć, a jak zapomniałem to jestem pewny, że na 100% się to popsuje i coś się wydarzy.
Nie zakręciłem wody?
No to szafka nad zlewem spadnie, wyrwie kran i woda zaleje mieszkanie.
Nie odłączę kompa od prądu to się spali.
Notorycznie mnie takie coś prześladuje od roku.

Zdarza mi się także coraz częściej zawieszać, patrzę przed siebie, wiem że patrzę ale nie mogę przestać, o niczym nie myślę, nic mi się nie przewija w głowie, po prostu się zawieszam.
Także zapominanie zaczyna mi doskwierać, błahe rzeczy, a potrafię zapomnieć 10 rzeczy w ciągu dnia, że mam zrobić, myślę że mam do roboty jeszcze coś a po minucie nie pamiętam co to było.
Dziś tak samo, miałem zapisać sobie plan co mam zrobić, złapałem zawias, patrzałem przez witrynę w pracy i zapomniałem co miałem zrobić, nie wiem ile czasu minęło, nawet średnio pamiętam moment zawiasu, wiem tylko że obracałem się, coś przykuło moją uwagę, potem pustka wiem że tam coś powinno być ale nie wiem co, a potem dalej się obróciłem a to co miałem zapisać zapomniałem i tak od 7 godzin staram sobie przypomnieć co to było.

Myślałem już o urlopie czy zwolnieniu się, ale obecny czas nie jest najlepszym pomysłem na to, urlop = 80% stawki a kasa się przyda.
Zwolnienie jeszcze gorsze.

Kilka miesięcy temu przeglądałem sobie zwykłe artykuły o znaleziskach samobójców, w jakim stanie, gdzie i jak się zabili.
Potem przeglądałem sposoby, co daje jaki efekt, co boli a co nie, co da opcję śmierci a nie wymiotów i tak dalej.
Zawsze znajdowałem wyjście z sytuacji, pomagała mi chłodna kalkulacja, a teraz w sumie nie wiem w którą stronę pójść.
Czy szukać dalej tego co zgubiłem dawno temu, czy po prostu się zresetować i mieć święty spokój.


Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
  • 5
@AnonimoweMirkoWyznania: Grecy mawiali: "Semper porta oporta est": "Brama jest zawsze otwarta". Zawsze można to zrobić. Problem polega na tym, że jeśli to zrobisz, nie możesz zrobić nic więcej. Wiec życie "żula", który leży pod sklepem 24h lub na melinie jest dla świata więcej warte, niż życie geniusza w jakiejś dziedzinie, który odszedł.